Strona główna Eseje Janusz Termer – W stulecie śmierci pisarki

Janusz Termer – W stulecie śmierci pisarki

0
538

Janusz Termer

W stulecie śmierci pisarki

Wokół nowelistyki Elizy Orzeszkowej.

Słówko o  Hekubie

Nowelistyka Elizy Orzeszkowej (1841-1910) została nieco zepchnięta w cień przez jej główne dokonania powieściowe, a zwłaszcza czytane po dziś dzień, i znane także z filmowej adaptacji oraz telewizyjnego serialu wielkie jej dzieło epickie – Nad Niemnem (Czesław Miłosz wyznał kiedyś publicznie, że jako czytelnik tej powieści w młodości podkochiwał się w jednej z jej głównych bohaterek – pięknej pannie Justynie Orzelskiej). Również popularne swego czasu, tłumaczone na wiele języków, a nawet ekranizowane, były poruszające wrażliwość czytelniczą także i inne znamienne dla epoki ich powstawania, realistyczne społecznie, nasycone ideami pozytywistycznymi powieści Orzeszkowej: MartaMeir Ezofowicz, Dziurdziowie czy Cham.

Ale trzeba wyraźnie i dobitnie powiedzieć, że Eliza Orzeszkowa była też znakomitą nowelistką, wielce u nas dla rozwoju tego gatunku pisarstwa zasłużoną, podobnie jak jej rówieśniczka i przyjaciółka z warszawskiej pensji poetka, prozaiczka i zarazem zapomniany krytyk literacki – Maria Konopnicka (zmarła również w 1910 roku). Obie zresztą wprowadzały na karty literatury polskiej problemy i tematy rzadko tam dotąd goszczące;  ukazywane ostro w wymiarze społecznym i narodowościowym, przenikliwie psychologicznie rysowane. W zbiorach wczesnych opowiadań Elizy Orzeszkowej, takich jak Z różnych sfer (t. 1-3, 1879-82), Panna Antonina (1888) czy W zimowy wieczór (1888), bohaterami byli nie tylko bene nati, dobrze urodzeni, choć u niej rzadko szczęśliwi, mieszkańcy szlacheckich dworków,  częstokroć nieradzący sobie w życiu biedacy szlacheckiego pochodzenia “wysadzeni z siodła” w popowstaniowej sytuacji, ale również i mniej literaturze polskiej tamtych lat znani owi “skrzywdzeni i poniżeni”; ludzie rozmaitej kondycji klasowej i narodowej lub wyznaniowej przynależności, jak i zwłaszcza opuszczeni przez prawo i społeczeństwo przedstawiciele “warstw niższych”, małomiasteczkowy “proletariat”, mieszkańcy wsi, miejskich przedmieść, lokatorzy piwnic, zaułków i poddaszy. Autorka odsłaniała też w swych opowiadaniach oblicza miasta mało lub wcale nie znane dotąd czytelnikowi polskiemu, jak problemy koegzystencji – nie zawsze przecież bezkonfliktowej – ludzi pochodzenia polskiego, białoruskiego, rosyjskiego, żydowskiego… Pokazywała również różnorodność charakterów i typów ludzkich tamtego czasu i miejsca; stosując bogate i różnoimienne środki pisarskie: całą paletę środków wyrazu prozy tak zwanego “realizmu krytycznego”, wzbogacanego powiewami nowych naturalistycznych (Emil Zola) tendencji literackich z przełomu XIX i XX w.

Na przykład jedno z najciekawszych późnych  opowiadań Elizy Orzeszkowej – Hekuba, rzadko obecnie przypominane,  może być i dziś jeszcze prawdziwą dla wielu, co młodszych zwłaszcza odbiorców literatury, czytelniczą niespodzianką… Hekuba pochodzi z ostatniego okresu twórczości Orzeszkowej, z tomu opowiadań – Gloria victis (planowany przez autorkę tytuł 1863, miał być “skromny i zarazem krwawy”, jak pisała w liście do zaprzyjaźnionego krytyka literackiego Aurelego Drogoszewskiego 8 kwietnia 1907 roku). Tom ten zawierał opowiadania powstałe po liberalizacji carskiej cenzury po rewolucyjnym roku 1905 (pierwodruk w czasopismach 1907-1909, wyd. osobne Wilno 1910, i nigdy nie był wznowiony w układzie z tego roku). Pisarka podjęła tutaj, już w sposób może nie całkiem bezpośredni, ale bez bez wcześniej stosowanego ze względów cenzuralnych, głęboko kamuflującego szyfru czy aluzyjnego symbolu (jak choćby mogiła powstańcza w Nad Niemnem), bolesną problematykę ceny powstania styczniowego, próbując odtworzyć klimat tamtego czasu (m. in. wspomnienia o Romualdzie Traugucie i innych autentycznych ówczesnych postaciach), składając zarazem wszystkim powstańcom wielki literacki – “hołd zwyciężonym” w tej beznadziejnie nierównej walce…

Sprawy związane z narodowym zrywem 1863 roku nie były bowiem dla Elizy Orzeszkowej obce, bo, jak wiadomo, znała je doskonale z bezpośrednich własnych doświadczeń życiowych świadka epoki: “Są tam rzeczy, o których jeśli ja nie opowiem, nikt inny wiedzieć nie będzie, bo wszyscy prawie współcześni już wymarli, nic głośno nie opowiedziawszy” – pisała w cytowanym wyżej liście. Znała je przecież choćby z przeżyć aktywnej uczestniczki powstańczych służb pomocniczych (ona też, jak również wiadomo,  ukrywała w swoim domu Romualda Traugutta, a jej mąż powstaniec został zesłany do guberni permskiej).

Opowiadanie Hekuba, najobszerniejsze z całego tomu – Gloria victis, powstało w maju 1908 roku (druk w krakowskim “Przeglądzie Powszechnym” od grudnia 1908 do maja 1909, zaś jednak druk w warszawskim “Bluszczu” został przez carską cenzurę zawieszony). Utwór ten, co warto podkreślić, pisany jest, jak inne teksty tego zbioru, w nowatorskiej na owe czasy konwencji literackiej, stylistyce odchodzącej już wyraźnie od wzorców klasycznie pozytywistycznej prozy. Łączy w nich bowiem autorka partie realistyczne, aż do modnego już wówczas w prozie polskiej naturalistycznego bólu, z podniosłym tonem prozy poetyckiej i patriotycznej frazy, a nawet ze świadomymi – jako ciekawy i znaczący chwyt narracyjny – próbami antropomorfizacji przyrody, zwłaszcza w opowiadaniu tytułowym zbioru, gdzie jednym z “bohaterów” jest wszędobylski i dociekliwy …wiatr:

“Leciał wiatr światem, ciekawy, niespokojny, słuchał gwarzeń, opowiadań, wód, zbóż, kwiatów polnych, drzew przydrożnych – i szumiał. Szumiał o wszystkim, co widział, co słyszał na szerokim, wielkim świecie, i leciał, aż przyleciał do krainy w wody, trawy i drzewa bogatej, która nazywa się Polesie litewskie”.

Bohaterka noweli Hekuba (takie imię nosiła żona króla Priama z Troi, matka Hektora i Parysa, Kasandry i Polikseny), pani Teresa, mieszkanka zagubionej gdzieś w poleskich lasach wioski Leszczynka, dzielna i pracowita kobieta (“starą nie była jeszcze; nie miała więcej nad lat czterdzieści”), opuszczona przez męża “hulakę”, nieszczęsna, niczym jej pierwowzór z mitologii greckiej, rozpacza po stracie swoich dzieci, które wzięły udział w powstaniu 1863 roku. Najstarszy z jej synów ginie w leśnej potyczce z Kozakami, dwaj młodsi, jeszcze nieletni, trafiają do carskiego aresztu, potem skazani zostają na zsyłkę, a osiemnastoletnia, piękna i “płocha kokietka”, córka Michalina (Inka), jak na ironię losu – i wbrew polskiemu narodowemu (i literackiemu) stereotypowi – zakochuje się w przedstawicielu najeźdźców (kniaziu Borysie Elpidorowiczu, pół Rosjaninie, pół Czerkiesie), jednym ze sprawców życiowych nieszczęść ojczyzny oraz własnej rodziny; i wraz z nim wyjeżdża do Petersburga, dodatkowo jeszcze “skołowana” przez jego totufmacką  rajfurkę, niejaką panią Helenę Iwanówną, pół Polkę, pół Rosjankę.

Powstał w efekcie wyrazisty psychologicznie portret kobiety nie poddającej się bez walki przeciwnościom losu, matki kilkorga dzieci, opuszczonej przez męża szlacheckiego utracjusza, obraz osamotnionej kobiety twardo walczącej o byt codzienny i szczęście swojego potomstwa, nie wahającej się jednak w chwili powstańczej patriotycznej próby przed największym poświęceniem, złożeniem z nich najwyższej ofiary… A trzeba przy tym pamiętać, że pani Teresa, jako życiowa realistka (co nie było obce zresztą samej autorce, i co dość dyskretnie, ale wyraźnie, wpisuje w tekst tego opowiadania), nie podzielała zapału młodych rwących się do nierównej walki, bo całe jej doświadczenie życiowe i społeczne wskazywało wyraźnie na nikłość szans powstańczego porywu, pozbawionego szerszego wsparcia ze strony innych klas społecznych (zwłaszcza chłopstwa, tutaj “tutejszej” miejscowej ludności wiejskiej, polesko-białoruskiej), co spowodowane było przez chytrą politykę zaborcy wobec chłopów – i co Eliza Orzeszkowa mocno podkreślą taką oto choćby, wtrąconą tutaj niby tylko przypadkiem frazą, gdy chłopski wierny sługa pani Teresy, Panas Teleżuk próbował ratować jej synów z rąk oddziału kozackiego, i co, choć się nie udało, to uszło mu na sucho, bo:

“z chłopami oględnie, niemal miłośnie postępować kazano. Od chłopskich pleców nahajce kozackiej – wara!”.

Nawiasem mówiąc, w innym opowiadaniu z tomu Gloria victis – Oni, podejmuje pisarka ten problem jeszcze dobitniej, nie szczędząc gorzkich słów kierowanych w stronę powstańczej “strony polskiej”:

“Chaty te [tutejsze, chłopskie – J.T.] były przed nami zamknięte – niestety!

Zamykały je przed nami różnice wiary i mowy, błędy przodków naszych –  niestety! niestety!

I była to skała, o którą rozbiła się nawa nasza, na straszliwe morze wypuszczona – niestety!”

Wiedziała też już wtedy Eliza Orzeszkowa – na co przecież przedtem dość powszechnie przed i w trakcie powstania (a i niejednokrotnie także potem, dodajmy na marginesie) w Polsce zawsze bardzo liczono i wierzono, że “Europa nie pozwoli” – jak płonne były w praktyce szanse na znaczącą pomoc mocarstw zachodnich dla polskiego powstania styczniowego (ograniczyły się one, jak wiadomo, głównie do wysłania do Rosji dyplomatycznych not protestacyjnych!).

W Hekubie nie znajdziemy na przykład jednoznacznego rozstrzygania starego polskiego dramatycznego dylematu, podejmowanego często w publicystyce i literaturze polskiej XIX i XX wieku, dającego się sprowadzić do pytania: “bić się czy nie bić” (tak brzmi na przykład tytuł książki – zbioru szkiców historycznych Tomasza Łubieńskiego – z 1976 roku). Autorka pozornie jednak tylko skupia w Hekubie swoją uwagę przede wszystkim na przeżyciach psychologicznych bohaterów, zwłaszcza nieszczęśliwej pani Teresy, która, jak brzmi ostatnie zdanie utworu, “Tak jak u zwalisk zburzonej Troi Hekuba, Priamowa żona, wyła z żałości po synach i uwiedzionych córkach”.  Lecz przecież realistyczne tło historyczne patriotycznego zrywu z 1863 roku i tło obyczajowe tamtej epoki, bodaj ze wszystkich nowel tego zbioru jest tutaj jak najbardziej wyraziste i jednoznaczne. Pisarka wiedziała bowiem doskonale, że ani młodzi zapaleńcy, ani starzy pozytywistyczni “realiści”, nie mieli wtedy szans – bez utraty tak zwanej “patriotycznej twarzy” – na ucieczkę przed presją tradycji: bić się musieli!

Trzeba jednak dodać, że w podstawowych kwestiach społecznych, a poniekąd i narodowościowych także, bywa pisarka nasza, mieszkanka Grodna, znawczyni miejscowych stosunków i podziałów, również mimo to dość tradycyjnie paternalistyczna, jak widać to choćby w przypadku portretów pojawiających się tu postaci takich, jak wyjątkowo życzliwi, wierni i oddani bezgranicznie słudzy pani Teresy, miejscowi, polescy mieszkańcy wsi – Panas Teleżuk i jego żona. Sama Eliza Orzeszkowa zresztą świadoma jest wyjątkowości tych konkretnych postaci na tle typowych postaw innych ludzi “tutejszych”, zwłaszcza mas chłopskich, niekoniecznie przecież życzliwych dla mieszkańców polskich dworków i rekrutujących się stamtąd głównie powstańców, o czym świadczyć może taki oto dialog bohaterki opowiadania z jednym z jej szlacheckich sąsiadów:

“- Pan Gustaw – szepnęła – pan sam?

– Naturalnie, że sam, To najbezpieczniej. Takiego Teleżuka, jak pani, nie mam.”

Opowiadanie Hekuba (jak i cały zbiór Gloria victis) odegrało – z tych wszystkich wyżej wspomnianych powodów – istotnie rolę prekursorską w naszej prozie. Opowiadania Elizy Orzeszkowej z tego okresu jej twórczości są bowiem ważne w dziejach polskiej prozy z początku XX stulecia także i z tego względu, że poprzedziły bogatą potem literaturę na temat powstania styczniowego i przyczyn jego klęski, prozę tworzoną na początku tego wieku, jeszcze przed pierwszą wojną światową, kiedy to powstawały utwory tak znane na przykład jak zbiór sześciu opowiadań o tematyce powstańczej: Ojcowie nasi Andrzeja Struga (1911), jak wielce popularna i tłumaczona na wiele języków “klechda domowa” Wierna rzeka Stefana Żeromskiego (1912) czy słynne i popularne niegdyś bardzo Kryjaki. O sześćdziesiątym trzecim roku opowieść Marii Wielopolskiej (z przedmową Stefana Żeromskiego, 1913), gdzie obok pochwały straceńczego męstwa młodych zapaleńców powstańców (tutaj ks. Brzóska z oddziałem walczącym na Podlasiu długo jeszcze po upadku  powstania) obecne są także elementy realistycznie ukazanej sytuacji politycznej oraz krytyki społecznej (m. in. sprawa braku szerszego udziału w powstaniu mas chłopskich, i w ogóle plebejskich, czy też problem serwilizmu i uległości wobec zaborcy części polskiego społeczeństwa, arystokracji czy wyższego kleru), krytyki złagodzonej nieco dopiero w późniejszych międzywojennych wydaniach tego ostatniego utworu.

Hekuba, jak i inne nowele zbioru Gloria victis – mimo wszystkie dokonane zmiany historyczne czy społeczne oraz polityczne, jakie zaszły i nadal zachodzą na terenach przywoływanego tu, jak mówi autorka, “Polesia litewskiego”, czyli dzisiejszego pogranicza polsko-białoruskiego (na co wskazują między innymi liczne tutaj wzmianki o Kanale Królewskim) – są obecnie nie tylko ciekawym i szacownym przyczynkiem historycznoliterackim do dziejów prozy polskiej tamtej epoki, czy też świadectwem wielkiej wrażliwości Elizy Orzeszkowej na – ważące na losach powstania i powstańców – ówczesne złożone kwestie społeczne i narodowościowe. To i inne jej opowiadania z tego okresu twórczości autorki Nad Niemnem, mimo upływu stulecia od daty ich powstawania, nadal również pozostają lekturą żywą w zwyczajnym czytelniczym odbiorze dzisiejszym, dobrze też przez to wpisują się w nadal aktualne spory, żywe i obecnie na tych terenach kwestie społeczno-polityczne, wybory, zachowania i postawy obyczajowo-psychologiczne, czyli w ogólnie rozumianą  i przywoływaną hasłem niniejszej grodzieńskiej konferencji …”przestrzeń estetyczną współczesności”.

Janusz Termer

Tekst wygłoszony podczas konferencji  na Uniwersytecie im. Jana Kupały w Grodnie (17-18 V 2010), z udziałem białoruskich, rosyjskich i polskich naukowców, pisarzy i krytyków literackich, poświęconej Elizie Orzeszkowej w stulecie Jej śmierci.

Cytaty z tomu Gloria victis Elizy Orzeszkowej według wydania z Pism zebranych, pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego, tom XXXVI, Warszawa, 1951.

BRAK KOMENTARZY