„Pragnienie życia kryje się w rozpaczy” pisze Maria w swoim ostatnim (?) liście do ukochanego. Pisze do niego uporczywie przez całe życie, mimo że mężczyzna jej nie odpowiada, zmienia adresy i milczy. Ona jednak nie ustaje, ani przez chwilę nie żywiąc nadziei, że się spotkają i zejdą. Zresztą ułożyła sobie życie, ma dobrego męża, którego nie kocha, i dzieci, które kocha. Pnie się po szczeblach zawodowej kariery, jako ceniona pediatra zostaje ordynatorem. Ale szczęścia nie zaznaje. I on też: wciąż szuka sobie miejsca, a choć odnosi sukcesy (finansowe), niesie przez życie poczucie niespełnienia. Oboje nie wiedzą, dlaczego tak się stało. Ona w odrzuconym związku z młodości widzi utraconą szansę, on wcale tego nie jest pewien. Tak czy owak, los nie będzie łaskawy dla obojga, bo to los jest głównym bohaterem powieści Wiesława Myśliwskiego „Ostatnie rozdanie”.
Życie mężczyzny, narratora powieści nasycone licznymi epizodami i soczystymi scenami los kobiety tkwi w listach, ledwie zaznaczony, jakby była snem, wyobrażeniem, motywem, refrenem, który nie pozwala mężczyźnie uznać swego życia za udane. Ta głęboka psychologiczna opowieść z licznymi warstwami społecznych obserwacji to prawdziwa przygoda czytelnicza – w teatrze niełatwa do przekazania, zwłaszcza jeśli z dramatu dwojga pozostanie tylko Ona. Wprawdzie w monodramie Grażyny Barszczewskiej pojawia się także jej Ukochany, ale tylko na nagraniach wideo (w tej roli Andrzej Seweryn), jakby przymglony i w tonacjach cenionego przez Myśliwskiego malarstwa Stanisława Baja. Pozbawiona wielu mięsistych opisów, niemal idealna postać kobiety zakochanej na wieki groziła powołaniem do istnienia bohaterki nieznośnie sentymentalnej. Tymczasem Grażyna Barszczewska potrafiła z nostalgicznych i cieplejszych tonów listów Marii wydobyć portret kobiety stęsknionej za pełnią życia, ale przecież pogodzonej ze swoim życiem. Pragnienie lepszego losu zostało domeną marzeń i snów. I ten sen obojgu się na koniec przyśni.
Artystka nie pierwszy raz obcuje na scenie z prozą Wiesława Myśliwskiego – przed kilku laty dała mistrzowski duodram „Niezatańczone tango” (2017), zrealizowany też w Teatrze Polskim wspólnie z Dominikiem Łosiem. Teraz czyni krok dalej w kierunku teatru jednoosobowego, zachowując jednak szansę choćby tylko pozorowanego dialogu z adresatem listów. Odpowiada to zresztą strukturze powieści, w której mężczyzna, niedoszły artysta malarz, terminator krawca i rzeźnika, zawzięty pokerzysta, student psychologii, pośrednik w obrocie antykami, a wreszcie wzięty biznesmen nigdy nie zdecyduje się odpisać swej ukochanej, tak więc jego obecność na scenie pozostaje iluzją. Tak jak iluzją – kto wie – jest wspomnienie Marii i jej listy, może nigdy nie napisane a tylko oczekiwane. Już tylko dla pięknie mówionej prozy Myśliwskiego warto ten spektakl obejrzeć. I dla subtelnej interpretacji Grażyny Barszczewskiej.
Tomasz Miłkowski
„Kochany, najukochańszy’ Wiesława Myśliwskiego, scenariusz Grażyna Barszczewska, reżyseria Magda Umer, oprac. wizualne Jarosław Szmidt, muzyka Agnieszka Putkiewicz, kostiumy Maria Duda, producent Piotr Duda, Scena Kameralna Teatru Polskiego im. Sławomira Mrozka, premiera 26 września 2024.