Strona główna Publicystyka Laudacja Juliusza Marka wygłoszona na spotkaniu z Ryszardem Tomczykiem

Laudacja Juliusza Marka wygłoszona na spotkaniu z Ryszardem Tomczykiem

0
310

Laudacja Juliusza Marka wygłoszona na spotkaniu z Ryszardem Tomczykiem

Szanowni Państwo!


Spotykamy się w tej historycznej sali „U Świętego Ducha”,  gdzie swoich początków szukać może nasze miasto, gdzie kultywowano te piękniejsze idee zakonu Świętej Marii, pielęgnując chorych i niedołężnych, gdzie polskie słowo z ust kaznodziejów kierowano do niemałej grupy Polaków, którzy polskiej mowy nie wyrzekli się pod pruskim berłem, wreszcie w miejscu, które od kilku dekad jest świątynią wiedzy i mądrości – w Bibliotece Elbląskiej. Spotykamy się tu dla jednego człowieka. Jednego, ale też jedynego takiego. Dla Ryszarda Tomczyka, doktora nauk humanistycznych, nauczyciela-polonisty i mistrza, pisarza i malarza, choreografa i reżysera, animatora i menedżera kultury, redaktora i recenzenta, społecznika i niespokojnego ducha tego miasta, honorowego obywatela Elbląga i… pewnie mógłbym tak wymieniać jeszcze dobrą chwilę funkcje, zajęcia i talenty pana doktora, bo przez 63 lata nigdy nie zdradzonego związku z Elblągiem nie było ważniejszej inicjatywy kulturalnej bez jego udziału, a jakże często – bez jego inicjatywy. Panie Ryszardzie, kłaniam się z wielkim szacunkiem!
 

Okazją do naszego spotkania jest wydanie przez Oficynę OKO powieści „Podróżujący”, czwartej i ostatniej części cyklu, który powstawał od początku lat 2000. „Pakamera”, która ukazała się w 2002r., „Tobół” – dwa lata później, „Schody” z roku 2010 i teraz  „Podróżujący” – to powieści z gatunku synkretycznych, gdzie Autor korzysta z różnych form i gatunków literackich, łącząc w jedną całość fikcję i fakty, zapiski z dziennika, dyskusje z rodziną i przyjaciółmi, dialog z samym sobą pod postacią fikcyjnych figur i rozliczenia z najnowszą historią. Czytelnik z pewnością doceni erudycję, wiedzę i życiowe doświadczenie Autora, których używa świadomie, a czasami bezlitośnie. Bez litości też wchodzi w konfrontacje, a nawet zwarcie z tutejszymi środowiskami, a przede wszystkim z władzą – tą z czasów Polski Ludowej, ale przecież nie tylko. Dla nas, których los, czy to przez przypadek, narodzenie, czy też świadomy wybór związany jest z Elblągiem, „Podróżujący” jak też cały „czworoksiąg” i znakomita większość twórczości literackiej Ryszarda Tomczyka są szczególnie cenne, gdyż Autor dotyka w niej naszych spraw i naszych historii. Stąd możemy spojrzeć na nie z innej perspektywy, często skonfrontować. Cykl powieści nie jest i nie będzie podręcznikiem historii Elbląga, ani też kroniką dziejów, ale może być impulsem przywracającym pamięć, zachęcającym do badan i poszukiwań, a może także i polemik.


***


Szanowni Państwo, Panie Doktorze.


Miałem ten wielki zaszczyt wielokrotnie pracować i współpracować z Panem. Niezapomniana dla mnie będzie atmosfera, która towarzyszyła pracy w I kadencji Rady Miejskiej, której był Pan radnym. Pierwsze demokratyczne wybory w roku 1990, ogrom wyzwań, wielkie nadzieje i… także rozczarowania. Z tego okresu pamiętać będę bezkompromisowy bój o utrzymanie teatru w Elblągu. Teatr jest, a zatem bój wygrany. To z Pana inicjatywy mamy doroczne nagrody Prezydenta Elbląga. Z Pana inicjatywy elbląskie środowisko literackie ma swój periodyk – Tygiel. Ale inicjatywy to za mało. Bez ciężkiej, jakże często niewynagradzanej pracy, bez odpowiedzialności, sumienności, niewiele z tego po latach by zostało.


Gdy patrzę na półkę, na której ustawione są książki Pana autorstwa, zastanawiam się, kiedy Pan to napisał? Jakże często sięgam do nich, żeby odnaleźć cytat, potwierdzić fakt, lub poszukać inspiracji w mojej pracy. A inspiracji tych było wiele i zapewne będzie jeszcze niemało. Przytoczę choćby takie tytuły, jak: Otrzęsiny, Ocalić od zapomnienia, Bedeker Elbląski, Nie samym chlebem, Rogi Melpomeny, O, gród! Ale nieplewiony, Odleżałe don chichoterie, Brama oraz szopki noworoczne, szkice literackie i felietony, Recenzje literackie oraz szereg innych publikacji w Tyglu, Roczniku Elbląskim, prasie codziennej i tygodniowej i innych wydawnictwach.


Jak Państwo wiedzą, od 10 lat w elbląskim kinie Światowid odbywają się seanse z cyklu  „Elbląg na dużym ekranie”. Gdy przygotowuję filmy na te spotkania i sięgam do bezcennego archiwum Stefana Muli, jakże często odnajduję w tych filmach postać Ryszarda Tomczyka. Czy to były występy prowadzonego przez Pana zespołu pieśni i tańca, czy też działania Galerii-El, inicjatywy Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego, premiery i święta teatralne, spotkania literatów, inicjatywy szkolne I Liceum Ogólnokształcącego, wreszcie huczne, jak na schyłek lat 80-tych, obchody 750-lecia założenia Elbląga. Telewizja Elbląska równie często rejestrowała i rejestruje wydarzenia z Pana pierwszoplanowym udziałem. Chciałbym wspomnieć  choćby premierę „Betlejemki” – jedynej w naszej historii wystawionej w profesjonalnym teatrze, jakże udanej szopki noworocznej. Dziękuję Panu za życzliwość i stałą gotowość do współpracy z naszą redakcją, czego dowód odczuliśmy nie dalej, jak wczoraj.


****


Drodzy państwo, Panie Doktorze!


Może wywoła to pana zdumienie, ale już ponad 40 lat temu bardzo niecierpliwie czekałem na pana publikację. Byłem wtedy uczniem Szkoły Muzycznej. Podczas dorocznego koncertu szkolnego wykonywałem trudny utwór Feliksa Dobrzyńskiego „Andante i Rondo a’la Polacca”. Kilka dni wyczekiwałem recenzji, albo choć notatki z tego koncertu, by pierwszy raz w życiu zobaczyć w gazecie swoje nazwisko. Wreszcie ukazała się obszerna relacja, a w niej mniej więcej takie zdanie: „Andante i Rondo a’la Polacca” na flecie wykonał Feliks Ignacy Dobrzyński. Podpisał: Ryszard Tomczyk.


Wtedy było wielkie rozczarowanie. Dziś mogę podziękować Panu za lekcję pokory – wiem już bowiem, że nazwiska nie zdobędzie się jednym występem, trzeba na nie pracować przez całe życie. Dziękuję za Pana wszystkie książki, za Pana recenzje i kroniki kultury Elbląga. Dziękuję, dziękujemy, że Pan jest!

 

Juliusz Marek

 

Elbląg, 2016-03-30

BRAK KOMENTARZY