Alina Barbara Nowak – „Kukułcze jajo zmęczenia samym sobą”- o cyklu szesnastu liryków Rafała Jaworskiego

0
55

Otrzymałam w prezencie od Rafała Jaworskiego kilka jego książek. Rzadko się zdarza, by twórcy tak hojnie obdarowywali swoich czytelników. Od wydawcy książek Rafała Jaworskiego, jako drobny prezent, dostałam również ostatni zbiór esejów tego twórcy- „Klucze do zbytniej prawdziwości”, wydany w roku 2023 przez lublinieckie Wydawnictwo św. Macieja Apostoła. To na części tej pozycji chcę się skoncentrować poniżej.
Rafał Jaworski- absolwent AGH, dał się poznać jako świetny poeta, wydając siedem tomików wierszy, a ponadto jako  eseista, juror konkursów poetyckich, ale także artysta piszący ikony. Do ostatnich tomów wierszy należą: „Wiersze, które trudno sądzić za pedagogikę wstydu” z roku 2019, „Aktywa, pasywa” z roku 2022. Jaworski jest także autorem trzech zbiorów esejów. Warto podkreślić, że wiele lat współpracuje on z bydgoskim „Akantem”, wcześniej z internetowym, paryskim „recognito”. Wśród publikacji prasowych znajdziemy teksty zamieszczone (od połowy lat osiemdziesiątych) w następujących pismach: „Tak i Nie”, „Tygodnik Kulturalny”, „Życie Literackie”, ” Kierunki”,  „Słowo Powszechne”,  „Gość Niedzielny”, „Odgłosy”, „Fronda”, „Ciechanowskie Zeszyty Literackie”, „Polityka Polska”, „Nowe Życie”.
Autora „Kluczy do zbytniej prawdziwości” nazwałabym najchętniej namiętnym obrońcą prawdy o nas samych, o kulturze, z której wyrosła lub wyrosnąć powinna wspólnota ludzi, nazywająca się chrześcijanami, Polakami, ale także  tymi, którzy aspirują do miana Europejczyków. To, co również zasługuje na uwagę, to odporność autora na trendy, mody, poprawności. Wie on bowiem, że są one płynne, zależne od fluktuacji politycznych i ideologicznych, gdy tymczasem niezmienny jest tylko jeden trwały punkt odniesienia – kultura wyrosła w obszarze basenu Morza Śródziemnego, stojąca twardo na etyce chrześcijańskiej, filozofii greckiej i prawie rzymskim.
„Klucze…” otwiera cykl 16 utworów, które poszczególnym stacjom Drogi Krzyżowej nadają nową, poszerzoną perspektywę interpretacyjną. Cykl otwiera utwór „Introdukcja do Krzyżowej Drogi” i nie jest mu przypisana numeracja. Kolejne liryki – odpowiedniki stacji –  zawierają tytuły, a po tradycyjnej liczbie czternastu etapów Męki Pańskiej pojawia się utwór kolejny, nawiązujący do Zmartwychwstania.
Myliłby się ten, kto chciałby w zestawie wierszy  otwierających „Klucze do zbytniej prawdziwości” znaleźć cykl utworów stricte religijnych. Motywy via crucis są w nim widoczne, ale stanowią one punkt wyjścia do rozważań wykraczających dalej. Jest to odważna praktyka, która ma za zadane wskazać na jedną egzystencjalną prawdę- życie człowieka, ze wszystkimi jego elementami składowymi, ma ścisły związek z  doświadczeniem krzyża, obojętnie czy jesteśmy tego świadomi czy nie.
Otwierający cykl wierszy utwór „Introdukcja” wykazuje duchową refleksję piszącego, daleką od tanich poruszeń, owoc przemyśleń – moim zdaniem- poczynionych niejednokrotnie i dogłębnie. Już pierwszy wers: „Numeracja etapów poniżenia” – poszerza perspektywę rozumienia tekstu. Nie chodzi jedynie o mękę Pańską. Uniwersalne stwierdzenie : „Szczupły peleton chętnych na zbawienie” stanowi gorzką diagnozę aktywności wierzących nie tylko w praktykach religijnych, ale także w autentycznym życiu duchowym. Podmiot liryczny sygnalizuje myśl odkrywaną w procesie wiary:

„Prostota kolejnej stacji męki
poraża przymioty rozumu”.

Jednak poddaje się tajemnicy ukrytej w prostocie, która „poraża”, czego efektem są kolejne utwory.
Stacja I: „Szczere skazywanie Niewinnego” to socjologiczno – duchowa diagnoza powodów skazywania, dręczenia niewinnych. Od czasów pierwszych chrześcijan, przez wszystkie haniebne przypadki tego rodzaju w historii świata, aż po dziś. Dociekając powodów tego rodzaju procederów, zapoznajemy się z gorzką, zabarwioną ironią, diagnozą :

„Powodów jest zawsze bez liku-
dla zbiorowego sumienia smacznie zjadliwe”.

Albo:

„Tak jest bezpieczniej.
Tak chroni się zbiorowość.
Tak honoruje prawo.”

W kolejnym tekście Stacja II: „Nieść Krzyż i zarazem się od niego uwolnić” bohaterem ( jeśli, wbrew teorii literatury, można użyć tego słowa w odniesieniu do liryki) jest współczesny człowiek nazwany tu „Człowiekiem z Marketu”. To ktoś, dla kogo już obce są pokuta, żertwa, krzyż. Te słowa- klucze nie określają stanu ducha dzisiejszego człowieka. A jednak jest w nim pragnienie zastąpienia dobra- czymś co z dobrem kojarzy się, co ma jego cechy, jest substytutem, choć u podstaw nie musi leżeć duchowa skłonność:

„Żertwę
zastąpił charytatywny datek
lobby dobroczynności
ma się dobrze.”

Być może ten odruch motywowany jest „Ideą zastępstwa/ fałszem pokutnym” – jak można przeczytać w czwartej strofie.
Upadek Boga pod krzyżem mógł budzić wątpliwości- stwierdza podmiot liryczny w Stacji III: „Upadek pierwszy”. Ale  także i upadek człowieka stanowi podstawę rozważań podmiotu lirycznego. To w tej części cyklu znajdziemy myśl, że :

„…może zawsze upada się po raz pierwszy,
zawsze po raz ostatni?”

W tej „stacji” ujmuje szczególnie jednak myśl, która rozpoczyna się od refleksji nieobcej wierzącym, ale która kończy się konstatacją dalece dojrzałą i oryginalną:

„Kiedy upada Bóg
wielu czeka na cud gniewu, jego pomnożenie
co zniszczy prześladowców.
Dobrze, że czekają- tak czy inaczej-
w czekaniu jest zbawienie”.

            Relacji z matką w literaturze współczesnej dał wzruszający wyraz Tadeusz Różewicz w książce „Matka odchodzi”. Pod względem siły oddziaływania, za równie ważne i artystycznie dojrzałe obok tamtego – celowo niejednorodnego gatunkowo dzieła – można uznać Stację IV: „Spotykanie Matek” Rafała Jaworskiego. Odnajduję w tym liryku tę samą szczerość uczuć w stosunku do matki, tę sama czułość i poczucie niespełnienia w relacji z nią z powodu obrania własnych ścieżek dochodzenia do odrębnego „ja”:

„Widziałem, że „moje ja”, to Twój ból
siarczysty”.

W owej intymnej relacji nie brakuje bólu, który przyszedł z czasem, a który wynika właśnie z zadawania bólu. Matka jawi się tu niczym Mater Dolorosa:

„Gdy dojrzały człowiek na drodze cierpienia
dostrzega Matkę, spotyka boleść,
która wzmacnia ból własny”.

Cierpienie matki potęguje świadomość wierności i trwałości jej uczuć.. Niezwykłą siłę oddziaływania ma metafora zawarta w wersach:

„Gdzieś we mnie, jawę, sen, zmory bezsenności
piekły łzy Twego różańca”.

W kolejnym utworze – Stacji V: „Pomoc wymuszona prawem” zetkniemy się z zamierzonym anachronizmem. Nie znajdziemy w nim Szymona z Cyreny, lecz współczesnego człowieka, który przeciążony natłokiem zmagań z codziennością, ułożył sobie życie, mimo zewnętrznych niedogodności i „pozorów wolności”. Tym, co zaburza rytm tak skonstruowanego życia jest Jezus wleczony na stracenie. Odruchem współczesnego Szymona jest wyrażenie prawdy o skazańcu: „Niewinny!” Jednak strach przed pretorianami, kimkolwiek by dziś oni nie byli, skłonność do kompromisów, zatyka usta i każe przyłożyć rękę do współniesienia krzyża. Pobudką  nie jest bynajmniej odruch serca, duchowy imperatyw, lecz wygoda i przyziemne przyzwyczajenie:
„Jak pomożesz będziesz tam szybciej…
Obiad, net, ciepło”
Nietrudno zauważyć, że czynienie dobra –w takim ujęciu- ujawnia pesymistyczne przekonanie podmiotu lirycznego, że szlachetne gesty bywają podszyte konformizmem, a nawet lękiem. Są dokonywane z wątpliwych pobudek.
Rozważania o sensie otarcia twarzy Chrystusa, które wierni uznają za fakt, odnajdujemy w kolejnym utworze „Weronika ociera twarz Niewinnego” (Stacja VI). Podkreślając prawdziwość Całunu i Chusty, osoba mówiąca w wierszu nie szczędzi gorzkiej prawdy :

„akty okrucieństwa dalej
są żywe i płodne”.

Gorycz przekazu dopełnia przeniesienie perspektywy czasowej do współczesności, w której dzisiejsza Weronika:

„zamiast gestów dobrej woli
woli dary trzech królów”.

Nietrudno zauważyć, że podkreślenie woli zostało tu skonstruowane w oparciu o zamieszczenie tego samego słowa na końcu i na początku wersów, aczkolwiek w pierwszym przypadku w znaczeniu rzeczownikowym, w drugim- czasownikowym. To jedynie pozorne powtórzenie, a zarazem  interesujący  zabieg.
„Upadek drugi” (Stacja VII) to analiza, jakże istotnego z punktu widzenia duchowości, kwestii pokory. Nazwana tu  „życiodajnym dogmatem” zaprezentowana jest jako czynnik, który ma potencjał dokonywania przemian:

„..ciśnienie światła
zrywa błonę z źrenic-
odkaża się ust otchłań”.

To, co najważniejsze w materii pokory, to à la norwidowskie stwierdzenie:

„I pod butem świata nie kurczy się
ludzki robak- ona
(jakże okrutnie!)
jego byt

rozprzestrzenia”

Nie o kobietach tak naprawdę mowa w Stacji VIII: „Niewiasty płaczą”, ale o zmaganiu każdego człowieka z trudną materią wiary. Diagnoza kondycji duchowej wypada rozpaczliwie źle, :

„rzucam się na perły wiary
jak stado wieprzy”.
Przepaść między łaską a nędzą ludzką doskonale odzwierciedla strofa trzecia:

„Padło ziarno, padł plew-
w plugawą
koleinę drogi człowieka,
bruzdę ugoru.”
„Powielanie upadków:- po nic, do czasu”,
czyli Stacja IX, wydobywa inne światło przekazu. Mniej tu przygnębienia czy rozpaczy, więcej nadziei. Skoro nieskończony Bóg upada po raz trzeci, oznacza to, że: „zawsze powstać można”. Upadki i przegrane obligują do czuwania:

„przegrywam, ale mimo to
 wzrastam

po nic.
Do czasu.”

Zaś kolejna poetycka, bolesna operacja na organizmie zadowolonego z siebie człowieka odbywa się w strofach Stacji X: „Obnażenie Niewinnego”. Zabieg ów przeszywa skalpem prawdy naszą naturę chciwców oddających cześć bożkowi, jakim jest mamona. Punktem wyjścia jest epizod rzucenia przez chciwców kości o szaty Jezusa. Rzadko się zdarza, żeby w cyklu pojawił się zwrot do adresata –  w tym utworze podmiot liryczny, utożsamiający się z rzeszą ludzką, mówi do „ty”:

„ I ty, i ja, zwykli ludzie
jesteśmy nawozem mamony
gruzem kamieni wieży Babel.”

Innymi słowy- jesteśmy wciąż rzucającymi kości o coś, nawet jeśli trudno przyjąć tę prawdę o sobie.
W takim obszarze duchowych diagnoz, autoanaliz i przemyśleń w stan podejrzenia poeta stawia  praktyki religijne w Stacji XI: „Krzyżowanie Niewinnego”. Szczególnie te, za którymi nie idzie konkretny gest, ofiara, poświęcenie:

„Łatwiej polecieć do Fatimy,
niż pośród znajomych parafian
klęczeć na różańcu, czy adoptować dziecko…”

Czy to ironia czy sucho brzmiące oskarżenie kogoś, kto do wiary podchodzi niezwykle wymagająco? Może jedno i drugie, wszak bronią się obydwie interpretacje, nie wchodząc sobie tak naprawdę w drogę. Zaś jeszcze ostrzej pobrzmiewają ostatnie dwa wersy:

„Oto praktyka życia
w pigułce wczesnoporonnej”

Bo w taką rolę wchodzi osoba mówiąca w wierszu –  pokazać, zanalizować, nazwać po imieniu wszystkie hipokryzje człowieka, nie wyłączając własnych.
W całym cyklu to Stacja XII jest rodzajem poetyckiej homilii przypominającej o śmierci Boga, z którym przegrywali po wiekach teologowie „uzbrojeni po zęby w źródłowe cytaty”.
W kaznodziejskim tonie- co raczej nie jest mocną stroną tego tekstu- wybrzmiewa tragiczna prawda o tym, jak dziś postrzegana jest śmierć Boga:

„Ogół jest zadowolony. Diabeł też.
Swoim funkcjonariuszom dał premię.
Ogół stał się szatanem.”

Z ironią zetkniemy się również w stacji kolejnej – zatytułowanej „Zdejmowanie z krzyża”:
„Ojciec go opuścił”
– to słowa nie tyle wierzącego, co racjonalnego niedowiarka. Tu znajdziemy myśl wskazująca na prawdę, że niewiele wiemy o miłości a zarazem – być może przytyk do poziomu wygłaszanej przez Kościół nauki –  nie pomaga w jej pojmowaniu „cukier kazań”. Gorzkie spostrzeżenia dotyczące kondycji wierzących poeta próbuje zawrzeć w prowokacyjnych metaforach:

„(…) Miłość Boga
Daleko leży od miłości ludzi, rzadko wchodzi z nią
w fizyczny stosunek.”

Czy ten rodzaj zabiegu jest ekspresją adekwatną do zagadnienia? Może jest jednak uprawniony, by- niczym współczesny koncept- epatować, skłaniać do odnalezienia prawdy., nawet kosztem prowokacji uderzającej w przyzwyczajenia? Pytanie pozostaje otwarte.
W Stacji XIV „Składanie do grobu” druga strofa wyszczególnia formy alienacji współczesnego człowieka, który jest w stanie przebrnąć przez różne etapy i życiowe upadki. Ale to właśnie w tym tekście pojawia się światło, nadając trudnym doświadczeniom wyraźne akcenty chrześcijańskiego optymizmu:

„Jeśli tak, to można powiedzieć,
że świat jest najlepszym z możliwych:
-walczą
pazury nadziei”.

Stacja XV, dodana do tradycyjnej liczby punktów Drogi Krzyżowej – „Powstał z  martwych”, to swoiste wyznanie podmiotu zbiorowego, uczestnika Rezurekcji i „rezurekcji codziennych” (moje wyrażenie). W trzech ostatnich strofach wypowiedź podmiotu lirycznego ewoluuje, jest to już podmiot indywidualny, wygłaszający modlitwę, w której dostrzec można świadomość swojej mizerii, motywacji duchowych, upadków. Wzrusza poetyckie wyznanie:

„Tak, chciałem tylko podrzucić kukułcze jajo
zmęczenia samym sobą, Krzyż uczciwie dociążyć
i uciec. A zaczynam znów od nowa.”

Do cyklu 16 liryków otwierających „Klucze do zbytnie prawdziwości” należy z odnieść się z uwagą- zarówno ze względu na świadome i owocne w przekazie zastosowanie anachronizmów i przemieszania perspektyw czasowych, jak i na zawartą w nim myśl, że wiara i doświadczenie egzystencjalne współczesnego człowieka trwają w nieustannych napięciach, poszukiwaniach, zdradach i powrotach. Jeśli ktoś poszukuje dziś autentycznej, nie cukierkowatej poezji religijnej- może, a nawet powinien, sięgnąć po ten interesujący cykl utworów.

Rafał Jaworski, Klucze zbytniej prawdziwości, projekt okładki Rafał Jaworski, wyd. I, Wydawnictwo św. Macieja Apostoła, Lubliniec 2023, ISBN 978-83-62835-33-1.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko