nigdy nie byliśmy pionierami
nie wypłynęliśmy odkryć Ameryki
nie zdobyliśmy żadnej krainy
oprócz ciemnej strony mocy
przeżyliśmy życie drepcąc w miejscu
pod nierzucającą się w oczy latarnią
z sercami podwieszonymi jak lampiony
pod sklepieniami zwątpienia
żebraliśmy o każdy okruch błogosławieństwa
o łaskawy szmer ukojenia
o każdy udawany gest bliskości
wbrew wilczym prawom chaosu
byliśmy jak bohaterowie kreskówek
w niemilknącym labiryncie cieni
i jak zjawy przeszłości
w przypadkowych zwierzeniach turystów
właściwie nas nie było
okłamaliśmy wszelkie liczby
a każda policzalność
odmawiała nam posłuszeństwa
i wciąż snujemy się po beznadziejnie szybkich łączach
światłowodów uniesień i ciągle jesteśmy
poprawiani przerabiani
modyfikowani niczym
nieplanowany chromosom
Tak, Andrzeju, dobry wiersz!!!!