To nie przeszło łagodnie
i czasem żałuję, że nie umiem już
czuć więcej.
Zapomniałam tęsknić, marzyć, cierpieć.
Dni mijają mocno
nie zostawiając we mnie śladu.
Wiąż wierzę, że życie jest gdzie indziej i kiedyś – kiedyś
się rozpocznie.
W złych chwilach
myślę, że wszystko jest po to, by ocalić to miejsce na skraju łąk
gdzie Polska się kończy miękko.
Pogranicze krajów. Przenikanie światów.
Zimy tam białe.
Każdego dnia, gdy siedzę przy biurku i odhaczam kolejny
żmudny dzień myślę o tym miejscu. Kryjówce wśród łąk.
Druga ja tam wędruję gdy pierwsza ja tu siedzi.
Jedna ocala drugą.
Pewnie mogłabym scalić się i uciec,
skulić się w trawie, obejmując ramionami kolana
i przeczekać wszystkie gorsze momenty.
Ale zbyt obowiązkowa jestem na to.