Strona główna Recenzje Paweł Kuszczyński – Okno przychylnej dojrzałości

Paweł Kuszczyński – Okno przychylnej dojrzałości

0
189

Paweł Kuszczyński

 

Okno przychylnej dojrzałości

 

Czwarta książka poetycka Kaliny Izabeli Zioła nosi tajemniczy tytuł „Okno niepamięci”. Tu już nie tylko pragnienie miłości, ale wiele życiowej mądrości spotykamy. Są i motyle, lecz znaczą odmienne symbole. Ten tomik, (a czemu nie tom, jak się we Francji te książki nazywa) z refleksyjnymi fotografiami, wykonanymi przez poetkę w różnych miejscach świata, znamionuje dojrzałość w uniwersalnych postaciach oraz udoskonalenie warsztatu poetyckiego.

Prezentuje autentyczną samoświadomość wartości kobiety dojrzałej. Mężczyzna pokazany jest jako partner nie tylko w doznaniach zmysłowych, ale także ze swoimi słabościami, coraz częściej zdarzającymi się w starszym wieku, króry: coraz szybciej/  ucieka przed czasem/ kocha coraz młodsze kobiety/ by w ich oczach…/ zobaczyć własną młodość.

           

Wiele ważnych współcześnie pytań zadaje autorka: jak sobie radzić, gdy brzęk tłuczonego szkła/ kaleczy gładkość nocy/ stukają zamykane okna; nie wiadomo co służy: miłość poezji czy poezja miłości. A może naprawdę są razem i wzajemnie się wspierają, zatem: napisz wiersz.

Nie zawsze radzimy sobie z sobą ( bowiem to najtrudniejsze człowiecze zadanie: zgodzić się na siebie): jak przetrwać/ nie zatracając siebie. Dobra Pamięć może przynieść ratunek: rysujesz na niebie/ … most/ którym przechodzisz/ na drugą stronę świtu/ …może spotkasz siebie/ sprzed lat.

 

Oryginalne obrazy zmieniających się pór roku przedstawia wiersz „Jesienny motyl”, będący wspomnieniem z dzieciństwa: kiedyś lato/ wspinało się na palce/ i pijane zapachem malin/ sięgało nieba/ …/ tylko zmarznięty motyl/ przytulony do liścia/ na przekór jesieni/ śpiewa tęczą kolorów.

We współczesnej rzeczywistości zagubiła się gdzieś ludziom tajemnica. O jej potrzebie (stopniowania!, jakież to „kobiece”) przekonują wersy: rozwiązuję białe tasiemki/ odsłaniając Tajemnicę/ papierowy ptak/ obudzony moim dotykiem/ zdziwiony podnosi głowę/ …/ mówiąc „wieczne odpoczywanie”/ zawiązuję białe wstążki/ na wieczną kokardkę.

 

Akt miłości ma nieraz swoją dramaturgię: jeszcze próbuję dopasować/ dotyk do ciepła skóry – mimo tej pięknie zarysowanej troski: wykrzywia się/ odrażająca twarz bazyliszka/ narasta piskliwy chichot/ kryształ pęka. Cóż począć: zaskakująca dynamika ludzkich przeżyć!

Słowo w pokoju oddanym poezji kontrastuje z szorstką codziennością za oknem, nawołuje do otwarcia się na subtelność i zauważenie drugiego człowieka. Nie znajdziesz przychylności, ponieważ: mrugnąłeś/ i rzęsami/ zmiotłeś ze świata/ wszystkie motyle/ nie otwieraj już oczu/ pustka cię oślepi.

„Może kiedyś”, „jeszcze raz” – te frazy oddane pamięci, wypowiadające pragnienie

znaczone czystością intencji – wieńczy oryginalna koda: pobiegłam prosto w słońce.

 

Życie nie zawsze przynosi oczekiwane odpowiedzi: list wysłany gołębiem/ powraca bez odpowiedzi/ posępnym puszczykiem.

Także nauczanie sztuki życia może mieć … niedobre następstwa: nauczyła go latać/ całować wiatr/ a potem zamknęła/ w klatce czterech ścian/ …/ oplątany jedwabnym kokonem/ zapomniał imiona przyjaciół/ i drogi/ do rodzinnego domu.

Zupełnie otwarcie, w tytule wiersza, zadaje rudymentalne pytanie: Jak życ?, nie znajdując – jak wszyscy ludzie – odpowiedzi, na tę bez wątpienia najtrudniejszą ze sztuk.

                       

Pragnie ocalić wiarę w słowo/ w miłość/ w śmierć psychoneurotyk (śmieszny anioł), bo przecież to on w konsekwencji decyduje – jak wskazywał Kazimierz Dąbrowski – o wartości świata, postępie ludzkości.

Potrzebne jest zatem słowo służące dobrej mądrości, bo: tak łatwo można zranić/ jaskrawo malowanym paznokciem.

                       

Próba najtrudniejszego pogodzenia się z absurdalnością śmierci (chociaż każda śmierć, patrząc oczami bliskich, ma coś z absurdu) ukazana jest przejmująco: odjechałeś/ jak nie próbować cię gonić/ …/ i tylko w gwiazdach szukać/ ciepła twego spojrzenia/ jak przebaczyć zapomnieć/ że rowerem do nieba/ odjechałeś.

Autorkę stać na zachwyt nad fotografiami (znajomego artysty), ukazująymi urok wielkopolskiej przyrody: przejrzysta koronka mgły/ rozwieszona/ nad uśpioną łąką/ …/ w kostrzyński pejzaż/ wpisuje się świt.

                       

Nawet w zimie przychodzi nadzieja: ukryte pod śniegiem/ kłamstwa/ i niedobre myśli/ drapieżna nienawiść/ …/ słowa które ranią/ ciemne spojrzenia/ i pogardliwe gesty/ …/ może wystarczy ciepła/ w rodzącej się miłości/ by roztopić to zło.

Muzyka, ta siostrzana sztuka poezji, potrafi, podobnie jak podróże, oswajać czas człowiekowi: jest/ na strunach ciemności/ w szelestliwym poruszeniu liści/ w wiolonczeli kobiecego ciała/ (jakże to odkrywcze! , odtąd nie będę tego instrumentu kojarzył z frazą: „tęskno mi jak dźwiękom wiolonczeli”)/ i uścisku mężczyzny.

 

Wiersze pomieszczone w recenzowanej książce są swoistym dopełnieniem siły i delikatności w zauważonym wszechstronnie aktywnym życiu Kaliny Izabeli Zioła, znaczonym niepospolitymi kompetencjami społecznymi.

 

Kalina Izabela Zioła „Okno Niepamięci”,  Wydawnictwo Biblioteka Tematu nr 69, Warszawa 2013, s.72


BRAK KOMENTARZY