Nie gaś światła matko,
bądź tam gdzie zawsze,
spojrzenia w dal posyłaj
na pisklęta uskrzydlone.
Ciepło Twoich dłoni
panuje nad ich strachem.
Nie gaś światła matko,
od zachodu smętne cienie
snują się to tu, to tam.
My wędrowne ptaki
pokaleczeni, nawet we mgle,
wrócimy do swoich gniazd.
Nie gaś światła matko,
czarne chmury nad nami,
pochlipuje strojna łąka
z tęsknoty za tym, co było.
Dziś jeden kamyk za dużo,
obcy, w ciemności uśpiony.
Błysk w nocy, to na pogodę,
bo jest coś od nas większego,
modlitwa nad drobiną chleba.
Nie gaś światła matko.
Piękny wiersz