Książka wspomnieniowa o Mariannie Bocian (1942-2003) “Wspomnienia o Mariannie Bocian” ukazała się we wrocławskim wydawnictwie Atut w 2019 roku i liczyła 272 strony. Pomysł jej wydania należał bliskich przyjaciół poetki prof. Stefana Bednarka (1944-2022) z Wrocławia i prof. Jana Tomkowskiego (1954-2024) z Warszawy. Książka zawiera trzydzieści sześć wspomnień, napisanych przez różne osoby ze świata literatury i kultury. Wśród autorów, są poeci, pisarze, naukowcy oraz rodzina. Znali oni Mariannę Bocian i byli obserwatorami jej drogi życiowej oraz literackich zmagań ze słowem. Wspomnienia umieszczone w książce, przywołały sylwetkę poetki na w dwóch płaszczyznach. Pisano o niej w aspekcie związków z rodzinną Lubelszczyzną oraz z Wrocławiem, miastem jej zamieszkania i twórczości. Wspomniano także jej nieugięty charakter i działalność polityczną w okresie stanu wojennego.
We wstępie do książki Stefan Bednarek i Jan Tomkowski napisali: “Bardzo trudno kupić jej książki w księgarniach. Nie trafiła nigdy na listę autorów lektur szkolnych. Nie zyskała sympatii żadnego z najbardziej wpływowych krytyków literackich. Nie zdobyła żadnej liczącej się nagrody – w czasach, gdy o pozycji artysty decydują głównie nagrody i nominacje, a nie słowa i myśli. A przecież była jedną z najwybitniejszych polskich pisarek XX wieku. Pozostawiła wiersze, poematy, artykuły, utwory prozatorskie, a wreszcie dobrą pamięć wśród tych, którzy ją znali, cenili i podziwiali. Nie została zapomniana, ale nie wszyscy chcą o niej pamiętać. Bo jej bezwzględna szczerość, odwaga granicząca z desperacją, gotowość do mówienia prawdy w oczy bywała nieraz źródłem najrozmaitszych kłopotów. Starsze, odchodzące już pokolenie nie wyobraża sobie chyba mapy współczesnej liryki polskiej bez nazwiska Marianny Bocian. Ale ci, którzy będą w niedalekiej przyszłości pisać na nowo historię literatury ojczystej, także powinni jej dzieło docenić. Im właśnie, młodym i najmłodszym czytelnikom polskiej poezji, dedykujemy tę książkę”.
Myślę o tekstach zawartych w książce w sposób mityczny, wszak i moje wspomnienie jest w niej zawarte. Zastanawiałem się wielokrotnie nad tym, jaką rolę odegrali Stefan Bednarek i Jan Tomkowski w twórczym i osobistym dyskursie wrocławskiej poetki. Byli jej wieloletnimi przyjaciółmi, krytykami twórczości i opiekunami jej dzieła literackiego. Dodatkowo po śmierci Marianny Bocian, prof. Bednarek pozostawał powiernikiem praw autorskich dzieła poetki. Pamiętam, jak przy moich spotkaniach z Marianną Bocian, nazwiska profesorów zawsze pojawiały w takim splocie: “Bednarek powiedział” albo “Tomkowski napisał”.
Gdy wysłałem wspomnienie do prof. Bednarka, otrzymałem od niego pozytywną odpowiedź. Profesor zaakceptował wszystkie moje subiektywne wspomnienia o Mariannie Bocian. Po dłuższej przerwie korespondencyjnej przysłał mi egzemplarz autorski wydanej książki i dyskretnie zaproponował, bym napisał o niej recenzję. Zgodziłem się, ale nie powstała ona od razu. Od pierwszych zdań nakreślonych w listopadzie 2019 roku do września 2024 upłynęło sześć lat. Nazwałbym je antropologicznym poszukiwaniem czegoś ważnego w niej – nie potrafię tego stanu określić. Nurtujące mnie pytanie dotyczyło faktu, co powinna zawierać taka recenzja? Książka jest bowiem trudna w odbiorze i wielce subiektywna. Śmierć obu uczonych, świadków obecności Marianny Bocian w literaturze polskiej, spowodowała oddalenie próby napisania recenzji. Olśnienie przyszło wraz z postawieniem tezy, że przecież celem książki “Wspomnienia o Mariannie Bocian” był hołd przyjaciół, złożony poetce po latach. Dlatego treścią recenzji jest mityczne ogniwo łączące Stefana Bednarka i Jana Tomkowskiego z Marianną Bocian – tym “Norwidem w spódnicy” oraz “Ikoną Podlasia”.
Bezspornie świadczy o tym inne wydawnictwo Marianny Bocian poprzedzająca wspomnienia, które skomponował Stefan Bednarek, o nazwie “Awuls. Myśli i aforyzmy” (Wrocław 2017). Była to książka, jak napisał Bednarek “Wyborem z niepublikowanych notatek Marianny Bocian zawierających krótkie zdania, sentencje, paradoksy, myśli związane z nurtującymi poetkę fundamentalnymi problemami filozoficznymi, kosmologicznymi, moralnymi, estetycznymi. Odnaleźć tu można w esencjonalnym zgęszczeniu cały światopogląd poetki i jej pojmowanie ludzkiego losu, a także źródła jej twórczości. A przy okazji zadumać się nad mądrością i przenikliwością umysłu wybitnej, a niedocenianej ciągle poetki. Kolonia Awuls to nazwa należącego do wsi Bełcząc przysiółka, w którym poetka się urodziła. Tam była zakorzeniona i więzom z rodzinnym gniazdem ciągle dawała świadectwo, tytuł wskazuje więc miejsce, skąd wywodziło się jej twórcze życie. Ale stanowi też metaforę losu poetki. Słowo „awuls” (łac. avulsus – oderwany, odjęty) oznaczało w staropolszczyźnie mały folwarczek, spłachetek ziemi oderwany od własności ziemskiej. Mieszkając we Wrocławiu, pół tysiąca kilometrów od Bełcząca, poetka doświadczała wielowymiarowego oderwania. Aby wejść w rejony myśli filozoficznej, poezji i życia intelektualnego, musiała oderwać się od podlaskiej ziemi. Nie oznaczało to jednak jej porzucenia; kilka razy w roku jeździła tam, by pomagać rodzinie w ciężkiej pracy na roli, a ziemia ta była nie tylko tłem i podglebiem jej twórczości, ale też niewyczerpanym źródłem inspiracji”.
Marianna Bocian, jako poetka starsza od obu profesorów, posiadała inne niż oni doświadczenie twórcze. Wyrosła na Lubelszczyźnie w rodzinie chłopskiej i zasłynęła wśród elit literackich Wrocławia, jako oryginalna twórczyni, nieugięta patriotka i piewczyni ziemi rodzinnej. Autorka podkreślała w twórczości niedolę chłopską na przykładzie własnej rodziny, w ich gniazdowisku na Awulsie w Bełczącu koło Czemiernik. Taka filozofia odpowiadała prof. Bednarkowi, który dobrze znał poetkę i jako kulturoznawca, w sposób analityczny rozumiał twórczość Marianny Bocian. Dlatego widział dyskurs poetki w kontekście antropologicznym. Dla niego, jako badacza twórczości Marianny Bocian, ważne były nie tylko mity i symbole zawarte w tomach poetyckich: “Narastanie” (1975), “Actus hominis” (1979), “Ograniczone z nieograniczonego” (1982), czy “Stan stworzenia” (1989), ale także historie zasłyszane. Stąd we wspomnieniach o niej, nabierają sensu, nie fakty autobiograficzne, bo one są zawarte w “Kalendarium” na s. 262-270, a przestrzeń mityczna. Są to dźwięki dzwonów z kościoła czemiernickiego, które Marianna słyszała na Awulsie. Cmentarz z kaplicą otoczoną grobami najzamożniejszych gospodarzy z Czemiernik i Bełcząca. Ciężka praca w gospodarstwie, morgi i zagony rodzinne Bocianów, odziedziczone przez brata Jana, których symbolem był wiersz poetki “Bratu Janowi, a więc chłopom polskim”.
Stefan Bednarek koncentrował wspomnienia autorów na dyskursie poezji konkretnej, uprawianej przez autorkę pod wpływem znajomości ze Stanisławem Dróżdżem (1939-2009). Następnie elegijnej i gnomicznej, powstałej już po fascynacji teoriami wizualizacyjnymi i obrazowaniem ekwiwalentnym. Faktycznie poetka w latach dziewięćdziesiątych zaczęła poszukiwać znaków przymierza z filozofią słowa już wypowiedzianego, ale oświetlonego emocjami od nowa. Mowa tutaj o norwidowskiej egzegezie, że słowo jest cieniem świata. Dla poetki ważne były więzy znajomości i przyjaźni z Januszem Deglerem, Henrykiem Skolimowskim, Markiem Garbalą, Markiem Ostaszewskim, czy malarzem Jerzym Kapłańskim. Była to pępowina filozoficznego znaku żarliwie dyskutowana z wieloma twórcami i widziana z perspektywy sztuki oraz natchnienia poetyckiego – jako aktu tworzenia. Zwłaszcza poprzez podkreślanie przez poetkę, że twórcze uniesienia czasami powstają w sposób realistyczny, bo pierwiastek realistyczny jest zawsze w twórczym akcie obecny i nasiąknięty prawdą. Z tej teorii wynikały słynne powiedzenia Marianny Bocian o grafomanach, przysparzające jej nieprzyjaciół i wrogów.
Ważne myślenie z literackiego punktu widzenia o dziele Marianny Bocian reprezentował Jan Tomkowski. Profesor był świadomy faktu, że urodziła się ona poetką i to właśnie słowo było „jej odsłoną” w życiu, a jej osobowość, na tle ówczesnych kierunków literackich, emanowała indywidualizmem. Twarda własna wizja twórczości i natchnienia, dawały poetce autonomię oraz niezależność. We wspomnieniu o Mariannie Bocian uczony napisał: “Trzeba być Norwidem (albo jego wiernym czytelnikiem), by dewizę cierpienia, bólu, samotności, niedoceniana stosować i w życiu, i literaturze, nie bacząc na cenę”. Ten cytat, trochę wyrwany z kontekstu, ważny jest głównie dlatego, że porównuje się w nim Mariannę Bocian z Norwidem. Mówiąc tym samym o nawiązaniu w twórczości poetki do idei parnasizmu, jako laboratorium historii i sensu dziejów ludzkich.
By lepiej pojąć fenomen przyjaźni spokrewnionych ze sobą dusz, zacytuję za Wikipedią życiorysy obu uczonych. Stefan Bednarek urodził się 6 sierpnia 1944 roku w Blachowni, zmarł 10 lutego 2022 roku w Nysie. Był polskim uczonym, teoretykiem i historykiem kultury, profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego, dyrektorem Instytutu Kulturoznawstwa. W latach 2004–2007 był przewodniczącym Komitetu Nauk o Kulturze PAN, od października 2009 był prezesem Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego, a także prezesem Dolnośląskiego Towarzystwa Regionalnego. Posiadał liczne publikacje naukowe i popularno-naukowe.
Prof. Jan Tomkowski urodził się 22 sierpnia 1954 roku w Łodzi, zmarł 15 lipca 2024 roku w Warszawie. Był polskim uczonym, doktorem habilitowanym w zakresie nauk humanistycznych. Piastował stanowisko profesora historii literatury polskiej w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. W 1990 był współzałożycielem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
W przyjaźni Marianny Bocian ze Stefanem Bednarkiem bardzo czynnie uczestniczyła żona profesora Danuta Bednarek. Odwiedzając Bednarków w ich prywatnym domu, Marianna Bocian lubiła rozmawiać z panią Danutą o literaturze, opowiadała jej o sobie, a także przywoływała obrazy z dzieciństwa na Lubelszczyźnie. Czasami Bednarkowie podsyłali kogoś do pomocy w gospodarstwie brata Jana. Zwłaszcza podczas jesiennych pobytów poetki u brata, by odciążyć ją od dodatkowych prac domowych. Odwiedzając Mariannę Bocian w jej domu rodzinnym, dowiedziałem się, że “w kuchni rządzi” przysłana przez Bednarków, ich daleka krewna ze Lwowa. Było to podczas pobytu w Bełczącu wrocławskiego poety i malarza Zbigniewa Kresowatego i jego żony Grażyny. Istotnie, zostaliśmy poczęstowani plackami ziemniaczanymi i pomidorami podanymi na talerzu.
W 2009 roku nakładem Oficyny Wydawniczej Atut we Wrocławiu ukazał się obszerny tom utworów wybranych Marianny Bocian w dziewiątą rocznicę jej śmierci, o tytule “Jasno i bogato. Utwory poetyckie”. Był to wybór wierszy w opracowaniu Danuty Bednarek i poety Eryka Ostrowskiego. Udział Danuty Bednarek w tym dużym przedsięwzięciu wydawniczym, zbliżył Eryka Ostrowskiego do Bednarków. Faktyczne wydanie tego tomu, spowodowało, że prof. Bednarek zaczął rozważać podjęte już wcześniej postanowienie opracowania wspomnień o wrocławskiej poetce. Ideę wspomnień o Mariannie Bocian, wyraził we wstępie Eryk Ostrowski, pisząc o związkach poetki z Bednarkami, jako orędownikami przyjaźni bezinteresownej. Odniósł się także do poglądów na temat roli Norwida w dyskursie poetyckim autorki, określając go, jako próbę kultywowania tradycji romantycznej. Wówczas Eryk Ostrowski napisał: “Przylgnęło do niej określenie „Norwid w spódnicy”, bo i poezja jej, jak Norwidowska, była najwyższej próby, a i los nie szczędził jej razów (…)”.
Ślady tradycji norwidowskiej przewijają się przez całą treść książki “Wspomnienia o Mariannie Bocian”. Wielu autorów powołuje się na kulturologiczną przestrzeń w poezji Marianny Bocian, jako dialogu ze światem. Dla przykładu Stefan Bednarek mówił o filozoficznej dewizie poetki, hołdującej romantycznej idei uczuciowości i czerpiącej z niej soki do indywidualnego wzrostu. Natomiast w swoim wspomnieniu, Jan Tomkowski podkreślił znaczenie w literackiej biografii Marianny Bocian lektur romantycznych i roli tradycji norwidowskiej w toposach podejmowanych przez poetkę. Uczony pisał o mityczności ziemi i jej żywicielskim źródle wobec czasoprzestrzeni człowieczej, targanej przemijaniem i śmiercią. Nawiązał tym samym do utworu “Testament” z 1995 roku zamieszczonego w tomie “W kręgu stanów ludzkich”, gdzie Marianna Bocian pisała: “nierozwiniętą jeszcze Wiecznością jest człowiek // chciałabym zostawić po sobie / źdźbło trawy nietknięte / przez mój wzrok / dotyk / rozum / wolne / nie zatrzaśnięte w więzieniu języka”.
Lublin, 15 listopada 2019 – 23 września 2024