Krzysztof Lubczyński
O poplątanym polskim losie
„Nogi Pana Boga” zaczynają się bez mała autobiograficznie, od wspomnień rodzinnych, od dzieciństwa i młodości. Z kolei rama powieści, którą stanowi pobyt postaci zwanej Marcinem w szpitalu, z powodu „sercowej choroby”, postaci wydającej się być, przynajmniej do pewnego stopnia, alter ego autora – świadczy o powieściowych zamysłach. Ta koncepcja szybko jednak pęka i okazuje się, że Barański od koncentrowania się na sobie samym woli opisywać otaczający go żywioł życia politycznego, od stanu wojennego począwszy, na ostatnich latach skończywszy. Wartka, dynamiczna narracja, wyzbyta ozdobników, ale dobitna, dodatkowo czyni lekturę bardzo atrakcyjną. Barański daje przy tym autorski, osobisty portret bliskiej mu formacji politycznej, czyli lewicy, a ściślej biorąc SLD i jego ludzi. Nie jest bynajmniej portret laurkowy, zarówno co do formacji jak i co do personaliów i to też jest powód do zachęty do tej lektury. Ludwik Stomma pisząc o „Nogach Pana Boga” jako o książce o „poplątanych i bolesnych polskich losach” stwierdził: „Można Marka Barańskiego nie lubić. Można, choć to może jałowe po ćwierć wieku, postrzegać go jako demona stanu wojennego. Jak jednak widać, nie można mu zatkać ust. Książka Barańskiego jest gorzka. Autor nie oszczędza w niej nikogo, a najmniej już samego siebie”
Marek Barański – „Nogi Pana Boga”, wyd. Keepsmiling, Warszawa 2010