Zbigniew Milewski – wiersze

1
83

        
Pożegnanie z córeczką

Nie urośnie już, córeczka bez lęku o dom,
kiedy z nieba może padać śmiercionośny złom,
kiedy modli się, by w nocy nie spadały gwiazdy,
choć w dzieciństwie ich spadanie chciał zobaczyć każdy.

Obudziła się córeczka od wybuchu bomb,
zobaczyła w tle córeczka jak się ściany tlą,
jak się na nich cienie ludzi w szale wiją, palą,
lecz przemienię ci córeczko ziemię twardą.

Gdy ubrali mi córeczkę i wywieźli w noc,
to poczułem jak się w sercu narodziła złość.
Wyjechała, ja musiałem zostać bronić ziemi,
czy spotkamy się córeczko tego już nie wiemy.


Matka Płacząca za Wszystkich

Już nie mają wina
– powiedziała Maria-
Na weselu w Kanie
I na Ukrainie
W Polsce i w Europie
W Rosji i na świecie

Wszędzie głoszą wojnę
Ona chce pokoju

Dzisiaj Matka Boska
Płacze bez objawień
Chociaż w Ewangeliach
Nie ma żadnej wzmianki
O łzach ze zmartwienia
Nawet na Golgocie

Święci są zajęci
W niebie posługami
Którym patronują
Tylko Ona Płacze
Nad ziemskimi dziećmi


Kafelki z Izraela

Układają się
do góry ręce
pod murem Izrael.

– Fruwa tu mięso ?
– Nie, to tylko autobus
przejechał obok.

Nad pałkami Dawidów
gwiazdy mrugają.

– Kup pan kafelki!
Gratis czerwona fuga
braci z Palestyny.


Jasnowłosy -sonet włoski

Patrzę w dół z wieżowca. trudno mi uwierzyć
w Jahwe, który jest, był jak obiecał w ogniu
Mojżeszowi, że będzie chronił potomków od ciosów.

Jasnowłosy należy do antycznej Grecji,

z nudów czyta Manna Czarodziejską Górę,
niepodobny do mnie, Kanaan, co uskrzydla się
pod spojrzeniem bossa z iskrzącym się zegarkiem,

w oczekiwaniu więcej niż ojcowskie uczucie.

Chłopiec, czy podobny będzie do dyptamu,
gdy jednakowo waży słowo Bóg – moneta ?
Czy bardziej do wiecznego krzewu na Synaju?

Dziś zasypiają we mnie pożyczone twarze.
Liczę w świetle cienie. W mężczyźnie kobieta
chce karmienia na jutro, które się ukaże.


Porwanie (olimpijski orzeł)

W gaju oliwnym
cień orła pod powieką
Ganimedesa


* * *
A. Z.

Poeta żyje dopiero po śmierci.
Znajomi nie muszą mieć czasu
na refleksje, nie ma obowiązku.

Wreszcie liczą się konkrety i prawda.
Gwizdy kosów nad grobem.
Mają gniazda na cmentarzu,
ugina się gałąź pod ciężarem
ulubionych śpiewów.

Przyjaciele, pełni światła rozpraszają
ciemność beznadziejnej śmierci. Znika strach.

My was w grobie nie wspominamy, wy kradniecie
nasze dla siebie. Ambrozja nie smakuje
jak olimpijski napój. Niech
będzie z Wami w słowach ślad naszych wersów.

                                      Marzec 2021


Jubileusz Leśmianowski

W malinowym chruśniaku, na ulicy Wiejskiej
w Warszawie, zapodziani po głowy, przez godziny
długie – w dziw lekturze zaczytani posłowie,
debatowali jak świętować urodziny Poety.

Złośnik bąk zahuczał jakby straszył słowa
i skrwawione malinowym sokiem posłanki,
co nie znały innych upojeń oprócz siebie
i słów powtarzanych dla dziwoty własnej.

Duszno było od tych malin w Kolumnowej
Sali! Nie wiem jak się w okamgnieniu stało,
że zostali nagle przywróceni światu

przez poetę, który nie był wcale Poetą
i powiedział, że nie będzie malinowo
w tym chruśniaku zbędnym, co trwał dookoła.


* * *

Aldonie Borowicz

Znów za oknem rozszalała się warszawska
jesień z babim latem srebrnym niczym loki.
Dziś potrzeba geniusz uzupełnić pracą.

Nie jest ważne, co uważasz, ale co jest,
i co zawsze można zweryfikować. Poezjo,
gdzie jest twoja wychwalana doskonałość?
Czy pozostał nam jak łaska twój cień, który
czasem zsyła Bóg? Dogasa powoli światełko

żarzącego papierosa. Kolejna wzięta

czyjaś zapalniczka nie rozpala ognia.
Czemu boisz się kolejnej nocy poetów
kiedy dym gęstnieje i odchodzi w mroku?
Biel i czerń określa życie? Mądrzy widzą
cień szarości – barwią świat anioły.
Bóg wszechmocny jest dlatego nieobliczalny!

Marnotrawna córka wzywa znów anioły:

Byłam słupem ognia – wewnątrz został popiół,
byłam topielicą i płynęłam w pianie
białej fali Wenus jak rozbita muszla.


* * *

Literacki geniusz zwykle ucieka od żony,
nie oznacza to, że jest on rozdwojony!

Złą lub szaloną nie jest też kobieta,
którą w obłęd wpędza po mężu korekta,

zna podteksty dzieła, dba o dobry rodziny
wizerunek, by był zgodny, a nie inny,

jak kłamią degeneraci – ludzie bez nazwiska
Zofii z Jasnej Polany, Anny ze Stawiska!


Czas skrzydeł

Patrzę jak pustułka rozpościera skrzydła
i wyfruwa ponad brzęczenie owadzich ulic,
gąsienice tramwajów, wielokropki. Czytam
o nim na portalach, że spełnieniem muzy,

worek na chodniku wypełniony kształtem
jest wyzwaniem, by obalić fakty, zmysły.
Dzisiaj najważniejsze to co wirtualne?
Zapis śmierci to nie kłamstwa, co wybłysły

w świecie pełnym świeczek na grobowych płytach.
Chłopiec się dowiedział. Opisywał twarze
z fotografii trupów – poematy zmyślał.
Śmierć tragiczna: Wspomnij na mnie, także!

Zapisuję: krew poety rozpościera skrzydła
w cudzych wierszach, aby pamięć nie zamilkła.


Kolędnik

Umarł Zbyszek, a za oknem zamieć. Dzisiaj
pierwsze śniegi, zaspy i wspomnienia w myślach

z opłatków przy kieliszku. Od wigilii Andrzeja
kolędują wiersze Bożego Narodzenia:

„o tym miejscu pustym, które przy gwarnym stole
mówi ciszą”. Jest biesiada – młody polej w

kubek pusty. Pastorałkę napiszę, choć zimno,
dla tych co przyjdą i tym których czas przeminął.

– cytat z Zbigniew Jerzyna „Kolęda 1977”


Gwiazdy ją kołyszą jak chroniły w życiu

Barbarze Jurkowskiej – Nawrockiej

Odleciała jak ptak wiosną zostawiając
pusty dom, wspomnienia i poezję. Dzisiaj
już jej nie ma obok, tylko w słowach wersów:

„jestem tu i tam też gdzie chcesz jak chcesz”
Pamiętam:

Miała znaki gwiazd na dłoniach i wewnętrzny
ogień jak ich światła pośród nocy. Ciepło
pod skrzydłami dla lirycznych piskląt znikło,

by w zaświatach przygotować nowe gniazdo.


Tęczowe skrzydła

I.

Chłodno. Nie będziemy razem szurać w barwach,
już butwieją liście. Nie było złotej jesieni,
ani babiego lata. Zasłania na szyi krzyżyk,

odpycha pocałunek mówiąc, że przez katar
erotyki nie rzucają radośnie liśćmi.
Zapis szary jak gasnące w oczach ślady.

II.

Wysoki obcas i nadstawia swój policzek
– na łopatkach wytatuowane skrzydła.
Przełykam pocałunek jak żółć na wątrobie.

Jeszcze jeden taniec i do ciemnic. Szansa
wgryźć się w szminki. Tam czekają nas podobnie
obce ręce. Jak samotne hologramy

przepocone czaszki na koszulkach kleją się,
marszczą przy żebrach. Nie dla mnie jest szczęście
i pisanie wierszy równie ważnych jak Szczęście.


Czerwone wino

Czy próbował mnie przedwczoraj upić? Zaprzeczył
temu szybko, ale dzisiaj zamiast wódki
na oblanie zdanych egzaminów przyniosłem

byczą krew w butelce, ciepłą jak ostatnia
niedziela, gdy kleiły się stronice w książce
od potu i komary usypiały we krwi.

Trzeba umieć znak odróżnić od przeszkody
i mieć twardą głowę – pomyślałem. Nie masz
korkociągu? – Spytał. Wpycham palcem korek

i jesteśmy w półwytrawnych plamach czerwieni.


Nikt nie jest wolny od własnego cienia

Ma w klasztorze krótki okres ciszy. Milczenie
po zejście, gdy powoli matowieje pościel
w złocień i poemat, gdzie raj powołanych

osób i sąsiednie popełnianie modlitw.
Sypialniane niebo nie podlega zmianie.
Jest za późno, gdy wybrała wiara. Już nie

wrócisz, co ukryła ciemność. Co ukrywasz
medaliku? Żal, że utrwalony zły świat
zapisałeś w Poemacie. W śnie sąsiada

wolne wizje i historie, u podstawy
których wspólne drzemki, gdy uwierał głowę
ukrywany, wzięty z sobą modlitewnik.

Trudno. Noszę wciąż niewierne sny w kieszeniach
zsuwających spodni. Nie będziemy spaleni,
kiedy Bóg do nas przemówił, to przemieni.


Trąbki

I.       Piosenka na trąbkę

czasami bywam sobie
jak ten zbity pies
czasami mnie dziurawi
z nieba grad i deszcz
chronią mnie trąbki skrzydła
w niej odnajduję dźwięk
gdzie droga jest
w historię
nie wgram się
by zostać w niej
nic że dostałem krzyżyk
w świat nie chcę iść
lecz ciągnie mnie rytm
trąbią
w skrzydlatym mieście
nie pora na sny
graj Panu na trąbce
on jest gdzie pop i jazz

II.      trąbki z kwiaciarni

całe naręcza nutek
i basy kalii


Z tomiku:

Nie –
Samotne Hologramy


Milewski Zbigniew ur. 30 stycznia 1969, poeta, antologista i krytyk literacki. Mieszka w Warszawie. Autor 11 zbiorów poezji. Jego wiersze znajdują się w najważniejszych krajowych i zagranicznych antologiach prezentujących współczesną poezję polską . Otrzymał Odznaczenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony dla Kultury Polskiej” ( 2016) i medal Gloria Artis (2024) oraz za całokształt twórczości m. in. Nagrodę Literacką im. Juliusza Słowackiego (2014); Złote Pióro – Nagrodę XVI Światowego Dnia Poezji UNESCO (2016). Ponadto w 2022 roku otrzymał Medal Labor Omnia Vincit za osiągnięcia twórcze i krytyczne od Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego w Poznaniu.  
         Jest laureatem wielu głównych nagród w konkursach i turniejach literackich, między innymi: XX edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „O liść konwalii” im. Zbigniewa Herberta, XXXIII edycji OKP im. H. Poświatowskiej w Częstochowie 2010, 23 edycji Ogólnopolskiego Turnieju Poetyckiego “Autoportret Jesienny” Krotoszyn 2014. Jego wiersze były tłumaczone na język angielski, niemiecki, rosyjski, chiński, francuski, włoski, bułgarski, białoruski, litewski i rumuński.

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko