Wiem, wielu mężczyzn przeszło, lecz ja gdzie
indziej prowadzę,
– Jeśli wzrusza mnie twoja bielizna,
nazywaj to lilią –
Każdego z nich wyminę przez spienione lustra;
szłaś ku nim szpilki z włosów wyjmując
i zwilżając usta.
– Ten tętent, gdy z jaskiń narasta, ja
je malowałem –
Kryjąc zmarszczki, papierosa szukając poza
kołdry krawędzią,
spróbujesz się wymknąć jeszcze, oddalić w nie
moją przestrzeń.
– Ja tam już byłem, wśród chmur,
co na zachód pędzą –
Zrozum, ja stamtąd wracam – nie – wracam,
strącony w sen.
indziej prowadzę,
– Jeśli wzrusza mnie twoja bielizna,
nazywaj to lilią –
Każdego z nich wyminę przez spienione lustra;
szłaś ku nim szpilki z włosów wyjmując
i zwilżając usta.
– Ten tętent, gdy z jaskiń narasta, ja
je malowałem –
Kryjąc zmarszczki, papierosa szukając poza
kołdry krawędzią,
spróbujesz się wymknąć jeszcze, oddalić w nie
moją przestrzeń.
– Ja tam już byłem, wśród chmur,
co na zachód pędzą –
Zrozum, ja stamtąd wracam – nie – wracam,
strącony w sen.