Janusz M. Paluch – Irena K. odsłania pomnik

0
12

Premiera spektaklu „Ocalone” odbyła się w budynku dawnej PAST-y (Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej), który stał się symbolem Powstania Warszawskiego – zdobyty przez powstańców 20 sierpnia, do ostatniego dnia powstania znajdował się w polskich rękach. Teatralna, wstrząsająca opowieść, dotyczy jednak innego warszawskiego miejsca naznaczonego okrutną śmiercią warszawiaków. To „Zieleniak”, u zbiegu ulic Grójeckiej i Opaczewskiej, w dzielnicy Ochota, funkcjonujący jako punkt zborny dla cywilnej ludności w dniach 2-20 sierpnia 1944 roku. W tym miejscu stacjonowała też, przybyła z Częstochowy, Brygada Szturmowa SS „RONA” dowodzona przez, mającego polskie korzenie, SS-Brigadeführera Bronisława Kamińskiego. Oddziały złożone z Rosjan, Białorusinów i Ukraińców zajmowały się głównie rabowaniem zgromadzonych na „Zieleniaku” cywilów i bestialskimi zbiorowymi gwałtami dokonywanymi na wyciąganych z tłumu kobietach. Wśród ich ofiar nie brakowało nieletnich dziewcząt. Nie wiadomo ile kobiet zostało zgwałconych. Ile zamordowanych. Gdy udało im się przeżyć, niosły swą tajemnicę w osamotnieniu przez całe życie. Wciąż są anonimowe. W spektaklu pojawiają się pod zwykłymi imionami. W finale uczestniczymy w swoistym apelu poległych, w czasie którego aktorka przywołuje te bezimienne kobiety, wołając w ciszę „ty dziewczyno, która posiwiałaś w ciągu jednej nocy”, „kobieto, która ugotowałaś rosół dla dziecka z zabitego psa”, „11-letnia dziewczynko zgwałcona i zabita pod murem”… Na zszokowanej widowni, która przyjmuje te słowa na stojąco, panuje niczym niezmącona cisza…


Bohaterką opowieści jest staruszka, która została poproszona o odsłonięcie pomnika upamiętniającego zbrodnie „RONA” na kobietach na warszawskim „Zieleniaku”. Siedzi wśród widzów w pierwszym rzędzie. Z trudem podnosi się z fotela. Gdy udaje się jej dotrzeć do mównicy, zaczyna mówić nieśmiało, dość niezbornie, jąkając się, powtarzając  słowa. Jest poruszona i prawdziwie wzruszona tą chwilą. Jest może jedną z ostatnich żywych świadkiń tamtych dramatycznych i traumatycznych wydarzeń. Ten moment powoduje, że nagle odżywają jej wspomnienia z tamtych dramatycznych dni. Z czasów, gdy nieświadome niczego, jako nastolatki chciały być piękne, chciały się podobać, a matka kazała im smarować twarze węglem i błotem, ubierać się w jakieś koszmarne gałgany, by były brzydkie i odpychające. Nie wszystkim taki kamuflaż pomógł… Wydaje się, że jesteśmy głównie przez filmy przygotowani do oglądania okrucieństw. Siedząc na widowni, wbici w fotel, jesteśmy świadkami niezwykłej kreacji wzmacnianej wykrzyczanymi ochrypłym głosem słowami zrozpaczonej, zakrwawionej kobiety, wielokrotnie gwałconej przez zwyrodnialców, pokrzykujących po rosyjsku żołnierzy z Waffen-SS „RONA”. Ani określenie „okrucieństwo” czy „barbarzyństwo” nie są równoważnikami przekazu wspomnień Ireny K. W tle, na trzech ekranach, obserwujemy wstrząsającą wizualizację stworzoną przez Krzysztofa Garbaczewskiego w oparciu o fotografie pochodzące ze zbiorów Domu Spotkań z Historią. Ta projekcja może symbolizować obrazy pamięci Ireny K. Pojawiające się piękne obrazy, jak w koszmarnym śnie zmieniają się nagle w karykaturalne, straszne, odpychające. W pewnym momencie, Irena K. – znowu staruszka – sięga po wstęgę. Nie po to jednak, by pomnik odsłonić… On jest wirtualny, pozostaje tylko na ekranie, bo w rzeczywistości go nie ma. Tak jak ta uroczystość, w którym uczestniczymy, do którego na „Zieleniaku” nigdy nie doszło, bo nikt nigdy nie postawił tam pomnika upamiętniającego zgwałcone kobiety. Irena K. rozwija jednak wstęgę wokół całej widowni! Jakby chciała powiedzieć, że my – widzowie – od tej pory też jesteśmy świadkami tego, co zdarzyło się na „Zieleniaku” w czasie Powstania Warszawskiego. Jakby chciała też uświadomić, że to, co się stało na „Zieleniaku” w 1944 roku, działo się niedawno na Bałkanach, dzieje się teraz na Ukrainie czy Afryce, gdzie trwają okrutne wojny. I nikt nie da nam przecież gwarancji, że związane z wojnami grabieże, gwałty i mordy znowu nie dotkną nas. Wszak wojna dzieje się za naszą wschodnia granicą. I choć wydaje nam się, że jest wiek XXI, że humanitaryzm społeczeństwa, że nasza rozwinięta cywilizacja, że… Wciąż jest zdolna do najokrutniejszego!

Janusz M. Paluch

Dom Spotkań z Historią w Warszwie: „Ocalone”, scenariusz – Piotr Rowicm ki, reżyseria – Maja Kleczewska, muzyka – Cezary Duchnowski, choreografia – Anna Krysiak, kostium – Konrad Parol. Wykonanie – Agnieszka Przepiórska. Premiera – w budynku PAST-y – 30 września 2024 r.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko