Józef Jacek Rojek – Donosy Kulturalne z Warmii i Mazur

0
335

Artystyczna fotografia Jakowickiego

 

Jan JAKOWCKI co kilka lat postanawia pokazać publiczności swój dorobek artystyczny w postaci znakomitych fotografii. Tym razem są to fotogramy zrobione z pobytu na sześciu wyspach archipelagu Dodekanez, jakie razem z Wojciechem Ogrodzińskim – redaktorem Polskiego Radia, odbyli jesienią 2012 roku peregrynując po Morzu Egejskim. Stąd od razu dodaję, że obaj są zapaleńcami i organizatorami regat jachtowych, jak i zdobywcami Błękitnych Wstęg…

            Wystawa Jana Jakowickiego odbyła się 21 lutego br. w haloGalerii Miejskiego Ośrodka Kultury przy ul. Dąbrowszczaków 3 w Olsztynie. Przedstawił na niej 30 fotogramów z – jak powiada Autor – dwóch tysięcy zdjęć wykonanych w tym okresie, i zatytułował: „DODEKANEZ – epizody i incydenty”. A jakie one są, można poszukać w Internecie na portalu MOK Olsztyn, z tym że należy im się słów kilka.

            Wszystkie zostały wydrukowane na papierze imitującym płótno, stąd wydają się jakby były namalowane olejnymi farbami z okresu Młodej Polski – późnego Wyspiańskiego, jak doszliśmy do wniosku z Markiem Markiewiczem – dyrektorem MOK-u, gospodarzem tego wydarzenia artystycznego. Może dlatego fotografie Jana Jakowickiego, wcześniej wystawiane w różnych galeriach,   zalicza się do naturalizmu fotograficznego – z charakterystycznym rysem związanym z Autorem, o czym wspomnę.

Bo co jak co, ale na pewno jest to wydarzenie artystyczne Olsztyna – pokaz fotografii artystycznej Jana Jakowickiego. Te piękne zdjęcia, pięknych ale surowych greckich wysp, gdzie w większości wybrane fotogramy przedstawiają szorstkie głazy, spękane od słońca kamieniste wzgórza czy gruz szutrowy nadmorskich plaż i rosnących gdzieniegdzie drzew oliwkowych; wiekowych i popękanych ścian budowli i kamiennych uliczek w ich labiryncie niczym z okresu mitycznej Grecji i tylko patrzeć, że zamiast staruszki z kijem w dłoni uwiecznionej na zdjęciu – wychynie jakaś postać mityczna i ze zdziwieniem spojrzy na naszych, współczesnych Odyseuszy, szukających początków naszej śródziemnomorskiej kultury i związanej z nią materialistycznej filozofii przyrody…

I rzeczywiście, patrząc na te wybrane, charakterystyczne fotogramy Jana Jakowickiego, patrząc na te poszarpane ciemne lub rudawe w słońcu piętrzące się skały, skruszały i sypiący się rudy skalny gruz wysp, czy szorstkie połacie kamienistej wszędzie plaży morskiej – nie dziwi, że pojęcie materii i jej atomistyczna koncepcja, powstała właśnie w starożytnej, greckiej,  filozofii przyrody – że przypomnę nieco żartobliwie i swobodnie – i że wszystko ma początek w pierwotnej materii: wodzie, ogniu, ziemi i powietrzu, prawda?

Zapewne się trochę zagalopowałem, ale naprawdę patrząc na te fotogramy Jakowickiego – same w sobie już opowiadają o „materialnej” sile greckich wysp.

I jeszcze jedno: napisałem powyżej o „charakterystycznym” rysie jego fotografii, którą można z wielu podobnych mu fotogramów krajobrazowych czy portretów – wyróżnić bezbłędnie, a przykładem niech będzie kilka fotogramów, które w imieniu Autora niżej przesyłam…

Otóż Jan Jakowicki, jak dostrzegłem, stosuje pewien „chwyt” w postaci jednej/dwóch wybitnie kolorowych plam kładziony na fotogram i wybijający się z pośród pozostałej dość monochromatycznej kolorystyki na danej planszy fotograficznej. Ten jego indywidualny sposób, daje mu naprawdę świetny, charakterystyczny rys fotografii artystycznej, kreacyjnej, jaką uprawia bodaj od 1974 roku. Jako że z zawodu jest ekonomistą, a żeglarstwo uprawia z zamiłowania, czego na przykład Błękitna Wstęga Zalewu Włocławskiego z 2005 roku, nie wspominając o olsztyńskich regatach na Jeziorze Krzywym i innych…

Polecam jak najbardziej do obejrzenia tę wspaniałą wystawę fotografii Jana Jakowickiego w haloGalerii MOK-u w Olsztynie. Wszak, jak pisze Wojciech Ogrodziński w wydanym folderze: „Nie szukaliśmy śladów historii, a i tak widzieliśmy je wszędzie na wypalonej słońcem ziemi. Czuliśmy je, słyszeli, smakowaliśmy. Jak okiem sięgnąć, porosłe przeszłością. Jak drzewo korą. Jak miedź śniedzią”.

Otóż to: bowiem i historia, i filozofia, i mitologia tych wysp Dodekanezu i Grecji jako takiej – jest przecież naszą hellenistyczną podwaliną kulturotwórczą, z metafizyką włącznie, dokąd podróżowaliśmy i będziemy ciągle podróżować – duchowo lub naocznie. Chociaż inni, jak na przykład Grek z urodzenia Nicos Chadzinikolau (1935-2009), znalazł swego czasu ponownie swoją ojczyznę i obywatelstwo w Polsce, i stał się polskim poetą, stąd jego wiersz na zakończenie:

 

OSTATNIA FOTOGRAFIA

 

To była ostatnia fotografia ojca.

Z amputowanym sercem leżał w trumnie

            jak pług porzucony za słońcem.

 

            Matka czernią zasłoniła twarz,

            zatrzaskując wieko dnia.

 

            Dąb jak skrwawiona włócznia

            dręczył błękit

            zbierany przez ptaki.

                                                                           Józef Jacek Rojek

           

 

 

 

 


Galerie (5)

 

Czterdzieści lat temu, czyli w roku 1973, z okazji 500-lecia urodzenia Mikołaja Kopernika Olsztynowi przybył całkiem udany kompleks kulturalny w postaci Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego, Biura Wystaw Artystycznych oraz dziś Biblioteki Multimedialnej. Piszę o tym bowiem chciałbym zakończyć cykl Donosów o olsztyńskich Galeriach wystawienniczych.

            Biuro Wystaw Artystycznych Galeria Sztuki w Olsztynie, prowadzone obecnie przez Małgorzatę Jackiewicz-Garniec, jest wiodącą galerią sztuki w Olsztynie, jako że nie tylko jest usytuowana w centrum miasta przy al. Piłsudskiego 38, ale do tego w reprezentacyjnym gmachu, oddanym 19 lutego 1973 roku. Ponadto Biuro Wystaw Artystycznych  ma dwie sale wystawowe: salę główną – 432 m^2 oraz salę kameralną – 90 m^2 oraz własne zbiory sztuki, i to całkiem cenne i wybitne dzieła. Trzeba również dodać, że jest kontynuacją powołanej w 1958 roku po temu galerii, która początkowo mieściła się w olsztyńskim zamku.

            Podstawowym celem BWA – jak się reklamuje: „Jest prezentowanie polskiej i zagranicznej sztuki współczesnej na wystawach oraz prowadzenie działalności edukacyjnej. Jest też otwarta na działania różnorodnych form artystycznych: od klasycznych dziedzin, jak malarstwo, grafika,, rzeźba czy fotografia, poprzez perfomance, instalacje, aż po najnowsze działania w obszarze nowych mediów. Program wystawienniczy obejmuje znaczące, najnowsze zjawiska z dziedziny sztuki, twórczość artystów ciekawych, ważnych, interesujące ekspozycje, wspiera (poprzez wystawy, promocje) osoby wybitnie utalentowane środowiska artystycznego Olsztyna i regionu”.

            Od 1975 roku BWA organizuje Quadriennale Drzeworytu i Linorytu Polskiego, jako ważny konkurs graficzny o ustalonej renomie. A od roku 1998 Galeria jest również organizatorem Biennale Sztuki Olsztyńskiej, konkursu prezentującego kondycję olsztyńskiego środowiska artystycznego. Nic zatem dziwnego, że BWA Galeria Sztuki w Olsztynie jest prestiżowa dla każdego w niej wystawiającego artysty współczesnego nie tylko z Olsztyna i regionu.

            Obecnie zatem w Sali Kameralnej swą wystawę ma Małgorzata Śmigielska – urodzona i kończące studia artystyczne na Wydziale Malarstwa ASP w Warszawie – pod tytułem „Ukryte”, a są to, jak czytamy w katalogu: „Niekompletne wizerunki, szkice twarzy w chronicznym niedostatku tworzą niepokojący katalog bytów połowicznych, na przekór samej technice.”

            W Sali Głównej wystawia swe prace Krzysztof Gliszczyński pod tytułem: „iosis et leucosis, czyli czerwienie i bielenie”. Są to – jak czytamy w katalogu – „klasyczne obrazy, jak i obiekty powstające w związku z malarstwem i poszerzające jego spektrum. Prezentowane wraz z nimi filmy uzmysławiają procesualność powstawania poszczególnych dzieł oraz rozbudowują ich znaczeniowy kontekst. Wszystkie owe nieledwie alchemiczne procesy malarskie rozgrywają się między biegunami czerwieni i bieli.” Krzysztof Gliszczyński, urodzony w Miastku, jest profesorem na ASP w Gdański i związanym z gdańskim środowiskiem artystycznym.

            Nie bez kozery trzeba tu wspomnieć również o Planetarium – prowadzone przez Jacka Szubiatowskiegojako pomnik zbudowany w hołdzie Mikołajowi Kopernikowi, którego otwarcie odbyło się właśnie 40 lat temu, z piękną salą pod kopułą Planetarium, gdzie odbywają się znakomite, przyciągające publiczność, programy i seanse astronomiczne wyświetlane w każdy dzień tygodnia, wraz z planszami wystawienniczymi w holu poświecone naszej galaktyce, i nie tylko.

            Cały obiekt zaprojektował Ludomir Gosławski, a kolorową kompozycję, składającą się z 205 płytek, znajdującą się na wschodniej ścianie atrium, stanowiąca ścianę zachodnią Galerii BWA, oraz portret Mikołaja Kopernika wiszący w holu, wykonał artysta plastyk Stefan Knapp z Londynu.

            Obecnie obiekt obchodzi 40-lecie swego istnienia, stąd też odbędą się liczne obchody, jako że zbudowany z okazji 500-lecia urodzenia Mikołaja Kopernika, zatem w tym roku będziemy mieli: 540. rocznicę urodzin oraz 470. rocznicę śmierci Mikołaja Kopernika, ponadto 470. rocznicę pierwszego wydania pracy „De revolutionibus orbium coelestium” w Norymberdze. Zatem przykładem niech już będzie dzień 10 lutego, kiedy rozstrzyga się konkurs na opowiadanie „Slamer Science Fiction” dla młodzieży szkół podstawowych, na które zgłoszono kilkanaście prac, a na mój gust (jako że je czytałem), najlepsze, czytelne opowiadania napisali: Katarzyna Obidzińska kl. VI z Purdy; Igor Przekop kl. VI z Ełku; Sara Słubik z kl. VI z Purdy oraz Jessica Turał kl. VI również z Purdy, o czym powiadamiam tym kanałem kolegów i koleżanki z portalu Pisarze.pl, że rosną nam młodzi literaci; i to z całym komplementem dla Organizatorów tego slamu…

A że całość kompleksu wybudowano w hołdzie Mikołajowi Kopernikowi, niech mi będzie wolno przypomnieć z tej okazji na zakończenie jeden z pięciu sonetów poświęconych wówczas Astronomowi, czyli „Glosa do dzieła De revolutionibus”:

 

V

Gwiazdozbiór Boga ponad Planetami –

Wieczny i stały; gasną konstelacje

Stygnących dłoni – kur obwieszcza jutrznię

I ziemia węszy ostatnią posługę.

 

Przez szpary wieku wsącza się samotność –

Cichnące tętno; wiatr drogi wymiata

I przeznaczenie, które mija pobok

Liści wawrzynu i grudki pamięci.

 

Na mojej dłoni coraz więcej soli –

Ptak się szamoce w stygnącej czerwieni,

Co mnie zalewa bursztynową lawą;

Odsłońcie okno –

                           Niech ten miecz rubinu

Dotknie mej piersi, nim Bóg skinie ręką,

A z gwiazdozbioru runie gwiazda w Zalew.

 

(1973)                                                                

                                                                       Józef Jacek Rojek

 

           

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko