Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego
Na okładce książki francuskiego pisarza Jeana Echenoza (ur. 1947) „1914” widnieje podkolorowana w dawnym stylu, sentymentalna fotografia, być może pocztówka, przedstawiająca francuskiego żołnierza z I wojny światowej. Żołnierz stoi na tle sielskiego pejzażu pól, umajonych kwiatkami i sam trzyma w lewej dłoni bukiecik, przytulając go do twarzy trochę kobiecym gestem.
W prawej dzierży karabin, a zza jego pleców wyłania się francuski sztandar tricolore. Tandetnie podbarwiona, czarno-biała w punkcie wyjścia, fotografia ta ma w sobie coś ze ślubnego monidła lub obrazu jelenia na rykowisku, z charakterystyczną dla tego typu ekspresji chęcią obłaskawienia świata, uczynienia go cieplutkim, przytulnym, „ujutnym”. Zda mi się, że w tle tego fotograficznego landszaftu słyszę wojenny przebój piosenkarski tego czasu, słynną „Madelon”. Taki jest też ten podkolorowany, sentymentalny żołnierzyk, w mundurze trochę idiotycznie wyglądającym z
„1914”, niewielka, siedemdziesięciostronicowa książeczka, autorstwa współczesnego pisarza francuskiego wpisuje się w tegoroczną setną rocznicę wybuchu Wielkiej Wojny 1914-1918, później, kiedy wybuchł kolejny, ogólnoświatowy kataklizm wojenny, nazwanej I wojną światową. To historia pięciu młodych ludzi, zmobilizowanych na front oraz jednej kobiety. Interesująca lektura.
Jean Echenoz – „1914”, Wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2014, przekł. Anna Michalska, str. 75, ISBN 978-83-7392-475-8
—
„Babienie” po angielsku
Kapitalną i godną pozazdroszczenia z polskiej zwłaszcza strony tradycją literatury anglosaskiej, angielskiej i amerykańskiej jest jej gruntowne osadzenie w duchu i praktyce realizmu, polegającego na artystycznym dokumentowaniu życia społecznego i jednostkowego we wszystkich jego aspektach. Ta tradycja wywodzi się i od Dickensa i od Thackeraya, ciekawie wyraziła się w literaturze amerykańskich naturalistów takich jak m.in. Faulkner, Caldwell, Penn Warren, O’Hara i pełna jest powieści tego rodzaju, pierwszorzędnych i drugorzędnych. W polskiej tradycji literackiej jest to nurt wątły, choć nie pozbawiony ciekawych, pojedynczych przykładów.
„Zawołajcie położną.” Jennifer Worth wywodzi się z tej tradycji. To barwny obraz pracy domowych położnych w robotniczych dzielnicach Londynu (West End) w okresie tuż po drugiej wojnie światowej. Obraz to niezwykle malowniczy, ale malowniczością naturalistyczną, z dokumentalnymi niemal, dosłownymi opisami badań ginekologicznych, czynności higienicznych przy rodzących i porodów, słowem tym wszystkim co w dawnej Polsce określano jako sztukę „babienia”. W tle życie codzienne, mentalność, obyczaje i nawyki dolnych warstw społeczeństwa brytyjskiego, niektóre świadczące o bardzo niskim poziomie kulturowo-cywilizacyjnym, jaskrawie kontrastującym ze światem górnych aspiracji i ideałów Zjednoczonego Królestwa. Doskonała lektura. Gorąco rekomenduję.
Jennifer Worth – „Zawołajcie położną”, Wydawnictwo Literackie Kraków 2014, przekł. Marta Kisiel-Małecka, ISBN 978-83-08-05317-1, str. 427
—
Nikt z nas nie ma gwarancji…
Iza Michalewicz – „Życie to za mało”, Wyd. Zwierciadło, Warszawa 2014, ISBN 078-83-63014-82-7, str. 308