Strona główna Rok 2019 Nr 431 Ignacy S. Fiut – Poezja niekończącego się zdziwienia

Ignacy S. Fiut – Poezja niekończącego się zdziwienia

0
622

Książka ta składa się z trzech części – właściwej tomu „Powrót zdarzeń”, wyboru z tomu „Iskra buntu” i posłowia autorstwa Marak Pieczary – „Poeta intelektualnej draki”. Ten zbieg strukturalny jest nieprzypadkowy, bo nowy tom jest kontynuacją dyskursu poprzedniego, a autor posłowia stara się wyjaśnić logikę i technikę pisarską Stanisława Czerniaka zawartą właśnie w tomiku „Powrót zdarzeń”.

W zbiorze zostają zamieszczone utwory skierowane na fenomeny zdarzeń, szczególnie postrzeganych z dwóch perspektywach filozoficznych. Jednak zakłada, że zdarzenia są niezależne od podmiotu ludzkiego, a zależą od determinacji świata zewnętrznego, np. jak ujmował je Arystoteles, natomiast druga kładzie nacisk na logikę umysłu, który je powoduje i powołuje do bytowania w świecie niezdeterminowanym, np. zgodnie z poglądami Davida Humeʼa. Poecie-filozofowi idzie głównie o towarzyszącą tradycyjnej twórczości implicite wizję czasu i świata oraz miejsca w nim człowieka, który tak uformowanym światem w duchu fizyki  I. Newtona jest jakby „oklejony” i w praktyce codziennej do niego „przyklejony”, czyli, że świat zdarza się w czasie linowym, czy może często nawraca po kole, przywołując byłe zdarzenia. Weźmy np. przypadek koncepcji Georga W. F. Hegla, który proponował, iż tworzy się on w procesie kiedy Rozum Absolutny, rozpoznający „siebie w sobie” przez kolejne generacja podmiotów ludzkich, rozwija się po coraz  szerszej spirali, by na koniec zjednoczyć się z wiecznością, tworząc „Raj Boży na Ziemi”. Inną perspektywę oglądu uniwersum świata zaproponował z kolej Martin Heidegger, w której człowiek jest „przytomnością” nastawioną ku przyszłości, stojącą w „prześwicie”, doświadczającą w naoczności pierwotnej „różnicy ontyczno-ontologicznej” i wydobywającą „byty z ich bycia” i tam je odsyłających po ich zaistnieniu.

            Zapewne twórczość poetycka Czerniaka nie nawiązuje do wizji „czasowania” się świata Hegla, ale bardziej bliska jest myśli Heideggera. Poeta-filozof zdaje się zakładać co najmniej trzy ontologiczne modele negacji w swym pisaniu otaczającej nas rzeczywistości, do której jesteśmy „przyklejeni”: negację różnicującą, nicestwiącą oraz negację ukrytą wewnątrz treści pojęciowych, która może zmieniać ich formy i proponować ich zmiany semantyczne oraz referencyjne. W wierszu pt. „Nieważkość” czytamy: „Co się miało zdarzyć,/już się wydarzyło./Teraz wszystko się od-zdarza./Zdarzenia wypadaj z czasu i przestrzeni/(…)/Bóg, który wschechwiedział lub wszechwidział – milczy.//Narasta poczucie nierzeczywistości.//Można sobie tak szybować/nad morzem atrap,/obrazków bez tła,/aż się znowu (już po raz ostatni)/coś wydarzy.” Niewątpliwie inspiracja poety jest tu ów „samorozpad” naszego świata w ponowoczesności, który dłużej nie może funkcjonować zgodnie z wcześniejszą logiką linearną i dwuwartościową, ale i systemami filozoficznymi, które są tu poddawane dekonstrukcji, by spełniło się proroctwo autora „Bycia i czasu”, iż skończył się ich autorytet, a cały ciężar intelektu spada na „zadania myślenia”, i by podmiot myślący „odkleił się” o tego, co już było i „się zdarzyło”. W konsekwencji należałoby odrzucić w duchu Fryderyka Nietzschego dyskurs „upływ czasu”, a to umożliwiłoby cofanie się w czasie, obrazowanie byłych zdarzeń, a w rezultacie po przez Internet, by coś się: „po raz pierwszy coś by się zdarzyło w trzecim tysiącleciu” – konkluduje Czerniak. Orientacja w tak konstruowanym uniwersum świata podważa najbardziej „przyklejone” do bytu przekonania człowieka i musi on pojąć, iż po zakończeniu tego co było i „jest” musi nastąpić „nowy początek” w perspektywie którego i sensy życia, dobra i zła, śmierci i wieczności muszą się zmienić. Myśląc o czasie tracimy go jak w doświadczeniu św. Augustyna. Jeśli nie ma liniowego czasu, „Początku i Końca”, nie ma substancji i sprawiedliwości w naturze i wśród ludzi: wszystko lokuje się poza „dobrem i złem” – konsekwentnie konkluduje poeta. Świat ukazuje się nam „na krawędzi między jest/ i nie ma”, czyli wszystko się nieustannie staje i nie istnieje, a samo, „bycie bytów i człowieka” napędza ten cały uniwersalny mechanizm w nieskończoność. Ciągle ukazuje się więc pomiędzy bytem i niebytem jakaś „Trzeciość”, bo jak przecież sądził G. Leibniz  – „raczej istnieje coś, aniżeli nic”, a poeta przypomina znane porzekadło: „gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta?”.

            Poeta przypomina również, że własnego ciała nie da się wybrać, choć ciągle trwają castingi na nie, ale ono zawsze pozostaje „samo”. Sugeruje, że skomasowany wpływ sieci na komunikowanie może doprowadzić do śmierci Internetu, bo przecież nie da się zwizualizować niewizualne. Postświat, postprawdy, postciała w takim świecie wirtualnym będą musiały uprawiać „ścisły post” nawet w materii seksualnej, co już się dzieje np. w Japonii. Hybrydy digitalno-realne rozkręcają machiny masowego nicestwienia i stwarzania do tego stopnia, że wszelkie znaczenia tracą swoje pierwotne sensy. Starzejemy się szybko i powoli zarazem i dlatego „wesołe jest życie staruszka”, a uganianie się za rekordami i „wejście do księgi Guinnesa” zahacza o ironię i satyrę na przysłowiowych „leniwych chłopów”. Prawa zwierząt i roślin skazują nas na żywienie w stosunku do nich troskliwości i zawieranie z nimi kompromisów konsumpcyjnych. Nasza wyobraźnia nie jest już w stanie przekroczyć własnej granicy, chociaż wie że coś tam dalej majaczy, natomiast pamięć nie wie co ma z sobą zrobić, bo nie rozumie swej nowej funkcji, czyli potrzeby szybkiego zapominania. Nawet świat kręci się „bezradnie” „wokół swego jest” i na dobrą sprawę nie ma w co wątpić. Dlatego poeta kpi z twierdzenia Kartezjusza – „myślę więc jestem”, wskazując, że nasze „jestem” zawsze będzie wątpliwe, a wynikające z niego nielubiane poczucie samotności nie może nas zasadnie dołować.

Szczególną rolę przypisuje Czerniak poezji: siostrze bliźniaczej filozofii, która dla jego dyskursu poezjomania ma istotne znaczenie. Sądzi, że przeżyje ona wszystkie formy wyrazu człowieka i świata, a do końca swych dni będzie się ona posługiwać naszym językiem, bo przecież słowo było zawsze „na początku” i jest na końcu. Poezja – sądzi autor – mieści pomiędzy „mdłościami” J. P. Sartreʼa i „Się” Heideggera, kiedy spotykają się w jednym wierszu/słowie, bo wtedy dają zawsze „nowy widok” na nasze otoczenie. Poezja może być ścieżką do Mordoru, ale i „wierszy się nie czyta, ale połyka  lub szybko wypluwa”. Dobra poezja może zjadać sama siebie, „pisać poetę”, ale może być również źródłem jego zmartwychwstania. Wątpliwości  autora budzą również wyobrażenia nieba i samowiedzy własnej: trzeba ich jakoś doświadczyć, by coś o nich można było powiedzieć. Zwierzęcość człowieka jest wspólna z innymi istotami żywymi i dlatego warto liczyć na podpowiedzi instynktów, przyjmując zasady np. kociego, psiego, czy ptasiego życia. Wspinamy się na szczyty, z których prawie nic nie widać, a w świecie jest przecież wiele miejsc, gdzie jeszcze czegoś nie ma, ale było lub może być, co sygnalizuje naszej przytomności, iż u podstawy wszystkiego płynie „rzeka bycia”, zaś świat i my mamy naturę wariabilistyczną.

Poetę również niepokoi los naszego życia na ziemi i możliwość jego końca w tym ludzkim modelu egzystowania. Wyraża się on np. „w smutku zwierząt”, że nie uratuje ich już Arka Noego, tak jak zieleń miłości, ale i losu zagubionych genów. Ważna w tej perspektywie jest nowoczesna interpretacja myśli (formy i materii) Arystotelesa, ale i twierdzenia Sokratesa – „wiem, że nic nie wiem”, która ma przede wszystkim wykładnię moralną i do dzisiaj jest aktualna, bo godność człowieka ciągle jest zagrożona. Poeta nie byłby poeta, gdyby nie marzył. W wierszu zamykającym tom pt. „Utopia” dowiadujemy się: „Inaczej i gdzie indziej./Nikt nie wie, JAK tam się jest,/a JAK nie jest.//Może z inaczej wyłania się/inny czas, a z gdzie indziej/dobre gdzie,/bez śmierci nadziei/i końca świata.”

Sądzimy, że nasz tekst o tomie  warszawskiego poety-filozofa odpowiada niejednokrotnie w duchu oksymoronicznym na aktualne potrzeby ludzi w świecie ponowoczesnym, nękanym niekończącymi się zmianami, „zmianami zmian”, a napisany został w sumie przystępnym językiem i może każdemu podpowiadać jak myśleć, emocjonować się i zachowywać w naszej współczesności, w której postawa twórcza jest konieczna, by być człowiekiem.

                                                                       Ignacy S. Fiut

____

St. Czerniak, Powrót zdarzeń, posłowie – Marek Pieczara, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2019, s. 156.

BRAK KOMENTARZY