Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

0
92

Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego


Landszaft-sweetfocia z rzeźnią w tle

Na okładce książki francuskiego pisarza Jeana Echenoza (ur. 1947) „1914” widnieje podkolorowana w dawnym stylu, sentymentalna fotografia, być może pocztówka, przedstawiająca francuskiego żołnierza z I wojny światowej.  Żołnierz stoi na tle sielskiego pejzażu pól, umajonych kwiatkami i sam trzyma w lewej dłoni bukiecik, przytulając go do twarzy trochę kobiecym gestem.

W prawej dzierży karabin, a zza jego pleców wyłania się francuski sztandar tricolore.  Tandetnie podbarwiona, czarno-biała w punkcie wyjścia, fotografia  ta ma w sobie coś ze ślubnego monidła lub obrazu jelenia na rykowisku, z charakterystyczną dla tego typu ekspresji chęcią obłaskawienia świata, uczynienia go cieplutkim, przytulnym, „ujutnym”. Zda mi się, że w tle tego fotograficznego landszaftu słyszę wojenny przebój piosenkarski tego czasu, słynną „Madelon”. Taki jest też ten podkolorowany, sentymentalny żołnierzyk, w mundurze trochę idiotycznie wyglądającym z punktu widzenia naszej dzisiejszej estetyki. Ten żołnierzyk być może robił sobie tę „sweetfocię” przed pójściem na front, w otoczeniu rodziny, w towarzystwie narzeczonej, w nastroju przywołującym pamięć jakichś anachronicznych, „sielskich” wojenek z czasów królów Ćwieczków i Ludwików. My jednak już wiemy więcej. My wiemy o tym, co najstraszliwsze. Za tym landszaftem-sweetfocią czai się potworna rzeźnia, jedna z największych rzeźni XX wieku, czają się koszmarne, okrwawione błota nieopodal nurtu rzeki Marny, straszliwe szczurze okopy spod Verdun. Pierwszy w dziejach prawdziwy przemysł wojenny, przy którym wojna francusko pruska 1870-1871 była niemal rycerską sielanką. My wiemy to, co tak dramatycznie opisali Erich Maria Remarque w „Na Zachodzie bez zmian”, Henri Barbusse w „Ogniu” czy Andrzej Strug we wspaniałej trylogii „Żółty Krzyż”.


„1914”, niewielka, siedemdziesięciostronicowa książeczka, autorstwa współczesnego pisarza francuskiego wpisuje się w tegoroczną setną rocznicę wybuchu Wielkiej Wojny 1914-1918, później, kiedy wybuchł kolejny, ogólnoświatowy kataklizm wojenny, nazwanej I wojną światową. To historia pięciu młodych ludzi, zmobilizowanych na front oraz jednej kobiety. Interesująca lektura.

Jean Echenoz – „1914”, Wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2014, przekł. Anna Michalska, str. 75, ISBN 978-83-7392-475-8

„Babienie” po angielsku

Tematyka „położnicza”  robi ostatnio sporą karierę, i w literaturze i w filmie, fabularnym i dokumentalnym. Temat ten długo był otoczony tabu, a podejmujące go takie powieści jak „Orestes i wieloryb” niemieckiej pisarki Hedwig Rode czy „Grupa” Amerykanki Mary McCarthy z wątkiem ginekologiczno-położniczymi należały do rzadkości. W Polsce na podjęcie takiej tematyki poważyły się jedynie Wanda Melcer w przedwojennej powieści „Przymierze z dzieckiem” czy Maria Jarochowska w napisanej po wojnie powieści „Niemiłosierni”. Był to temat traktowany jako drastyczny i wstydliwy, nie mniej niż naturalistycznie pokazana erotyka. Dopiero w ostatnich kilkunastu latach tematyka ta wychynęła na powierzchnię i robi prawdziwą karierę. W brytyjskich stacjach telewizyjnych pokazywane były ostatnio seriale dokumentalne „Porodówka”, „Ciąża z zaskoczenia”, „Położne”, a nawet w Polsce jedna ze stacji telewizyjnych stworzyła kilkanaście lat temu serial reportażowy o tej tematyce. Teraz dzięki Wydawnictwu Literackiemu w Krakowie czytelnicy polscy otrzymują nowa pozycję z tego zakresu, „Zawołajcie położną” Jennifer Worth. Na jej podstawie powstał już w Anglii serial telewizyjny.

Kapitalną i godną pozazdroszczenia z polskiej zwłaszcza strony tradycją literatury anglosaskiej, angielskiej i amerykańskiej jest jej gruntowne osadzenie w duchu i praktyce realizmu, polegającego na artystycznym dokumentowaniu życia społecznego i jednostkowego we wszystkich jego aspektach. Ta tradycja wywodzi się i od Dickensa i od Thackeraya, ciekawie wyraziła się w literaturze amerykańskich naturalistów takich jak m.in. Faulkner, Caldwell, Penn Warren, O’Hara i pełna jest powieści tego rodzaju, pierwszorzędnych i drugorzędnych. W polskiej tradycji literackiej jest to nurt wątły, choć nie pozbawiony ciekawych, pojedynczych przykładów.

„Zawołajcie położną.” Jennifer Worth wywodzi się z tej tradycji. To barwny obraz pracy domowych położnych w robotniczych dzielnicach Londynu (West End) w okresie tuż po drugiej wojnie światowej. Obraz to niezwykle malowniczy, ale malowniczością naturalistyczną, z dokumentalnymi niemal, dosłownymi opisami badań ginekologicznych, czynności higienicznych przy rodzących i porodów, słowem tym wszystkim co w dawnej Polsce określano jako sztukę „babienia”. W tle życie codzienne, mentalność, obyczaje i nawyki dolnych warstw społeczeństwa brytyjskiego, niektóre świadczące o bardzo niskim poziomie kulturowo-cywilizacyjnym, jaskrawie kontrastującym ze światem górnych aspiracji i ideałów Zjednoczonego Królestwa. Doskonała lektura. Gorąco rekomenduję.

Jennifer Worth – „Zawołajcie położną”, Wydawnictwo Literackie Kraków 2014, przekł. Marta Kisiel-Małecka, ISBN 978-83-08-05317-1, str. 427

— 

Nikt z nas nie ma gwarancji…

Pęk dwudziestu czterech historii „z tej ziemi” spisała świetna, pełna pasji, urodzona reporterka Iza Michalewicz. Autentyczne historie, które zdarzyły się w Polsce łączy tylko jeden wspólny mianownik. Jest nim dramat utraty: życia, miłości, nadziei, zdrowia. Wśród ukazanych przez Michalewicz historii tylko jedna jest dość powszechnie znana. To tragiczna sprawa Jolanty Brzeskiej, dziś emblematycznej postaci patronującej walce z bezdomnością i wyzuciem z domu. Inne nie mają tego publicznego obywatelstwa pośród szerszego kręgu odbiorców, ale nie są przez to ani na jotę mniej przejmujące, a nawet przerażające. To, co mną zazwyczaj wstrząsa przy lekturze tego typu historii, to przeświadczenie, że nie tylko nie są one z innego, „nie naszego” świata, ale że mogą w każdej chwili przydarzyć się każdemu z nas, bo tak krucha, tak chwiejna jest granica dzieląca normalność od niepewnego losu Nikt zatem nie ma gwarancji i polisy ubezpieczeniowej od  ciosów kapryśnej Fortuny. Książka Izy Michalewicz gorzko o tym przypomina.

Iza Michalewicz – Życie to za mało”, Wyd. Zwierciadło, Warszawa 2014, ISBN 078-83-63014-82-7, str. 308

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko