Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

1
59

Notesy” Andrzeja Wajdy, lektura na kilka miesięcy…

Nie będę kłamał, że przeczytałem „Notesy” Andrzeja Wajdy w całości. Dostałem je tydzień temu i 2265 stron gęstego druku, w książkach dużego formatu, nie byłem w stanie przeczytać. To nie lektura na tydzień, nawet chyba nie na miesiąc. Czy zresztą warto przy czytaniu takich zapisów się spieszyć? Przejrzałem tom pierwszy i czwarty, dwa pozostałe muszą poczekać. Cztery tomy to zresztą nie wszystko. Trzy pozostałe, w wersji elektronicznej, są u właściciela praw autorskich, dyrekcji Muzeum Manggha. Ogrom materiału jest niewiarygodny, 800 „tzw. jednostek archiwalnych kwalifikowanych do grupy ‘notesów’”!

Dlaczego „Notesy”, a nie „Dziennik”? We wstępie profesor Tadeusz Lubelski pisze, że Wajda nie czuł się pisarzem. Nie czuł się, dodam: słusznie, ale jednocześnie, od lat osiemdziesiątych, był nastawiony na publikację tych zapisków. „Nie wolno mi nie zanotować jakiegokolwiek pomysłu, nic nie powinno zostawać tylko w głowie”.

We wstępie znajduję informację, że „pierwszym, któremu chciał zaufać” przy edycji „Notesów” był Andrzej Ochalski. Andrzej jest moim znajomym. Wykonałem więc telefon w tej sprawie. Ochalski zaprzecza. „Tak, świetnie się znaliśmy, byliśmy blisko, zwłaszcza w okresie „karnawału Solidarności”, wiedziałem, że są te „Notesy”, ale nigdy mi nie zaproponował abym je redagował.”

Zaczął pisać, może właściwsze byłoby określenie robić zapisy, w roku 1942 (od stycznia do grudnia, każdego dnia) w Radomiu. To tam uczył się w Szkole Rysunku i Malarstwa Wacława Dobrowolskiego. I są to, być może, pamiętajmy, że to czas okupacji, suche, króciuteńkie informacje, np. „Kościec. Pejzaż węglem” albo „Narysowałem głowę. Malowałem Golgotę”. Potem następuje kilka lat przerwy do roku 1948. To czas studiów malarskich w Krakowie. Ale już rok później przerwie naukę w Akademii Sztuk Pięknych aby rozpocząć studia reżyserskie w Łodzi. Z notesami się już nie rozstawał do śmierci, pisał bardzo często, choć nie każdego dnia (były te przerwy niedługie, kilkudniowe).

W „Notesach”, prócz tekstu, są setki rysunków, szkiców, są także wklejki wycinków prasowych..

Czego tu najwięcej? Nooo, to chyba dla wszystkich oczywiste: filmu. Projektów, lektur scenariuszy, prac scenograficznych, ocen tego co już, tego co jeszcze przed. Często to jedno, dwa, trzy zdania. „Jurek Skolimowski. Rozmyśliłem się. Obawa przed jeszcze jednym zajętym aktorem” Są też znacznie dłuższe wpisy, na przykład o Danielu Olbrychskim albo Zbigniewie Cybulskim. Często też wątpliwości, niepokoje. To zrozumiałe.

Zerkam do indeksu nazwisk w IV tomie. Patrzę o kim pisze w „Notesach”  najczęściej: Jerzy Andrzejewski, Kazimierz Brandys, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Fryderyk Chopin, Zbigniew Cybulski, Józef Czapski, Fiodor Dostojewski, Paweł Edelman, Bronisław Geremek, Józef Stalin, Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Wojciech Jaruzelski, Jarosław Kaczyński, Krzysztof Kieślowski, Tadeusz Konwicki, Michał Kwieciński, Tadeusz Łomnicki, Adam Michnik, Janusz Morgenstern, Daniel Olbrychski, Barbara Pec-Ślesicka, Roman Polański, Jerzy Radziwiłowicz, Lech Wałęsa. Setki, tysiące nazwisk. Przy każdym data urodzenia, często też śmierci. Czasami też informacja (ale to oczywiście od redaktorów)… „Jan Żaryn (ur. 1958) historyk o przekonaniach nacjonalistycznych”

Wajda nie stronił od polityki, był w nią zaangażowany. I, co tu kryć, różnie był w tym zakresie oceniany. Pisze o tym. Ale czasami decyduje się na sądy drastyczne. Choćby ten o Tusku i Kaczyńskim:

„Poniedziałek, 11 kwietnia [2011]

Rozpaczliwa sytuacja – Kaczyński wszędzie. Na Krakowskim Przedmieściu, w telewizji – wszędzie. Gada, co chce, kłamie w żywe oczy, a druga strona nic, podkłada głowę pod topór. Myślę, że dziś jest dzień, kiedy Tusk jako polityk zesrał się ostatecznie i przegrał ze swoim programem nicnierobienia. W jego pojęciu Kaczyński mówi tak głupio, że nikt w to nie wierzy, bo nie ma takich idiotów.

Tymczasem są i szybko się o tym przekona.”

Co jeszcze? Pisze o snach. Ten, na który trafiłem dotyczył kotów. Zwierzęta były dla niego i Krystyny Zachwatowicz ważne, bardzo ważne.

Czy zdawał sobie sprawę ze swoich porażek (sukcesy na pewno zauważał). Chyba tak, dobrze to widać przy rozterkach związanych z filmem o Wałęsie („Wałęsa. Człowiek z nadziei”) – choć, także w tym przypadku fascynuje go frekwencja przy pierwszych pokazach.

Nie napiszę, że „Notesy” to najważniejsza książka tego roku. Pewnie nie najważniejsza, pewnie przeczytam inną, która pochłonie mnie bardziej. Tę będę czytał jeszcze długo, wydłubywał fragmenty, pewnie niekiedy kłócił się z autorem w ocenach. Ale, przecież nikt nie ma w tym zakresie wątpliwości, był Andrzej Wajda jednym z najważniejszych polskich artystów ostatnich kilkudziesięciu lat. Jego przemyślenia, zapis codzienności, jego noty o zrealizowanych i niezrealizowanych projektach, o przyjaciołach i tych, których nie trawił, są ważne. Po prostu.

Andrzej Wajda – Notesy 1942-2016, Universitas, Kraków 2024, tomy I-IV, str. 2265.

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Obecność Wajdy jest niezmiernie ważna dla polskiej kultury. Bez wątpienia. A jednocześnie: bardzo nierówny jako twórca, ale przecież zaciekawiony wszystkim dookoła… I potrafił brać to, co dobre, wzbogacające jego dzieło (głównie filmowe) od współpracowników. To zaleta. W pewnym okresie dobrze funkcjonował, nie tylko wśród młodych odbiorców jego filmów i spektakli teatralnych, jako tzw. ciekawy człowiek. Kluby studenckie podczas spotkań z nim zawsze były zbyt małe… Natomiast inaczej, raczej jako czujny słuchacz lub bardzo powściągliwy rozmówca mógł być odbierany nad ranem w kuchni u Janinki Garyckiej. Mimo to przeszło dwóch tysięcy stron zapisków z jego notesów raczej nie przeczytam : )

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko