Jerzy Stasiewicz – Nocne Stwory nawiedzają barda poezją młodości…

1
95

             – Jurku, ten człowiek może cię połamać i poskładać na miejscu. W takt melodii poezji śpiewanej abyś zapomniał o bólu. – Rzekł o liderze grupy artystycznej: Inne Słowa Arturze Sczesnymw czasie ich koncertu w podbeskidzkiej Jasienicy, w drugim dniu Festiwalu Poezji STARDUST 2023 Julek Wątroba. A wiedział co mówi, wszak w młodości sam trenował boks w wadze lekko… śmiesznej. By po latach osiągnąć najwyższą kategorię w polskiej… literaturze! Kim jest na co dzień ów bard zaczerpnąłem wiedzy w kuluarach. To… lekarz; ortopeda–traumatolog, rehabilitant medyczny, instruktor i sędzia w Polskim Związku Karate Tradycyjnego. – Aż ciarki przeszły mnie po plecach. – Rocznik 1964, kiedyś Bytomianin, od 2006 mieszkaniec Śląska Cieszyńskiego. Poeta, autor tekstów i muzyki wszystkich utworów wykonywanych przez grupę, której jest założycielem. (Nagrano albumy studyjne: Uwolnić motyle (2021), Doceniam (2022), Dom (2023)). Nie jest mu obcy folk i piosenka żeglarska. – Choć akurat nieustający wiatr jest w moich włosach. Czasem nawet szkwał. – Debiutował poetycko w czasopiśmie „Nowy Medyk” w 1985 roku. Na dniach ma się ukazać jego debiutancki tom wierszy.

             Po koncercie, niespodziewanie zostałem obdarowany ostatnią płytą przechodząc na Ty. Zachowywałem jednak w rozmowie odległość. Żona Artura kobieta piękna (jak i syn, członek zespołu) ale teściowa… mogła być z Opolszczyzny?

             W połowie listopada, listownie otrzymałem szczelnie ofoliowaną książkę – septyka, rygor pandemiczny, stara szkoła pomyślałem, nie fanaberie drukarni? – Nocne Stwory wybór nie publikowanych dotąd wierszy z lat 1983 – 1987. Z kolorowymi grafikami Krzysztofa Czadera wszechstronnego artysty: rzeźba, rysunek, malarstwo. Kolekcjonera motyli i chrząszczy?

              Poezja Artura Sczesnego – tak głęboko osadzona w słowie – rozgrywa się niejako poza słowem. Może związane to jest z muzykalnością utworów? I silnym ukorzenieniu poety w melodii ciążącej u niego od najmłodszych lat ku poezji śpiewanej. Pamiętajmy o jej śladach w przedhomerowej Grecji (ok. 900-700 p.n.e.). Tam Aojdowie – śpiewacy, akompaniujący sobie na formindzie lub kitarze (dawne instrumenty strunowe) wykonywali własne, twarde dla ucha kompozycje opisujące i sławiące losy bohaterów, władców. Zabawiali na dworach monarszych. Ciekawe czy na etacie? Podobnie trubadurzy – poeci i muzycy działający w XII i XIII wieku na południu Francji, piszący w języku oksytańskim (occitan/lenga d’àc, w Polsce częściej nazywanym językiem prowansalskim). Działalność trubadurów to najwcześniejszy i najistotniejszy przejaw regionalnej sztuki muzycznej i poetyckiej w średniowiecznej kulturze Zachodu, jej wpływ dostrzegamy – poza średniowieczem – także na terenie innych krajów Europy.  Tu obowiązkowo trzeba przywołać Rybałtów. Artystów sztuki plebejskiej (miejskiej) – chwaliłem ich wielokrotnie w swoich esejach – wędrownych śpiewaków, muzykantów, aktorów. Jednoosobowych przedstawicieli sztuki żywego planu. Rybałt uprawiał wszystkie gatunki muzyczno–literacko–taneczno–cyrkowe. Co chwalebne posługiwał się językiem narodowym. Stąd wyczuwam w twórczości Sczesnego nie skrzydła Ananke, a raczej bat tej greckiej bogini konieczności, bezwzględnego przymusu, nieuchronności, siły zniewalającej do podporzadkowania się wyrokowi przeznaczenia. Dawno wyznaczyła talentowi człowieka – przynoszącemu ulgę w bólu i prawidłowość postawy – artystyczny azymut. Potwierdzeniem: setki gratisowych koncertów traktowanych jako; spotkanie poetyckie, a słuchaczy jako; koneserów wartościowego tekstu przyprawionego adekwatną muzyką w magii zasłuchania?! Czerpiąc z dorobku Helleńczyków najważniejszą normą etyczną poety/zespołu jest umiejętność znajdowania pośredniej drogi między skrajnościami – sofrozyne – tj. złotego środka, zdrowego rozsądku, umiaru.

A potępianie i zwalczanie – hybris – dumy, buty, pychy, arogancji. Pamiętamy do czego doprowadziła: Edypa i Kreona.

             Poezja Artura Sczesnego to „ukłucie” uruchamiające wyobraźnię czytelnika/słuchacza, „ukłucie” jednorodne, działające odmiennie na każdego (indywidualna percepcja). Przeczytajmy wiersz „Byłem”

Co zrobić z jestem
     rozdać roztrwonić
     schować zachować
     położyć uchronić
     poznać zasłonić
     ubrać wychować
     grzać pielęgnować
Co zrobić z byłem
     pozwolić pochować

To czytelna cecha poezji – człowieka wielu twarzy – odwołująca się do emocji, wrażliwości jak i do intelektu. Ze szczyptą ironii (tajemniczy uśmiech czarta) „Wiele kamienic które znałem / buldożery zmusiły / do kapitulacji / Po jednej z nich / sześć metrów pod ziemią / pozostał krzyk moich narodzin / i zapach babcinego obiadu // Czujesz”. Lingwistyki „Cyk cyk / kołacze się / w nodze biurka kołatek / Serce drewna / Dźwięk znikąd donikąd / wciska się / (…) / Cyk cyk / słysz mnie słysz”. Ale nie jest ona zero–jedynkowym komunikatem. To „błotny płomyk”, który w tajemniczy sposób rozświetla w nas intymny, indywidualny świat dziejący się na wielu płaszczyznach. Z jakąś drugą stroną rzeczywistości, intuicyjnie wyczuwalną – z zawieszeniem głosu – w melodii zapisu. To nierozpoznawalna część tej dziejby, w której jednak w sposób jak najbardziej realny rozgrywa się nasza wędrówka.

Jerzy Stasiewicz

Artur Sczesny Nocne Stwory Wydawca GOK w Jasienicy 2023.s.68.

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Dziękuje Jureczku za recenzję tomiku , który wydaje się bardzo interesujący, też mam żywo w głowie a i w sercu koncert który wywarł na mnie duże wrażenie. Piękne spotkania z muzyką i poezją a i rozmowy przy małym co nie co zostają na bardzo długo co nie powiem ,że na zawsze gdzie w głowie w sercu….

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko