„Ermida albo Królewna pasterska” Stanisława Herakliusza Lubomirskiego w reż. Jana Nowary z Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie w Starej Oranżerii Teatru Królewskiego Łazienki Królewskie w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
Na zakończenie bogato zaplanowanych obchodów 350. rocznicy utworzenia Łazienek w Starej Oranżerii dano „Ermidę”, komedię pasterską Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, pierwszego właściciela posiadłości. Młodzieńczą komedię przyszłego marszałka koronnego Sejmu, jednego najświatlejszych umysłów polskiego baroku wystawił na scenie Opery Królewskiej Teatr Siemaszkowej z Rzeszowa. Premiera spektaklu miała miejsce cztery lata temu w teatrze dworskim w Łańcucie, którym ongiś także władał Lubomirki – miała być wtedy zaprezentowana w Łazienkach, ale pandemia pokrzyżowała te plany, teraz jednak doszło do ich spełnienia. Być może – tego na pewno nie wiadomo – jest to druga premiera tego utworu w Łazienkach, bo niewykluczone, że pierwsza wydarzyła się za życia polskiego Salomona, jak nazywano autora w XVII wieku.
Reżyser Jan Nowara potraktował sielankę sceniczną z należnym respektem, ale i lekkim przymrużeniem oka, bawiąc siebie i publiczność maszynerią teatralną, antyczną stylizacją i rekwizytami. Zobaczyliśmy więc machinę do wywoływania efektu wiatru, blachę udającą burzę, korbowód dający złudzenie płynącego strumienia czy też przesuwane malowane prospekty z sielskimi pejzażami. Do tego kunsztowne kostiumy, ale i gadżety – sługa Adrast (świetna rola charakterystyczna Roberta Żurka) kryje się co i raz za kilkoma rachitycznymi gałązkami paprotki, udającymi potężny krzew. Sprawdził się też pomysł połączenia postaci konkurujących kochanków, króla Filindra (Maciej Kokot) i pasterza Amintasa (Michał Chołka) z zakładającymi się rzymskimi bogami, Merkurym i Kupidem o to, który z nich zyska przychylność Ermidy (Dagny Mikoś). Dzięki temu spektakl stał się spełnieniem kaprysu bogów, a zarazem teatrem w teatrze.
Przy tym wszystkim zachowany został sens tej historyjki, z jednej strony ukazującej siłę uczuć, a z drugiej obalającej mit arkadyjski. Lubomirski okazał się w pewnym sensie twórcą wywrotowym, negującym powab Arkadii, bo „na świecie nie masz cale nic doskonałego”. Mit ten obalał już podtytułem swej komedii pasterskiej: „Ten szczęśliwy, który się swym stanem kontentuje”.
Komedia zagrana została z wdziękiem, w partiach śpiewanych przyjemna dla ucha, podana w dobrym tempie, dowodząc, że w staropolskiej literaturze jest czego szukać, a teatr może znaleźć niejedną perełkę, pod warunkiem, że kształt sceniczny umiejętnie połączy urodę tekstu z jego rymującą się ze współczesnością interpretacją.
Tomasz Miłkowski
„ERMIDA albo Królewna pasterska” Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, reż. Jan Nowara, scenografia Marzena Wodziak, muz. Wojciech Głuch, choreografia Tomasz Dajewski, Teatr Siemaszkowej w Rzeszowie, 16 listopada 2019; pokazy w Operze Królewskiej w Łazienkach, 27 sierpnia 2024.