Strona główna Felietony Andrzej Walter – Piąte marzenie na Nowy Rok

Andrzej Walter – Piąte marzenie na Nowy Rok

0
112

Andrzej Walter

 

Piąte marzenie na Nowy Rok

 

   Stojąc „u progu” Nowego Roku rozglądam się po naszym literackim światku z coraz większą obawą. Czy będzie to kolejny rok trwania w permanentnym braku kultury jakże ochoczo serwowanym nam, twórcom, przez „czynniki sprawcze”. Wygląda na to, że tak. Podział środowiska, coraz niższe standardy etyczne oraz coraz mniej środków na cokolwiek. Zanik publiczności, zamykanie kolejnych księgarń oraz zalew jarmarczną rozrywką dla mas. I coraz więcej mas. To się powinno nazwać totalizmowaniem czytelnika. W tych księgarniach, które jeszcze funkcjonują – (czytaj sieciowe Empiki i Matrasy) – na półkach mamy wysyp: przewodników, książek o gotowaniu, poradników, niskich lotów romansideł, czy też „spowiedzi” medialnych gwiazdek … Takie – plociarsko-magloweczytelnictwo widać ludzi kręci, takie się sprzedaje – skoro wydawnictwa inwestują ogromne środki w te pozycje. Oczywiście wielką i ważną literaturę też tam znajdziemy. Mamy zatem: „do wyboru i do koloru”. Może to i dobrze, ale obniżenie intelektualnych lotów naszego narodu widać gołym okiem. Jest to odczuwalne i wyraźne. Spotykane i ewidentne. Wszystko to dzieje się na naszych oczach, a kresu tej żałosnej epopei nie widać. Istnieją jednak jeszcze wydawnictwa, które utrzymują poziom i chwała im za to. Z pewnością należą do nich: Wydawnictwo Literackie, Znak oraz Fronda. Zagospodarowały one rynek grupy ludzi myślących.

  

   Ponieważ wchodzimy w rok nowy – 2014 – patrzę na książki, które już leżą na moim biurku, czy na nocnej szafce i … czekają na przeczytanie. Towarzyszą im jeszcze, właśnie czytane, bądź przeczytane, ale z zaznaczonymi fragmentami do delektacji czy rozważań. Taki sobie zbudowaliśmy z Żoną świat książek i w nim jesteśmy szczęśliwi. W tym kontekście zawsze nie mogę się nadziwić – jak można żyć bez Słowa?…bez książek – Bez czytania? Ciężko sobie to wyobrazić.

  

   Na biurku zatem leżą:

   „Ostatnie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego – książka niesamowita, fantastyczna analiza ludzkiej samotności splecionej z losem, uładzonej stoickim spojrzeniem na przemijanie, doświadczanie życia w jego sensie istnienia. Czytanie Myśliwskiego jest jak podróż do głębi siebie, jak odyseja antropologiczna i ma właściwości przywracające wiarę w sens i wartość prawdziwej, wielkiej literatury.

  

   Za Myśliwskim leży tom opowiadań greckiej autorki Leny Kitsopolou (ur.1971) uznanej w kraju Homera za debiut roku 2006. Muszę przyznać, że opowiadania te nie pozostawią nikogo obojętnym. Pokazują realistycznie kondycję współczesnego człowieka. Autorka używa języka surowego, czasem wręcz wulgarnego, lecz zachwyca pomysłami narracji, świeżością i głębią spojrzenia, a wreszcie wnikliwością wejścia w ludzką psychikę. To proza współczesna, może proza przyszłości, ale jeśli zestawi się taką prozę z ubiegłorocznym Noblem dla pani Munro, to zaczynam się zastanawiać kto wręcza tę nagrodę, po co ją wręcza i komu to służy??? Nie twierdzę, że akurat Lena K. jest kandydatką na Nobla. Absolutnie. Jest intrygującą debiutantką. Ale skoro debiutantki piszą bardziej wciągające opowiadania od noblistki, to chyba coś jest „nie tak”

  

   Nie bójmy się tego powiedzieć – wyartykułować. Ostatnie Noble literackie podważają prestiż tej nagrody. Otrzymują je autorzy słabi, albo co najwyżej przeciętni. Szwedzki poeta już Różewiczem czy Zagajewskim nie będzie, a Nobla otrzymał. Za co? Doprawdy – nie wiem. To pocieszające, że polscy autorzy prześcigają mentalnie i merytorycznie autorów uhonorowywanych przez Zachód. Nasi autorzy mają do powiedzenia ważne rzeczy o współczesnym człowieku. To budujące. Może właśnie tak musi być. Polski autor tworzy w atmosferze polskiego piekiełka. Boli – ale powstaje sztuka: ważna, doniosła, znacząca…

 

  I spoglądam na dwie książki, których aż się boję czytać. Ale zrobię to. Pierwszą z nich jest „Józef Tischner – myślenie według miłości. Ostatnie słowa” Tomasza Ponikły wydanej przez Wydawnictwo WAM. Miłość, życie i śmierć. Ból odchodzenia w kontekście wielkiej myśli, którą pozostawił nam ksiądz profesor. To nie będzie łatwe i uczuciowo i emocjonalnie.

 

  Druga z tych książek jest pozycją szczególną.

Współtworzoną przez trójkę autorów: Dorotę Kalinę, Jerzego Targalskiego oraz Macieja Marosza – „Resortowe dzieci – Media” wydane przez Frondę. Tej książki obawiam się najbardziej.

 

   Pierwsze spojrzenie, pierwsze komentarze i opinie pozwalają sądzić, że będzie to lektura o tym, co się w Polsce wydarzyło naprawdę. Jak tę prawdę wypaczono i „kto za tym stoi”. Już wiem, iż będzie to lektura ekstremalna, a pozycja sporo namiesza w świadomości opinii publicznej. Może zaczniemy się w końcu poważnie zastanawiać nad naszą najnowszą historią, nad naszym „tu i teraz” oraz nad tym dlaczego współczesna Polska jest właśnie taka, a nie inna. Ta pozycja odbije się szerokim echem w całym środowisku polskiej inteligencji, której nie jest obojętne co się z nami stanie jutro, pojutrze, za lat kilka, bądź kilkadziesiąt. Współcześnie nam rządzący zdają się wyznawać zasadę – a po nas choćby i potop… Na szczęście nie wszyscy chcą uznać taką zasadę. Ci, tak sądzę, będą ciekawi kto steruje medialnie naszymi emocjami, poglądami czy zapatrywaniami. A że człowiek jest poddany takim manipulacjom, każdy myślący powinien wiedzieć i być tego świadom. To będzie książka „obnażająca” pewną prawdę o wielu zakulisowych układach, wydarzeniach czy genezie pozycji pewnych ludzi, którzy wydają się być jakimiś autorytetami. Może strącenie ich z piedestału, albo choć spojrzenie na nich z innych perspektyw pozwoli na dystans do osądu współczesnej Polski. Często bowiem odnoszę wrażenie, że to osąd co najmniej powierzchowny i potoczny. Pochopny. Zdawkowy. Wymijający prawdziwy problem, z którym będziemy musieli się zmierzyć, jeśli nie w przyszłym roku, to w latach następnych.

  

   Mamy dziś zalew poglądami ludzi bezideowych, utylitarnie zmniejszonych do komiksowych postaci zza szklanego ekranu, który kreuje gusta, postawy i wpływa na decyzje życiowe. To smutne i przykre, że tacy ludzie narzucają całym masom wzorce zachowań, style życia i wreszcie to wszechkrólujące chamstwo, które spotykamy na co dzień za każdym rogiem ulicy, w każdym miejscu publicznym, a czasem i prywatnym.

   Przytoczę fragment zachęcający do lektury „Resortowych dzieci” …

 

„One. Resortowe dzieci. Wychowane w rodzinach działaczy i funkcjonariuszy KPP, PZPR, Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, SB. Doskonale ustawione potem w życiu dzięki koneksjom, a później pieniądzom i „grubej kresce”. Czasem, choć wywodzą się z niekomunistycznych środowisk, związane ideologicznie oraz materialnie z byłą władzą i bezpieką. Za młodu aktywiści komunistycznych organizacji młodzieżowych, potem biznesmeni, właściciele i zarządcy nowych mediów. Właśnie dlatego tak zdecydowanie przeciwne dekomunizacji i lustracji, szydzące z patriotyzmu, polskich tradycji i w ogóle z polskości. Niebezpieczne, bo usytuowane w opiniotwórczej prasie, a przede wszystkim w telewizji i stacjach radiowych. Obecne w nich od stanu wojennego – do dziś.”

    

   Można oczywiście przyjąć postawę – nie interesuje mnie to, to typowa nagonka na „znanych i lubianych” wystawiona przez ich zawistnych przeciwników wywodzących się z nurtów prawicowo-konserwatywnych. Żyjemy jednak w wolnym kraju. W Europie. Wolność słowa jest podwaliną i źródłem. Zatem sądzę, że należy książkę ową najpierw przeczytać całą, a potem postawić zarzuty. Piszę tak, gdyż wiem jakie padną argumenty. W konflikcie tradycjonalistów z postępowcami (odwiecznym konflikcie) powinno się dociekać Prawdy. Prawdy obiektywnej. Nawet wtedy, kiedy jej dochodzenie będzie przebiegać tendencyjnie i subiektywnie. Można, nawet wtedy, dojrzeć taką Prawdę, ale tylko pod warunkiem poznawania faktów, losów, życiorysów, postaw i opinii. Odrzucając a priori pewien światopogląd stajemy się ideologicznie subiektywni i finalnie żadnej prawdy nie znajdziemy. Ciekawa zatem to będzie lektura, acz może myć bolesna i wstrząsająca. Określam to choćby z własnej (przedlekturalnej) perspektywy. Na zakładce książki jest wymieniony Marek Niedźwiedzki:

 

„7.Marek Niedźwiedzki, znany dziennikarz Programu III Polskiego Radia – wg dokumentów komunistycznych służb specjalnych został zarejestrowany jako kontakt operacyjny wywiadu PRL o kryptonimie „Bera”, nr rejestracyjny 17845”

 

   Marek Niedźwiedzki. Nasz guru. Człowiek legenda, który pozwalał mojemu pokoleniu poczuć się wolnymi, kiedy zasiadaliśmy do spotkań i rozmów przy Liście Przebojów Programu III. Marek Niedźwiedzki – człowiek orkiestra, człowiek poza polityką, człowiek, który dawał nam kawał świetnej muzyki, a ta z kolei rozniecała marzenia i była inspiracją do życiowych dróg… Okazuje się … No właśnie.

 

   Czy nie było lepiej wyjaśnić sobie kilka spraw (ba, … Spraw wielką literą ujętych) zaraz po roku 1989? Nikt nie chciał do nikogo strzelać. Po prostu – wyjaśnić. Przeprosić. Wybaczyć. A teraz? Teraz jest ciężko. Rozczarowanie jest głębsze.

Mój sentyment do Marka Niedźwiedzkiego i tak pozostanie. Bo to jest sentyment do mojej młodości. A Pan Niedźwiedzki tam był i nic złego mi nie zrobił. Mam chyba jednak prawo poznać prawdę. Tylko tak będę mógł zrozumieć i wybaczyć. Tylko tak działa ten mechanizm i tylko tak można zaczynać budować Nowe.

  

   Czy my – w Polsce – tak naprawdę, chcemy Budować Nowe?

 

Czy wolimy tkwić w starym – udając tylko, że to nowe budujemy? Pozostawię Was z tym pytaniem drodzy Czytelnicy. I sam z nim pozostanę. Nie wiem czy będę miał siłę i nastrój wrócić do dyskusji po lekturze tej książki – jakkolwiek uważam, że powinno się ją przeczytać. Ostatnio natrafiłem na krakowskim Kazimierzu na tomik poezji Janiny Katz „Zabawa w chowanego”.

 

   Jest tam wiersz „Cztery marzenia”:

 

1. Marzenie motyla

Zamieszkać w mydlanej bańce

 skazanej na wieczność.

 

2. Marzenie tęczy

Wypieprzyć z nieboskłonu,

 rozłożyć się na łące.

 

3. Marzenie księżyca

Pozostać półksiężycem.

 

4. Marzenie słońca

Niech ta stara k…

przestanie mnie okrążać

 

   To nie tylko Polska jest takim miejscem, że wstyd na nie spojrzeć. Taki bywa czasem cały świat. Ziemia, która nosi człowieka, który … robi takie brzydkie rzeczy, czyni tak wiele zła… Niech przestaną nas okrążać ludzie, którzy nie chcą budować, którzy nie chcą z siebie dawać, którzy przyjmują postawę pasożyta i którzy sieją destrukcję chcąc zachować pozycje, przywileje oraz władzę. Mam oto piąte marzenie:

 

5. Marzenie marzyciela

Niech wreszcie będzie normalnie

 

Normalnie – to znaczy jak? Rok 2014 nie da nam odpowiedzi. Zdarzy się. Jak te całe, minione ćwierć wieku. Stojąc u progu Nowego Roku chcę dostrzec światło nadziei: na zgodę w środowisku literackim, na nowe spojrzenie na kulturę przez ludzi, którzy mogą mieć na nią wpływ, na mądrość, rozsądek, właściwe rozumienie słów: przyjaźń, odpowiedzialność, prawda. Tylko czy to możliwe? Powiedzcie sami …

 

Andrzej Walter


BRAK KOMENTARZY