Kobieta już tak jest mną
że moim gestem posługuje się na co dzień
w jej śmiechu poznaję mój śmiech
pali papierosa tak jak ja
narzuca płaszcz podobnie
wszystko to jest trochę mniejsze lub z jakimś obcym ornamentem
lecz moje
kolor tych wspólnych lat upodobnił nas
dopasowaliśmy czynności Część należy do niej
Nasze gesty
mieszczą się w określonej godzinie lub potrzebie
nie potrącają się niezręcznie jak to bywa
w okresie pierwszej miłości
która zmieniła się w celowość
również rozkoszy I snu spokojnego
i teraz patrzę
jak codziennie ta kobieta
wykonuje wokół siebie tysiąc upiększających gestów
czesze się Maluje Wchodzi i wychodzi twarzą z lustra
upiększa się również czynnościami
robi to już nie dla mnie
codziennie dla kogoś innego
i codziennie warstwy czynności nakładają się na nią znużeniem
coraz wolniej wykonuje ruchy
aż kiedyś
znieruchomiała
zobaczyłem w lustrze odbitą z jej oczu pustkę
umilkła “krzątanina jej palców
i w ciszy w napięciu Pochylone do przodu jej ciało
mówiło dookoła że przecież
chciałaby czynić siebie
dla kogoś
trwale
przez wszystkie kształty i czynności zmienne
do dnia ostatecznego i kształtu
i ciekawe Myślałem
czy kiedyś kiedy spotka mnie w miejscu obojętnym
i będzie z kimś innym
czy wtedy mój gest który został u niej
schowa speszona do torebki