Książkę tę* chciałbym polecić szczególnej uwadze tym wszystkim z naszych rodaków (a i innym obywatelom całej wspólnoty europejsko-atlantyckiej kultury także by nie zaszkodziła!). Tym zwłaszcza, którzy dzisiaj korzystają często (acz czasami jakże bezrefleksyjnie niestety) z rozwiniętych tak niebywale obecnie możliwości względnie łatwo dostępnych (jak dla kogo? – dodajmy, gwoli prawdy) turystycznych możliwości podróżowania tanimi liniami lotniczymi) po krainach śródziemnomorskich byłych kultur antycznych. Od Aten, Riwiery Olimpijskiej czy Krety po dalsze miejsca mocno niegdyś związane z dawną Helleńską czy Rzymską kulturą. Od Gruzji (Kolchida) po jej krańce zachodnie – Sycylię, Maltę, Neapol (gr. neopolis – nowe miasto), Marsylię (starogrecka Massalia), Barcelonę, Malagę, Gibraltar czy też dzisiejsząa północną Afrykę (z Marokiem na czele).
Autor, profesor Marek Węcowski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, znawca dziejów tych starożytnych kultur i państw, gdzie powstawały, kwitły i upadały, już w samym tytule swej książki, a i zaraz potem w słowie wstępnym, tak wykłada jej genezę i idee, który skłoniły go do pisania o starożytności greckiej i rzymskiej z punktu widzenia naszej teraźniejszości. Czyli tej obecnej naszej rzeczywistości społeczno-politycznej i kulturowej, „jaka spadła na nas niespodziewanie po światowym kryzysie gospodarczym, który uderzył w byt milionów ludzi, przyszło testujące nasze człowieczeństwo i zdolność do współczucia doświadczenie kolejnych fal tragicznych migracji z Bliskiego Wschodu i Afryki. Po serii wydarzeń politycznych, które mocno zachwiały wiarą w trwałość demokracji jako systemu władzy sposobu życia ludzi od Europy Środkowej po Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone, nastąpiła pandemia koronowirusa, zabierając miliony istnień, przecinając nierozerwalne, jak nam się wcześniej zdawało, globalne związki naszego świata. Gdy zaczęliśmy się powoli otrząsać z tych klęsk, stanęliśmy na krawędzi kolejnej wojny światowej i zostaliśmy świadkami próby zniszczenia całego państwa i planowej eksterminacji jego społeczeństwa – i to w Ukrainie, na rubieżach Unii Europejskiej. Udziałem Europy stało się raz jeszcze doświadczenie zbrodniczego imperializmu, śmierci, cierpienia i milionowych migracji ofiar napaści, ale także heroicznego oporu w bronie wolności oraz masowej, bezinteresownej pomocy potrzebującym. Gdyby kilkanaście a nawet kilka lat temu ktoś tak opisał najbliższą przyszłość naszego świata zostałby zapewne wyśmiany… Kiedy piszę te słowa jest wiosna 2023 roku. Nie wiemy dokąd to wszystko zmierza i jak się zakończy… W tej książce – dodaje autor – znajdą się ślady dawnego sposobu myślenia, sprzed katastrof naszych dni, z czasu utraconej już dziś pewności własnego bytu i miejsca w świecie, ale ale też z epoki masowej swobodnej turystyki i w miarę bezpiecznego życia. Z epoki, kiedy wakacyjne wycieczki mogły niekiedy czasami prowadzić nas śladami Greków i Rzymian”
I jest tutaj Marek Węcowski najlepszym interpretatorem swej książki. Tak, na plan pierwszy wybija mocno to, że chodzi mu o pokazanie przeszłości antycznej Grecji, jej głównych linii rozwojowych myśli filozoficznej, egzystencjalnej, elementów stymulujących postęp wiedzy i znajomości świata przyrody. Problemów, dramatów i dylematów cywilizacyjnego, społecznego i kulturowego rozwoju wraz z immanentnie w niej zawartymi przyczynami przyszłego upadku. Problemów, które my ludzie cywilizacji epok późniejszych po niej w większości przypadków odziedziczyliśmy w spadku, z całym dobrodziejstwem inwentarza. I z którymi borykaliśmy się i nadal borykamy z rozmaitymi skutkami – tak jak oni, nasi poprzednicy niegdyś przed paroma tysiącami lat.
Tak, jest tutaj Węcowski, by tak rzec, prezentystą „pełną gębą”, czyli patrzącym na przeszłość z naszego teraźniejszego punktu widzenia, jak zresztą większość piszących o przeszłości publicystów historycznych, jak i również wielu zawodowych historyków z odpowiednimi tytułami naukowymi. Z wyjątkiem może tylko rzadkiego już dzisiaj gatunku „mężów uczonych”, czyli tzw. historyków „czystych”, to znaczy tych zajmujących się czasami minionymi, faktami czy wydarzeniami z przeszłości, mniej lub bardziej incydentalnymi, bez łatwego„moralizowania” czy prób pouczania swoich współczesnych, a przede wszystkim w celach czysto poznawczo-dokumentacyjnych – stających się potem bardzo często dla badaczy czy myślicieli materiałem wyjściowym dla innych-historyków uczonych do budowania późniejszych analiz i konstrukcji, szerszych syntez, uogólnień historiozoficznych… – Już na ogół bez owych prób bezpośrednich „wycieczek” w inne, bliskie nam czasy: kierujące naszą uwagę w przeszłość czy nawet i przyszłość. Nie ma nic oczywiście a priori złego czy dobrego w jednym czy drugim (czy tysięcznym pośrednim) stanowisku czy konkretnym przypadku. Wszystko zależy od tego jakie cele i zadania stawia przed sobą zarówno ów „mąż uczony”, jak i ci wszyscy późniejsi „prezentyści” nawiązujący do z jego badań, dorobku i ustaleń!
Marek Węcowski oraz i cała zawartość i lektura jego książki „Tu jest Grecja. Antyk na nasze czasy” – a zwłaszcza jej rozdziały takie jak „Swoi, obcy i bestie albo co o znaczyło być Grekiem”, „Helleńska lekcja prywaty i patriotyzmu”, „Tułaczy los. Deportacje, uchodźczy i wygnańcy w starożytnej Grecji”, „Zniszczysz wielkie państwo. Grecy, Ukraina, Zachód” czy zamykający ją esej „Wojna, imperializm, demokracja. Lekcja historii klasycznej” – potwierdzają w całej pełni, że owa wielka LEKCJA historii klasycznej zadana nam wszystkim, czyli ludziom naszych czasów zarówno tym ze Wschodu jak i z Zachodu, przez przywoływane tu tak złożone dzieje europejskich ludów i cywilizacji, których jako wedle Cypriana Norwida „późni wnukowie”jesteśmy,chcąc nie chcąc, spadkobiercami, jak i niesione przez nie dramatyczne pytania i zadania do „odrobienia , dzięki ich pełniejszemu poznaniu, będą, powinny być, dla nas nieco może łatwiejsze .
Janusz Termer
———-
\*Marek Węcowski „Tu jest Grecja! Antyk na nasze czasy”, Wydawnictwo ISKRY, s. 282