Moje spotkania z poezją trudno nazwać dobrymi lub słabymi, wszak to bardzo subiektywne, co zaliczyć można do dobrej, bądź złej poezji. W mojej ocenie każdy tekst, który oddziałuje na czytelnika, jest po prostu dobry, bo jakaż inna ma być rola poezji, jak nie dotknięciem czyjejś duszy, zachęceniem do myślenia, a nawet podjęciem konkretnych działań.
Więc spotkałam się ostatnio z takim słowem, które na mnie podziałało. „Powrót do Jaskini” Andrzeja Mularczyka przeczytałam jednym haustem, a że znam osobiście autora, miałam nawet chwilowe podejrzenia, że skroił te wiersze dla mnie.
Andrzej Mularczyk – pisarz, poeta, felietonista, członek Wielkopolskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Na stałe osiadł w Ostrzeszowie, gdzie przez ostatnie lata tworzy swoją wyjątkową filozofię postrzegania życia, świata. Jest dobrym obserwatorem człowieka i tego, co z człowieczeństwem wiąże się nieodzownie. Zakochany w Herbercie i starożytnych filozofach zamyka świat swojej twórczości w znakach zapytania, dociekaniu sensu istnienia i funkcjonowania nie tylko jednostki ludzkiej.
Taki jest również „Powrót do Jaskini”. Autor, sam będąc podróżnikiem, zabiera czytelnika w swoistą podróż po sensie, sensach i bezsensach, tezach i zaprzeczeniach oraz niezgodzie na to, co w życiu napotkane. Można by się zastanawiać, czy takie filozoficzne przyglądanie się rzeczywistości jest dziś zasadne i potrzebne, szczególnie w świecie, który proponuje nam wszystko, co łatwe, miłe i przyjemne. Jednak, gdy przyjrzymy się głębi tekstów poety, dostrzeżemy nasze własne potrzeby w tym zakresie, często ukryte głęboko w siódmej szufladzie naszej duszy zagłuszone przez wczorajsze doświadczenia i dzisiejszy zgiełk. A. Mularczyk bez ogródek zabiera nas do początku – jaskini – widząc w nim jedyne możliwe rozwiązanie na powrót człowieka do sensu istnienia. To właśnie w pierwotnej prostocie widzi ratunek dla dzisiejszego świata. W jego ocenie świat – człowiek doszedł już do granic, których nie da się przekroczyć w sensie intelektualnym, uczuciowym i wszelakim…
Granice
Chciał przekraczać granice
ale one przekroczyły jego
Dalej mieszka w jaskini czeka na światło
Większość twierdzi że już z niej wyszedł
na łąki pola porośnięte zbożem
winnice pełne cukru i pieszczot wiatru
Wydają się pozostawać w mrokach
wyobrażeń i samozadowolenia
Zostanie w jaskini
Zachłyśnie się ciemnością
Może w niej jest ratunek a nie w rakiecie
pędzącej w kierunku czarnej dziury
Przecież ma ją obok
W swoich wierszach poeta obnaża nasze ludzkie niedociągnięcia w dobie szeroko pojętego postępu. Warto tutaj zadać sobie pytanie, o jaki postęp chodzi. Bo przecież nie trzeba patrzeć zbyt głęboko, by dostrzec, że postęp i ewolucja nie idą w parze z rozwojem ludzkiej – pewnego rodzaju – duchowości, odrębności od reszty istnień. Postępujący komercjalizm na przemian z konsumpcjonizmem, które zabiją w nas resztki intelektu, wydają się w niedługim czasie zwyciężyć z naszą osobistą walkę o myśl. Autor jednak widzi nadzieję nawet w naszych najmniejszych drgnieniach człowieczeństwa, małych powrotach do istoty rzeczy, które mogą okazać się ratunkiem przed, zdawać by się mogło nieuchronnością…
Lodowiec
Miłość
wszyscy i wszędzie o niej mówią
pojawia się na przystankach
wzbija się w przestworza
Jest jak krew w żyłach
przepływa przez mózg
otwiera myśli
spada na ręce nogi i głowę
niczym strącenie do piekieł
Gdzieś w oddali bieguna
świat zagrożony
mimo tysięcy drobnych miłości
kropla po kropli
roztapia lodowce
Cała nadzieja
że jesteśmy z wody
A. Mularczyk sam o sobie mówi, że jest utopistą. Nie można więc się dziwić, że jego twórczość będzie z natury buntować się przeciw najmniej oczekiwanym rzeczywistościom, czy też poszukiwać odpowiedzi przy najmniejszych wątpliwościach. Poeta w swojej podróży poszukiwania myśli, pragnie dotrzeć do sedna jakie określa człowieka. To niełatwa wędrówka i niełatwe dociekanie, kiedy chce się dotknąć niedotykalnego. Stąd można się tutaj spotkać również ze sprzecznościami, co jest jak najbardziej zrozumiałe. On przecież nadal jest poszukującym, a nie znalazcą. Jego odkrywcza wędrówka wciąż trwa.
Autor nie boi się dokonać rozliczenia sam ze sobą. Z największą dbałością o szczegóły dokonuje swoistej, publicznej spowiedzi, po której sam zmierza do „jaskini”… po co? By zapisać pozostałości, cały światowy śmietnik, spuściznę nicości. Jakże inne od tych prehistorycznych pozostałyby rysunki na skałach po dzisiejszych spadkobiercach świata. Nic z natury, nic z duchowości. Jednoznacznie można wyciągnąć wniosek, że chluba ludzkich dokonań może stać się jednoczenie naszym upadkiem…
Obecność
Mając przekonanie
że niczego nie dokonałem
budowałem dom z odpadów
pozostawionych w zmowie
przeciwko ziemi
Przyczaiłem się do skały
nad wejściem do jaskini
Wejdę
wykonam kilka rysunków
powstaną tankowce statki kosmiczne
wieżowce
pielgrzymi
i wycieczki żarłoków
idących w stronę krawędzi
jak okruchy
spadające ze stołu
Jako utopista nie mógł sobie darować swoistej wskazówki naprawy świata, tak prostej, że aż niemożliwej, a przecież teoretycznie nie ma rzeczy niemożliwych. Chciałoby się dać porwać tej jego naprawczej wizji , chociaż przecież nie jakoś specjalnie odkrywczej, a jednak…
Odwieczne zapędy do rozpowszechnienia pragnienia pewnego rodzaju „raju” na ziemi możemy odnaleźć u wielu filozofów, poetów, artystów, ale i u ludzi prostych, niegodzących się na to, co przeżywali tu i teraz. A. Mularczyk ma swoją własną utopijną receptę poukładania rozsypanych puzzli świata i naszego współistnienia. Można się przy tym uśmiechnąć, że naiwny, że nie on pierwszy, że po co o tym pisać, ale komu z nas zabroni się marzyć, tworzyć rozwiązania nawet te najbardziej niedorzeczne. Tutaj jednak nie znajdziemy niedorzeczności. Wizja naprawcza autora (w prawdzie zupełnie utopijna) ma nas zmusić do myślenia, zadania sobie pytania – Dlaczego tak trudno, skoro tak łatwo?
Utopia
Plan jest prosty
otworzyć granice
rozwiązać armie
nawrócić gangsterów
i fanatyków
Kobiety zachęcić
do pielęgnowania kwiatów
uczyć mężczyzn polerowania podłóg
sadzenia lasów
siania zbóż
Uczynić światowe Święto Jabłoni
spotkać się w sadzie
gdy kwitną
dojrzewają owoce
szczególnie te
z robakiem w środku
„Powrót do Jaskini” jest dla czytelnika zachętą do podjęcia tematu poszukiwania, do pytania o siebie, innych, o świat, o dziś i o jutro. Z całą pewnością nie jest to książka do poduszki, wymusza bowiem na nas trzeźwość umysłu. Nie jest pozycją „jednego odcinka” – przeczytać i odłożyć na półkę. Sprawia, że chce się do niej wracać i podejmować osobistą analizę, a wręcz rozważanie poszczególnych aspektów, którymi autor częstuje sięgających po jego wiersze.
Zachęcam serdecznie do sięgnięcia po tę nietuzinkową poetycką „prozę” naprawdę wszystkich. Wierzę, że nie poczujecie się zawiedzeni.
Czasem potrzebujemy dobrego bodźca do tego, by się zatrzymać nad konkretnym tematem. A. Mularczyk właśnie podaje Wam taki bodziec wprost na tacy – wystarczy sięgnąć.