Słyszeć głos w mroku hotelowego korytarza – nie widząc mówcy – to jakby czerpnąć krople prawdy ze szczelin źródła w korze świata… Ugodzony ekspresją chciałem wyobrazić sobie fizjonomię owego tajemniczego człowieka, sens powołania, które kaleczy w nim porządek czasowy i podjąć wielką, człowieczą frazę w dostojeństwie poezji. Całkowicie zintegrować: fizycznie i duchowo. Odwracając los zakwaszony trwaniem. „Bo jest jeszcze przecież inna materia! Ta, z której zbudowane są nasze sny, promienie słońca… I odbicie w lustrze zdziwione, niepewne, z której strony jesteśmy my prawdziwi… I nasze marzenia.” – Podpowiada Jan Rybowicz. Ugrzęzłem w wielkim rozlewisku niewiedzy na temat preludium budowania głowy najnowszej, czternastej już książki – ów tajemniczy głos w polanickim Medical Sensus – Renaty Adamskiej-Garbowskiej, mieszkanki Trzcinicy (pow. kępiński). Humanistycznie wyedukowanej: teologia, pedagogika opiekuńczo-wychowawcza, plastyka, muzyka, etc. etc.
Edyta Kulczak (madame polskiej krytyki) we wstępie „nie ulegać przekonaniu że na nic nie mamy wpływu…” wyjaśnia: „Preludium budowania głowy to zapowiedź zmiany stanowiącej o naszej ludzkiej tożsamości – przeorganizowanie świata wartości na lepszy, doskonalszy, po prostu dojrzale mądry – porzucający szamotanie, bunt, chcenia, roszczenia, mrzonki – czekanie na spełnienie zaplanowanego czy wymarzonego sensu, na powrót do istoty wszechrzeczy, do siebie pięknego, sprzed lat, gdy było się jeszcze nieskalanym cywilizacją, wymaganiami i oczekiwaniami społecznymi. Gdy nie trzeba było się podejmować trudów, w jakie wrzuca istnienie albo waga wyzwań była jeszcze do udźwignięcia bez odczuwania ciężaru czy smakowania goryczy przegranej. Pełnia świadomości to otwartość na człowieczeństwo w odsłonie i cielesnej, i duchowej. Otwartość na metafizykę i cykliczną powtarzalność procesów, do których zostaliśmy my ludzie fizycznie zaprogramowani. Do czego się przebudzić w środku życia? Do boskości w nas czy człowieczeństwa? Odpowiedź podmiotu lirycznego wpisanego w ten tomik jest cudownie jasna – do celebrowania bycia człowiekiem”. Ale czy wszyscy zasługujemy na to miano?
Wszak o pięknie moralnym człowieka decyduje jego wewnętrzna i indywidualna niezależność. Nawet jeśli pozwala ona przyjąć osobiste poniżenie i śmierć ze spokojem, to załamuje się na widok cierpień innych ludzi i szuka poręczy (przyjaznej dłoni), której by się mogła mocno uchwycić. Poetka znakomicie ów stan obrazuje w liryku „zostanie tylko cisza”.
a kiedy już wszystko przeminie
i czas
i noc
i dzień
i życie
i świat zakończy swoje
marne istnienie
zostanie tylko cisza
proszę wyciągnij
wówczas do mnie dłoń
bym się w niej nie zagubiła
Życie naznaczone piętnem przemijania, w rytm kołowrotu ziemi, umyka niezauważalnie (dobrobyt) i świadomie (czas nieszczęść), kiedy wyhamowani z pędu potrzeb z cierniem w sercu pytamy z pretensją – dlaczego!? „każda krzywa / może być prosta / dla tych którzy / nie widzą zakrętów / czasem łatwiej patrzeć z boku / nie widzieć / nie dostrzegać //… jednak czy mogłabym wówczas / obudzić się / z chęcią do życia…” Po nowiu – jak dowiadujemy się z liryka – kolejne pytania artykułowane są ostrożnie z rozmysłem w poczuciu przeświadczenia, że słowo posiada ostrze – wielokroć obustronne – kaleczące bliźniego, ale i nas samych. Stąd wyciszamy wewnętrzny głos. Próbując jego echo zadusić w sobie, bo „jutro jest niedoścignionym / cieniem / dzisiejszych planów / mimo świadomości / że może nigdy nie nadejść”.
Tylko oparcie w Dekalogu daje jednostce (tu „ja” liryczne) ład duchowy i osobistą godność. Promieniuje z liryków dobro zawierzenia Bogu i podziw natury z jego sakralizacją i funkcją przestrzenną: zapach przeoranego kartofliska – skiby odwracają popiół palonych łętów, w którym pozostały jeszcze pieczone ziemniaki. Wystarczy z gorących obłupać skórkę, posypać solą i wraca „wspomnienie / czasu / gdy życie było / inne / łatwiejsze / piękniejsze / prostsze”. Kaczki z impetem osuszającej pióra nad stawem, gdzie żywej duszy tylko rzęsa… i cisza… Dlatego nie dziwi deklaracja poetki:
chcę zaczerpnąć ze Źródła
i utkana z Miłości
darować światu
to co czyste dobre i prawdziwe
Źródło, czyli wodę wytryskującą z bulgotem z wnętrza ziemi, ze skały, czczone powszechnie już w starożytności jako istotę żywą i w naturze swej boską. Źródła, których wody znikały pod powierzchnią ziemi, uważano za zejścia do Hadesu. U Renaty Adamskiej–Garbowskiej to szerokie spektrum mieszczące: źródło młodości, źródło natchnienia, ale i źródło Vaucluse’y unieśmiertelnione przez poezję Petrarki (Laura).
Ponadto Renatę Adamską–Garbowską charakteryzuje twórcze zamyślenie nad przeszłością ziemi rodzinnej. Świat, z którego wyrosła nie zatrzasnął się w czeluściach odmętu. Istnieje nadal. Z antropologii darowanego miejsca czerpie garściami głębokiej wyobraźni. Ziemia Kępińska to „wystygły” tygiel trzech kultur – polskiej, żydowskiej i niemieckiej przenikającej się kiedyś – to było dawno – nawzajem. A w czasach totalitaryzmów wyzwalający w sobie straszliwe zło, w którym owe narody były: ofiarami, podżegaczami, mordercami. Trzeba trzeźwego spojrzenia na przestrzeni dziesięcioleci – „niech chociaż dzisiaj / świat wybrzmi inaczej” – by zrozumieć (przyjąć) ten wiersz.
kiedyś przemówią
nigdy nieistniejące
bezimienne macewy
te z Jedwabnego
z Wołynia
Oświęcimia
i Brzezinki
staną naprzeciw
wyjawią nam całą prawdę
o historycznych sprzecznościach
potomków Abrahama i Jakuba
co w nazwie mieli POLSKOŚĆ
Niebiosa obdarzyły poetkę z Trzcinicy mityczną wyobraźnią literacką i lekkością pióra/pisania. W płomyku psychologii twórczości, tę cechę należy wyeksponować – utwory czyta się jednym tchem, czując niedosyt. To jeszcze nie ostatnie słowo… kiedyś kamienie przemówią.
Jerzy Stasiewicz
Renata Adamska–Garbowska preludium budowania głowy Wydawnictwo EDU-ART s. 136.
Jurek dziękuje za tą recenzje, bardzo bliska mojemu sercu… Człowiek, Bóg i wspomnienia … to co jest ważne w naszym życiu..
Jan.
Jerzy jak zwykle recenzją powiększa obszar piękna, dobroci. Zwraca uwagę przytoczeniami, że za przestrzeń między historią a Bogiem odpowiedzialny jest …człowiek.
,,chcę zaczerpnąć ze Źródła
i utkana z Miłości
darować światu
to co czyste dobre i prawdziwe” Stasiewiczu, dziękuję!