Giewont się przykrył szalem nocy
gwiazdy w słonecznych okularach
ukryły się w czeluści nieba
księżyc posmutniał od czekania
i samotności nazbyt częstej
świerki umilkły ścięte chłodem
trawa zastygła w niemym tańcu
jedynie potok wciąż jest w biegu
bo nie chce zapaść w sen zimowy
góry włożyły czapy z śniegu
by zabezpieczyć się przed zimą
tylko w mym sercu ciągle lato
rozkwita tysiącami pragnień
jakby znów powracała młodość
z nadzieją że nie wszystko minie