Jerzy Granowski – Wywiad z Alicją Knop

0
375

Jerzy Granowski



PISANIE NA PALECIE BARW

Wywiad z Alicją Knop

 

 

Alicja Knop, poetka i malarka, rocznik 1958. W pisaniu interesuje ją psychiczna motywacja, która jest impulsem kreatywnych działań, manifestujących się twórczością. Wydała swoją pierwszą książkę „Czasem oglądam filmy nieuważnie” w Oficynie Wydawniczej Tysiąclecia. Jej wiersze znalazły się też w antologiach i kilku internetowych portalach literackich.

 

Jerzy Granowski: Czy jesteś poetką?

 

Alicja Knop: Nie, nigdy tak siebie nie nazywam.

 

Dlaczego?

 

Dlatego, że pisanie wierszy nie jest moim głównym zajęciem, na którym koncentruje się moja energia życiowa. Aczkolwiek, po części, twórcze przeżywanie egzystencji, w moim przypadku, czasami manifestuje się poprzez poezję – pisanie wierszy.

 

Niezależnie od twego zaprzeczenia jesteś poetką. Poezja jest przypisana twojej egzystencji, ponieważ nie oddzielasz twórczości od życia codziennego.

           

To prawda. Nie oddzielam pisania od życia i na odwrót, życia od pisania. To się ze sobą przeplata, łączy, jak jing-jang w tao. Możemy być twórczy w kuchni przygotowując jakieś wykwintne danie, tak samo jak odkurzając mieszkanie w głowie kiełkuje wiersz, jakaś muzyka, koncepcja obrazu. Większość prac wykonujemy rutynowo, a umysł wtenczas ma szansę zawiesić swoją aktywność, by poddać się siłom podświadomości. Ja się przed nimi nie bronię, czując się bezbronna i naga, ulegam. W ten sposób doznaję nadzwyczajnych przeżyć duchowych, gdzie rozum i logika nie mają dostępu.

Pisanie, albo szerzej, taki typ koncentracji energii twórczej, który wyzwala jakiś artystyczny efekt, to wędrówka przez czas ku swojemu wnętrzu. Tam, nie łącząc wyobraźni z pamięcią, zbliżamy się do niezgłębionej tajemnicy swojego istnienia. Tam możemy dopiero prawdziwie zmierzyć się ze swoją samotnością, skłonnościami, etc. Krótko mówiąc, tym wszystkim nieznanym siłom, których nie pojmujemy w ciszy. I jeśli uda mi się pokonać opór języka, trafić w sedno odczucia jakąś metaforą, porównaniem, wtenczas wierszem docieram głębiej. I taki efekt daje mi pełnię satysfakcji.

 

 

W jaki jeszcze sposób realizuje się twórcza sfera twojego życia?

 

To spontaniczna potrzeba wyrażania siebie, swoich, do końca nierozpoznanych potrzeb i pragnień. Chciałam spróbować rozładować to napięcie poprzez kolor, dać swoim zmysłom radość fantazjowania barwami. Malarstwo, to zapis przygód nerwu wzrokowego – mawiał Bonard. Tak właśnie czuję malowanie, jako przygodę. To wielka przyjemność. Nic tak nie zatrzymuje czasu, jak malowanie, wtenczas to nie on, lecz ja płynę. W tym, jak sądzę tkwi zagadka natchnienia.

 

Co ciebie inspiruje, gdzie szukasz źródeł swojej literackiej twórczości?

 

Wiele jest dziedzin, z których czerpię tak zwane natchnienie. Z pewnością jedną z ważniejszych jest sztuka – architektura, sztuki wizualne, malarstwo, film i, rzecz jasna muzyka. Ale także silnym kreatywnie bodźcem jest natura, przyroda, człowiek, zwłaszcza uwikłany w relacje, uczuciowe, emocjonalne. Lecz przede wszystkim literatura, czytanie – powiada się, jest biernym pisaniem.

Kiedy pierwszy raz chwyciłam za pióro, był to ołówek. Każde podkreślenie w książce, którą czytam, jakiejś notatki, to był u mnie pierwszy, nieświadomy zapis myśli, która pojawia się przy lekturze, dążąc do jakiegoś rozwinięcia. Bo czymże jest literatura, jeśli nie przetrawionym zapisem własnych przeżyć?

Bolesław Prus powiedział: kto przeżył „Lalkę”, wiele przeżył. Tak może każdy powiedzieć o sobie i swojej ulubionej książce, z którą odbył własne przygody. Literatura żywi się sobą, a jedyne, co dodaje do niej twórca, to świeże powietrze czasów, w których żyje, trawiąc je po swojemu.

 

 

Jak u ciebie powstaje wiersz, co musi się stać, aby narodziło się słowo?

 

Pisząc nie koncentruję się na celu, jakimś rezultacie. To proces, który mnie pochłania, pojawiają się nieznane uczucia, swoiste wyczulenie na, zazwyczaj niezauważalne bodźce. Jakiś niesłyszalny dźwięk, uroda jakiegoś słowa, które łączy się z innymi tworząc magiczny nastrój. Albo porażenie jakimś zjawiskiem – wszyscy znamy to uczucie, kiedy patrzymy na zachód słońca. Czyli bliski, emocjonalny kontakt z czymś co nazywamy pięknem, rzeczą, obrazem, pejzażem, jakąś wspaniałą budowlą. Nadzwyczajny ruch myśli, jeszcze chaotyczny, ale wyraźnie organizujący się w świadomości. Potem następuje refleksja, stan wyjścia poza siebie, nieważkość nasycona olśnieniem. W takim poczuciu utraty kontroli poznawczej poddaję się subtelnym emocjom, które pozwalają dotrzeć do wyobraźni oddzielonej od pamięci, na przekroczenie rzeczywistości graniczące ze swoistym jej oszukiwaniem, co paradoksalnie pozwala odkrywać własne prawdy kanoniczne.

 

 

Czym dla ciebie jest poezja i czego w niej szukasz?

 

Na pewno nie szukam poezji w poezji. Bo to tak, jak zabieranie klatki z kanarkiem do lasu. Poezję znajduję w sytuacjach codziennych, w smaku wyszukanych potraw, w śpiewie ptaków, w podróży, wszędzie, gdzie to nasze „ach” wyrywa się dając świadectwo emocjom.  Natomiast w poezji szukam myśli głębokiej, nazywającej to, co ja zaledwie przeczuwam, uczucia, którego doznanie, poeta opisze w taki sposób, że zwali mnie na kolana. Tak piszą najlepsi.

 

Zatem których poetów najbardziej za to cenisz?

 

Rilke, Blake, Dante, Emilie Dickinson, Elizabeth Bishop, Bukowsky, Różewicz, Bursa, Wojaczek to pierwsi, którzy przychodzą mi na myśl. Cenię ich, bo to, co napisali jest wciąż aktualne, nadal zachwyca ich wrażliwość i talent, świeżość opisanych przeżyć, filozoficzna refleksja nad tym co uniwersalne i dotyka każdego: cierpienie, samotność, miłość, śmierć, los.

Są poeci, jak Białoszewski, którzy lgną do ludzi, ale im się nie otwierają. Ja może tak nie lgnę, ale się otwieram, by mnie poznali. Nie z każdym jednak mamy to szczęście nadawać na tej samej długości fali, ale jak tego nie będziemy szukać, nie znajdziemy.

 

Czy miłość do sztuki pomaga ci w pisaniu?

 

Sztuka jest nie tylko estetyczną manifestacją twórczej zdolności człowieka. Dla mnie jest czymś w rodzaju medium, które umożliwia mi uniknięcie całkowitej alienacji spowodowanej odmiennym stosunkiem do świata, odmiennymi potrzebami, pragnieniami. Spowodowanej potrzebą bliskiego kontaktu, relacji z ludźmi podobnie widzącymi, odczuwającymi rzeczywistość. Sztuka, zwłaszcza literatura, malarstwo, muzyka, pomagają mi także w naturalny sposób przechodzić z myślenia logicznego do myślenia magicznego. Krótko mówiąc, będąc dorosłą, chcę czasem poczuć się dzieckiem. Nie chcę utracić bezwarunkowej zdolności do przeżywania, spontanicznych uniesień estetycznych, bezpośredniego, nieskrępowanego konwenansem wyrażania wzruszeń, emocji. Namiętność od zawsze towarzyszy sztuce, zarówno przy jej tworzeniu, jak i odbiorze. Kto potrafi kochać, potrafi też być kochanym. Rozpoznać i nazwać własne pragnienia, bo czym je ogrzeje, jeśli nie miłością?

 

W 2012 roku wydałaś swoją pierwszą książę…

 

W końcu moje wiersze doczekały się edycji na papierze. To debiutancki tomik zatytułowany „Czasem oglądam filmy nieuważnie”, wydany nakładem Oficyny Wydawniczej Tysiąclecia z Gdańska http://www.tysiaclecia.pl/

 

A wcześniej gdzie publikowałaś swoje wiersze?

 

Moje wiersze porozrzucane są gdzieś w sieci, ale główny zbiór mam w serwisie literackim Poema.pl, tam udostępniam swoje wiersze od bodaj już ośmiu lat.

 

Piszesz nie tylko wiersze.

 

Piszę od jakichś 10 lat. W poezji czuję się najlepiej, czasem napiszę jakiś artykuł, opisałam też wspomnienia z dzieciństwa. Chyba wrócę do nich i może coś z tego zrobię.

 

Masz jakiś swój ulubiony wiersz, który znalazł się w tomiku?

 

Tak, lubię je wszystkie – 47, ale mam taki jeden szczególnie ulubiony, ponieważ w dużej mierze przemawia przeze mnie. Pozwolę sobie go tu przedstawić:

 

              Lilith

 

Lubię podjadać czekoladzie wiśnie

i lubię spijać życie winu

co jeszcze może pokazać

kapłance ladacznica

 

mówisz cieszysz się że jestem

ale czy wiesz kim, jestem

mój ogród i moja katedra

 

 

Na czym obecnie skupiasz swoją uwagę i energię?

 

Przede wszystkim promocji swojego tomiku, które organizuje mi moje wydawnictwo. To dla mnie nowe, a przy tym niezwykle miłe i zajmujące doświadczenie. Do każdego spotkania solennie się przygotowuję i z przyjemnością zauważam, jak w trakcie wieczoru udaje mi się nawiązać kontakt z publicznością, jak żywo reaguje na moje wiersze, na to, co o nich mówię i jak je prezentuję. To wspaniała przygoda, poznać bezpośrednio odbiorców swojej twórczości. Posłuchać uwag, odpowiadać na pytania, napisać dedykację.

 

Czy to wszystko?

 

Dużo się dzieje, czas przyspiesza, a ja łapię go za grzywę i chwytam okazję do ciekawych wyjazdów, spotkań z ludźmi, czy wydarzeń kulturalnych. Dużo czytam, no i rozkładam sztalugi, farby i pędzle. Z nowym rokiem, po krótkiej przerwie, znowu zaczęłam malować.

 

 

A co z pisaniem?

 

Kilka nowych wierszy czeka na ewentualny szlif, niech dojrzewają, ale przymierzam się także do prozy. Mam kilka tekstów, których forma pozostaje jeszcze nieokreślona. Nie spieszę się z ich ostatecznym zdefiniowaniem. W każdym razie pisanie weszło mi chyba już w krew.

 

Dziękuję i życzę rychłego wydania nowej książki.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko