Strona główna Publicystyka Jan Stanisław Kiczor – Teresa Żylis-Gara – Ostatnia w encyklopediach – pierwsza...

Jan Stanisław Kiczor – Teresa Żylis-Gara – Ostatnia w encyklopediach – pierwsza na scenach

0
2870

Jan Stanisław Kiczor

 

Teresa Żylis-Gara

Ostatnia w encyklopediach – pierwsza na scenach

 

    Landwarów, to miasto na Litwie, w obwodzie wileńskim (ok. 18 km do Wilna),  w rejonie trockim  (Troki – 9 km). Choć prawa miejskie otrzymał w 1949 roku, a herb w 2001 (trzy złote liście klonu na czerwonym polu), to jednak miejscowość jest  znana od wieków jako posiadłość rodzin Kuncewiczów, Sapiehów, Naruszewiczów, Chodkiewiczów, Dąbrowskich i innych, zaś od 1850 roku posiadłość Tyszkiewiczów, którzy zbudowali tu pałac w stylu neogotyku angielskiego (w którym w 1919 gościł nuncjusz papieski, A. Ratti, późniejszy papież Pius XI). Do dziś zachowały się  także ruiny  zameczku z XVII wieku, pierwszej siedziby rodziny Tyszkiewiczów, w którym w 1858 gościł przyszły Aleksander III (cesarz Rosji, król Polski i wielki książę Finlandii od 1881, syn Aleksandra II Romanowa i Marii Aleksandrownej).  Do dziś, oprócz pałacu,  ozdobą miasta jest kościół ufundowany przez rodzinę Tyszkiewiczów, pod wezwaniem Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Zbudowany został w latach 1910-1935 w stylu romańsko-lombardzkim, wzorowany na kościele Santa Maria della Grazie w Mediolanie. Dodać należy, że kościół projektował Camil Boito, brat Arriga – kompozytora i librecisty GiuseppeVerdiego.

    Miał też Landwarów „dobrą rękę” do swoich obywateli. To z tej miejscowości wywodzą się: Stanisław Lenartowicz – polski reżyser i scenarzysta filmowy, jeden z twórców polskiej szkoły filmowej;  Ewa Ostrowska – polska pisarka i dziennikarka; Igor Przegrodzki – znany polski aktor teatralny i filmowy; Adela Winiarska-Skrzynecka – śpiewaczka operowa, profesor, działaczka kultury, oraz  interesująca nas w tym artykule – polska śpiewaczka operowa – Teresa Żylis-Gara.

    Przyszła na świat 23 stycznia 1930 roku, jako piąte dziecko w rodzinie.(jak sama z humorem wyznaje – niezaplanowane, ale szczęśliwe). Mała trzech dużo starszych braci i jedną siostrę Zosię. Już jako dziecko zachwycała swoim śpiewem w miejscowym kościele. W przyszłości powróci tu (podróż sentymentalna), by jako gwiazda światowej sławy, znów zaśpiewać (przy okazji fundując kościołowi – nowe organy). Matka zajmowała się domem i wychowywaniem dzieci, ojciec – kolejarz, nad wyraz pracowity. Zresztą, musiał utrzymać dość liczną rodzinę, a i cel sobie postawił: „wywianować” obie córki, co znaczy – wybudować każdej dom. Do wojny cel zrealizował, niestety jeden z nich spalił się od pocisków. Mała Tereska była, chcąc nie chcąc, świadkiem wszystkich zawirowań, będących wynikiem wojny, odzyskiwaniem przez Litwę państwowości (w czym mieli pomóc Niemcy), jak i aneksją przez ZSRR. Rozpoczęła naukę w szkole podstawowej, gdzie językiem obowiązującym był język litewski (w domu mówiło się po polsku). Przemarsze frontów, zmiany granic, niepewność jutra, to wszystko spowodowało, że zaraz po wojnie cała rodzina “repatriowała” się do Polski centralnej, do Łodzi. Teresa, zachowała jednak w sobie (jak opowiada) ów „pejzaż dzieciństwa”: w kuchni „wileńskie śliżyki”, a przed oknami kwitnące piwonie.

    W Łodzi rozpoczęła naukę śpiewu – najpierw w szkole muzycznej średniego stopnia a następnie, od 1952 roku, u Olgi Olginy. Rodzinie w Łodzi nie żyło się lekko, musiała zatem podjąć pracę w chórze łódzkiej rozgłośni Polskiego Radia pod dyrekcją Henryka Debicha, choć repertuar był od muzyki poważnej – dość odległy. Niemniej w 1953 roku wygrała. Ogólnopolski Konkurs Młodych Wokalistów w Warszawie. Uwieńczyła także dyplomem ukończenie łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej. Nie mogąc znaleźć zatrudnienia w żadnym polskim teatrze, zaczęła nosić się z zamiarem podjęcia studiów medycznych – stomatologii.

    Do dzisiaj z sentymentem i rozrzewnieniem wspomina zatem Bohdana Wodiczkę, który zatrudnił Ją w chórze na etacie solistki (1954 r.) w Filharmonii Krakowskiej.  Zadebiutowała w roku 1956 (niektóre źródła, chyba mylnie, podają datę 1958 r.) w Operze Krakowskiej w roli Halki w operze „Halka” St. Moniuszki, dzięki Dyrektorowi Mieczysławowi Drobnerowi, który umożliwił ten debiut.

    Tak naprawdę, Jej talent na skalę światową, zauważono już w trakcie konkursu wokalnego w Tuluzie w 1959 roku, a po kolejnej nagrodzie  w Monachium (1960 rok – Międzynarodowy Konkurs Muzyczny), zaczęła otrzymywać pierwsze konkretne i poważne propozycje. W tym miejscu przyznać trzeba, że musiała się u Niej objawić ogromna determinacja, skoro podjęła decyzję o wyjeździe mając w repertuarze tylko trzy partie operowe, nadto wszystkie w języku polskim. Z perspektywy czasu, należy więc ocenić jako słuszny, wybór raczej prowincjonalnego teatru w Oberhausen (ponad trzydzieści lat później, podobną decyzję realizuje Piotr Beczała). Tego czasu nie uważa za stracony. Zaczęła intensywnie uczyć się języków obcych, studiować bogatą literaturę muzyczną, uczęszcza na koncerty i słucha wykonawców. Tam też po raz pierwszy zaśpiewała po niemiecku jako Butterfly,  w Madame Butterfly – operze werystycznej Giacoma Pucciniego z 1904, później śpiewała jako Pamina  w „Czarodziejskim flecie” –  Wolfganga Amadeusa Mozarta. oraz jako Santuza  w „Rycerskość wieśniacza” (oryginalny tytuł wł. Cavalleria rusticana) – jednoaktowa opera (melodramma) włoskiego kompozytora Pietro Mascagniego z 1890 roku, czy jako Violetta w Traviacie   Giuseppe Verdiego z 1853 roku, opartej na Damie kameliowej A. Dumasa.

    Później nastąpiły krótkie przenosiny do teatru w Dortmundzie, następnie zaś została zaangażowana w Düsseldorfie-Duisburgu, gdzie powierzono jej m.in. rolę Poppei w operze Monteverdiego. Następnie było już tylko lepiej. W  1966 roku wystąpiła na festiwalu w Glyndebourne w „Kawalerze srebrnej róży” tuż obok słynnej Monserat Caballe, a 29 października, w nagłym zastępstwie, zadebiutowała w Paryżu, jako Elwira w „Don Giovannim” Wolfganga Amadeusa Mozarta. Zachwyty krytyków i prasy („L’Aurore”’ „Le Monde”) no i oczywiście zjawiskowy talent, prowadziły Ją na sceny Londynu („Don Giovanni”), Festiwal Mozartowski w Salzburgu, San Francisco, Metropolitan Opera, Opera Wiedeńska (w której regularnie występowała), czy słynna La Scala.



    Świat (największe sceny), stał przed Nią otworem. W swojej książce „Polacy na wielkich scenach operowych” autor, Adam Czopek podaje, że tylko w Metropolitan Opera, zaśpiewała 20 partii w 233 przedstawieniach, co jest do dziś niepobitym rekordem polskim. Śpiewała z największymi: Pavarotti, Carreras, Domingo, Franco Corelli, Nikołaj Giaurow, Sheril Miles, Tatiana Troyanos to tylko ci najwięksi. Grała w inscenizacjach wybitnych reżyserów jak Visconti, Zeffirelli, Karajan czy Jean Pierre Ponnelle.

    Teresa Żylis-Gara stawiała zawsze na wszechstronność, więc poza rolami scenicznymi, wykonywała różne pieśni, oratoria. Śpiewała liryki Karłowicza, Chopina, Moniuszki. Propagowała zawzięcie Szymanowskiego, konstatując ze zdziwieniem, że „…w Wiedniu nie robił wrażenia, a w Paryżu i Ameryce – zachwycał…” Do koncertów włączała także pieśni Rachmaninowa, Czajkowskiego, Dworzaka, Schumanna. Nagrywała kantaty Bacha, o którym mówiła: „… może to nieoryginalne, ale go uwielbiam…” Mawiała też: „…patrząc wstecz na moje życie artystyczne, nie zmieniłabym nawet kropeczki…”

    Jednak, za sławę, radość śpiewania, występy i odległość od rodziny, płaci wysoką cenę. Bolesną jest rozłąka z rodziną, rozpada się Jej małżeństwo, a syn właściwie wychowuje się bez niej. To jednak namowy rodziny i tęsknota, powodują, że po prawie szesnastu latach pojawia się w Polsce. Witana jak prawdziwa gwiazda, odwdzięcza się wspaniałymi występami w programach telewizyjnych, nagraniach, czy występach w Teatrze Wielkim w Warszawie (1976 rok – „Tosca” Giacomo Pucciniego., gdzie partneruje Jej w roli Cavarodossiego – Wiesław Ochman).

    Od tego czasu, tak zaczęła układać swoje kontrakty z Metropolitan  i cały  napięty harmonogram swoich występów, by częściej występować u nas jak i w sąsiednich krajach. Występowała w Teatrze „Bolszoj” i w Pałacu Zjazdów w Moskwie (1978), jak i w byłym NRD w bardzo prestiżowym cyklu „Theo Adam zaprasza” (1979). W Zakopanym uświetniła Dni Karola Szymanowskiego, śpiewała na Wawelu, odwiedzała też z koncertami  co piękniejsze kościoły – Jędrzejowa, Leżajska, Kalwarii Zebrzydowskiej, Ornety, nie mówiąc o Bazylice Jasnogórskiej. Przyjęła zaproszenie do przewodniczenia jurorom na I Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Stanisława Moniuszki w Warszawie (1992). W 1994 wystąpiła w Lublinie, latem otworzyła Festiwal w Łańcucie.

W 1999 roku odwiedziła swoje rodzinne strony – Landwarowo (wspomniałem o tym we wstępie).



Fot: Antoni Pawłowicz

Na zdjęciu: słowa podzięki (ufundowanie organów dla kościoła) wyraża ksiądz proboszcz Tadeusz Aleksandrowicz;



Fot: Antoni Pawłowicz

za chwilę z chórem zabrzmią nowe organy

 

 Odkryła także w sobie (już wcześniej zauważany) talent pedagogiczny. Zaczęła prowadzić kursy wokalne. Początkowo w Kośnej, następnie w Domu Pracy Twórczej w Pałacu w Radziejowicach k/Żyrardowa.  – Przeleciało – studia, potem te wszystkie lata pracy zawodowej… W sumie jeden wielki sen, jeden cudowny sen – to jest moje życie – powiedziała Teresa Żylis-Gara reporterce TVP Annie Fieducik. W tymże pałacu, artystka od lat prowadzi kursy dla wybitnie uzdolnionej młodzieży. Specjalnie w tym celu przyjeżdża ze Szwajcarii, gdzie obecnie zamieszkuje.




Pałac w Radziejowicach

     Z okazji 80 urodzin w 2010 roku, tu właśnie odbył się koncert, Jej dedykowany. Wystąpili uczniowie (którym wiedzę z technik śpiewaczych, interpretacji tutaj przekazywała), grając i śpiewając chopinowskie pieśni podczas pierwszego z cyklu koncertów „Chopin w Radziejowicach”.  Koncertowe transkrypcje grał Maciej Pabich, laureat konkursów pianistycznych, adiunkt Akademii Muzycznej w Poznaniu, a cały koncert poprowadził Juliusz Adamowski.

Korzystałem z:

1. Cykl audycji „Zapiski ze współczesności” w opr. Anny Lisieckiej (Polskie Radio „Dwójka”)

2. Żylis-Gara opr. Małgorzaty Komorowskiej

3. TVP.INFO

4. PAP

5. Tygodnik Wileńszczyzny 

6. WIEM – darmowa encyklopedia

7. Wikipedia.


BRAK KOMENTARZY