Janku tak mi ciebie dziś niedosyt. Dym się z papierosa snuje,
myśli czasu zegar nam zagęszcza, a ty jesteś jak tomiku strona pierwsza
zatrzymany w jej ramionach, przytłumiony mrokiem śmierci
czekasz na mój gest pamięci. Na słowo bratniego wiersza.
Pamiętasz poeto? Było południe, słońce stało tak wysoko.
Kolor nieba wpadał w okno, a gołębie na Starówce
gęsto się skupiły w cieniu. Wisła tam na dole płynie – powiedziałem
– wszystko minie. I czas bólu. I ten niedostatek rymu
rozpierzchną się, jak te kłęby papierosowego dymu. Lecz liryka
Twego wiersza wynurzenia i spod serca wyszarpane srebrne sploty
będą trwały. Będą niczym boskiej muzy chłodny dotyk
pamiętały, że tu byłeś, swoje wiersze zostawiłeś.
Dałeś miłość, przyjaźń, słodycz. – Poezja jest jak narkotyk.
Ja to wiem, wiemy to obaj, wiedzą to ci, których myśli
z twoimi się na zawsze splotły.