Bohdan Wrocławski – Jeden wiersz

0
36
Bohdan Wrocławski
Bohdan Wrocławski

To dziewiąty wiersz z mojej ostatniej ksiązki Wiersze Wybrane

Ból

Ponieważ nadal jesteś w tym miejscu 
z którego powracają wszystkie listy

a ich niebieskie serca wciąż pompują czerwoną krew
głęboko aż po sam horyzont
próbuję dotknąć cię jednym z moich snów – to obojętne jakim

może tym w którym wyschnięta ziemia twarda jak mięsień atlety
wypina się w nieskazitelnej czystości górskiego śniegu

a potem dziecinniejąc
w śmiechu spada wodospadem

aż po czubki naszych warg

znów towarzyszy jej ból

właściwie mógłbyś się z nim polubić 
zaakceptować jego człowieczeństwo
istnienie w septycznej bieli szpitala tam gdzie przy pomocy wenflonów
stara się zgłębić najskrytsze zakamarki ciała

albo wtedy kiedy nurkując 
między fioletowymi falami twoich przyzwyczajeń
namawia cię ustawicznie do najdalszej podróży

pewnego dnia ulegasz mu

przypinacie sobie wielkie skrzydła
i lecicie gdzieś w nieznane geograficznie okolice

słońce prowadzi was do ogromnej bramy
na której widnieją wycyzelowane inskrypcje najczystszych
ludzkich intencji

ktoś schowany wewnątrz
ruchem pełnym zawodowej obojętności uchyla skrzydła bramy
w smudze jasnego promienia próbujecie podróżować dalej

ty i twoje onieśmielenie

słyszysz krzyk jakby z innej strony słońca
to protestuje twój ból
pełen trwogi będący na zewnątrz ciała które przestało istnieć

zapamiętujesz ten moment w którym ciężkie wrota bramy 
zamykają przed nim każdy fragment twojej obecności

zaczynasz go podziwiać i żałować
ale nie starasz się zrozumieć dlaczego został

tam
w ciemnych chmurach kosmosu

pozbawiony oddechu i grawitacji

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko