Zenona Macużanka – Ogrody pamięci Pawła Huellego

0
155

Zenona Macużanka

 

 

Ogrody pamięci Pawła Huellego

 

.

pawel-huelleTo jest książka, do jakiej tęsknimy, zwłaszcza w długie jesienne i zimowe wieczory. Wielkie uczucia, pasje ludzi kochających kulturę, w tle dramatyczne wydarzenia głównie dwudziestego wieku. Nowy utwór Pawła Huellego doczekał się już wielu informacji i ocen, w tym uwag krytycznych, ale dominuje wśród nich satysfakcja, że znów poznajemy świat ludzi Wybrzeża, a bohaterowie powieści to postacie ciekawe, wielu wśród nich osobowości wybitnych, nie poddających się naciskowi wydarzeń i sytuacji.

Bohaterami pierwszoplanowymi jest para Niemców, Ernest Teodor Hoffmann i jego żona Greta. Oboje związani głęboko ze światem muzycznym. Ernest Teodor danymi personalnymi identycznymi z XIX wiecznym Hoffmannem jest nawiązaniem do postaci znanego w Polsce pisarza niemieckiego z końca XVIII i początku XIX wieku, także muzyka i rysownika, ze skłonnością do satyry, pełniącego zawód prawnika. W sposób interesujący zapisał się on w dziejach kultury, mimo swego dość krótkiego życia. Związany z Poznaniem, gdzie pojął za żonę panią Trzcińską, zwaną Misią, był też znany w środowisku warszawskim i życzliwy wobec sprawy polskiej. Silnie związany z dominującym w tym okresie w Europie romantyzmem łączył w swej twórczości obserwacje realistyczne z wybujałą fantazją, z satyrą, łamiąc gatunki. Miał swych wielbicieli, nawiązywali do jego utworów znani twórcy. Autor nam tę postać w sposób pośredni przypomniał.

Ernest Teodor, bohater powieści jest osobowością głęboko zanurzoną w swych artystycznych poczynaniach. Duchowo należy do wielkiego grona ludzi muzykujących, kompozytorów znających doskonale świat muzyczny ówczesnej Europy, zwłaszcza muzyków niemieckich, stanowiących w tym czasie  środowisko o dużym potencjale artystycznym. Stąd zrodziła się myśl o wspólnym muzykowaniu w Zoppocie w latach trzydziestych, muzyczny swoisty kwartet na leśnej polanie. Organizował to nasz Ernest Teodor. Już ten jeden wątek wart jest naszej lektury.

Przypadkowo, dzięki życzliwości zaprzyjaźnionego antykwariusza trafia on na rękopis, który ma cechy prawdopodobne do rękopisu młodego Ryszarda Wagnera, tekstu w jakiś sposób zapomnianego. Jest to rzecz zatytułowana jako „Szczurołap z Hameln”, wyraźnie nawiązująca do starej baśni braci Grimm o uprowadzonych i zaginionych dzieciach z małej wioski. Sprawa odczytania i uzupełnienia rękopisu wciąga kompozytora, który poświęci jej wiele czasu i duchowych napięć a w końcu stanie się to przyczyną jego zatracenia w hitlerowskim obozie. Doznał zdrady przyjaciela. Nie chce bowiem żaden sposób przyłożyć ręki do nazistowskiego kultu postaci Wagnera, organizowanego pod wodzą partii Hitlera.

Ten skomplikowany i owiany tragizmem splot wydarzeń przybliża nam autor poprzez postać młodego chłopca, dorastającego na obrzeżach muzycznego środowiska. Patrzy on w sposób  niezwykle chłonny na przebieg minionych dziejów odtwarzanych przez starszą, niegdyś piękną panią Gretę. Ta swoista przyjaźń ponad pokoleniem rodziców pozwala odtworzyć powstającą skalę duchowych przeżyć chłopca, który dzięki wrażliwości i kulturze znajomej pani wejdzie głęboko w świat wartości i piękna, jakie dać może jedno pokolenie drugiemu. Umiejętność zanurzenia się w strefę dojrzewającej młodości, jej nieograniczonej pomysłowości i bezinteresowności poznaliśmy w niezapomnianej powieści o „Weiserze Dawidku.” Nasz obecny narrator jest mu w jakiś sposób bliski. Ma jednak szczęście do dobrych przewodników. Bo i ojciec młodego jest nieprzeciętnie mądry. Najnowsza historia, istniejące konflikty, mądrość i urok Kaszubów funkcjonujących na obrzeżach współczesności, to wszystko przybliża synowi w sposób naturalny, wbijając w swój przekaz szczególną zasadę, że „ ważna jest pamięć”.

    W powieści toczą się sprawy dwu rękopisów i dziwnym trafem losu zahaczają o dom państwa Hoffmannów na ulicy Polanki. Pierwszy, to rzekoma niekompletna partytura opery Wagnera, która pochłania sporo czasu i przytłacza osobowość głównego lokatora, dzieląc jego uwagę na część wagnerowską, część zaś poświęcając na muzyczne opracowanie liryków Reinera Marii Rilkego. Są to światy dość od siebie odległe, wręcz kontrastowe. Za „Szczurołapem” stoi w jakimś sensie mrok i siła zła. Ktoś uprowadził gromadkę niewinnych dzieci z Hameln. Miałoby to stanowić groźną przestrogę? Przed czym? Koszmarem świata szczurzego zagrażającego zniszczeniem środowiska ludzkiego? Musiało to w jakiś sposób przerazić wrażliwego muzyka. Co kierowało w przeszłości Wagnerem a co stało za próbą podjęcia na nowo pracy przez mieszkańca Zoppotu, a później zamilknięcia w tej sprawie – to sfera naszych przypuszczeń i namysłów.

Drugi intrygujący rękopis, czyli zachowane zapiski oficera francuskiego Francisa de Venancourt to wręcz spotęgowane zło, utrwalony opis dokonywanych zbrodni, najpierw na szalonym i podłym ojcu,  póżniej na licznych ofiarach swych zbrodniczych instynktów. Tyle zła przez nikogo nie dostrzeżone? 17 ofiar utopionych w stawie, przed dwoma wiekami. Nasuwa się myśl o pesymizmie autora w spojrzeniu na mijające epoki. Co jedna to gorsza! Czy powodem była chęć ojca, czyli starszego pana Hoffmanna, zamieszkującego na zapleczu starego domu przy ulicy Polanki, aby dotrzeć do wyjaśnienia francuskiej tajemnicy? Być może w wyniku tego, niechcący, zginął w trakcie jakiejś czynności? Zaś jego syn pragnął do końca coś ukryć i z kolei też za to stracił życie. Wiele zjawisk i wydarzeń niewyjaśnionych, zmuszających nas do zastanowienia.

A ogrody uwidocznione w tytule… To wątek, który stał się domeną łączącą wrażliwość muzykalnej Grety z poezją Rilkego, tak nie pasującą już do atmosfery lat trzydziestych w Niemczech, a tak bliskich światu jej ukochanego mężczyzny. Oddana mężowi, wspierająca jego nastroje twórcze ma jeszcze swój dodatkowy krąg piękna. To wypielęgnowane (zresztą przy pomocy Polaka Frankowskiego) rabatki roślin i kwiatów o wysokim kunszcie i uzyskanej harmonii, które to piękno wzbogaca atmosferę tego domu, tak obcego wobec buty i siły świata nacjonalizmu niemieckiego, zyskującego poparcie w masach. Pierwszy zginie właśnie  pan Frankowski, oddany swemu szefowi kierowca i pomocnik powściągliwego Ernesta Teodora, zanurzonego w kręgach wielkości muzycznych, lecz wyraziście oceniający niemiecki świat polityczny.

       Zbliżający się okres dni wolnych, świątecznych wciąga nas w tajemniczy świat powieści. Warto zaufać Pawłowi Huelle. Jego nowy utwór czeka na dalszych czytelników. Magiczny czas sprzyja czytaniu intrygujących książek.

Z.M.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko