Wasilis Tsakíroglu – wiersze w przekładzie Pawła Krupki

0
32
Fot. z archiwum autora


Rekonstrukcja

Żądam rekonstrukcji
postaci, które zaginęły
w rozmyślnym działaniu ignorancji.
Dróg, które wytyczyli poeci
rylcem z kolca zakrwawionej róży.
Żądam rekonstrukcji
sztandarów, które wrzucono w ogień
arogancją władców.
Dni, w których walczyliśmy o jutro
pielgrzymując do świętości
które pozostawiło nam wczoraj w swym pochodzie.
Żądam rekonstrukcji
wykastrowanej miłości
i zadeptanych pieśni miłosnych.
Niech nas nie pochłonie czas
w bezdusznych ruinach i zimnych jaskiń
naszej tłumnej samotności.


Szli wyprostowani

Istnieją cierpiący w niepowstrzymanym milczeniu
którzy nie piszą choćby jednego wiersza.
Ich oczy są zawsze wściekłe, mętne
a na dłoniach mają rozlaną
żółć swych cierpień i błędów.
Papier wydaje się rzymską areną
a słowa bestiami gotowymi ich rozszarpać.

To ci, którzy cierpią
bo wyszli z wielkich bitew
bez włóczni i tarczy i nagich w ten sposób
lżą żelazne zbroje.
Mówią o różanych świtach i jedwabnych zmierzchach
bowiem lękają się mroźnych zimowych nocy
i rwanych wiatrem aptenii.

Wyszydzeni kaprysem serca,
które zaprasza ich do stołu miłosnej uczty
– ukrywając czyhające żmije –
ochoczo podnoszą krzyż by ich ukrzyżować.
I wcale się nie dziwią gdy ich ciało
z uporem i zaciśniętymi ustami
pozostaje na wieczność zawieszone na gwoździach.
Bowiem wiedzą, że nawet kulejąc
szli z szeroko otwartymi oczami
na górę z płonącym krzewem.


Szklany

Pozwól morzu, by mi pokazało
ponad falami, która perła
pasuje do twej szyi i twego ciała.
Pozwól wiatrowi, by wyważył moje skrzydła,
jeśli nadaję się do wędrówki
po samotnych wyspach twych oczu.

Miłość jest zawsze miłością,
nigdy nie była legalna lub nielegalna
i nie przejmuj się, jeśli się obnażymy
na gwiezdnych oczach nieba.
Biała koszula, którą zdejmę,
stanie się żaglem dla twego pędu,
byś mogła wyruszyć.

Musisz kiedyś zrozumieć, moja droga,
że i ja jestem szklany,
że mogę się potłuc na kawałki
zanim mnie dotkniesz.


Organki

Zawsze na tym samym rogu ulicy,
w objęciach gołębi,
obdarty starzec grał na organkach.
Miał wrażenie, że światło latarni,
które północny wiatr zwiewał z jego głowy,
to sznur stryczka,
którego nie zdołał mu założyć
wojenny sędzia o kamiennych brwiach.

I pchał nieszczęśnik z całej siły czasy
szukając lata pocieszenia.
Pożyczonym piórem poety pisał piosenki
o ogrodach z uwięzionymi ptakami
a w wewnętrznej lewej kieszeni marynarki
ukrywał tę znaną trzyzwrotkową piosenkę.

Ale nigdy nie uważał!
I wczoraj stróże prawa
o lekkim sumieniu i ciężkich dłoniach
zniszczyli mu organki
i wrzucili do błotnistej kałuży jego kapelusz.

Ptaki, o których śpiewał,
zostały o wiele wieków w tyle,
a w dalekiej Hiszpanii
już zabili poetę,
bo opiewał ów księżyc, jak czerwony sierp.


Będę tam

W łakomym świetle księżyca
gdy wstydliwa noc włoży swą szatę
przez drzwi wejdzie dwoje nieproszonych oczu,
by odbić w twoich
melodie, które budzą w tobie dziką bestię.
Dwie ręce miłości, lśniące miecze,
wytyczą niewymowne podróże na twym ciele.
Dwoje warg zdyszanych miłosnymi wędrówkami
ugaszą drżenie świecy,
by ukryć nasz obraz na przeciwległej ścianie.
Będę tam, niewidzialny twój rozmówca,
byś nie przemilczała swej nocy samotnie.

Przełożył Paweł Krupka

Wasilis Tsakíroglu jest emerytowanym urzędnikiem celnym. Pochodzi z podateńskiego miasta Kieratsini. Opublikował pięć zbiorów wierszy. Jest aktywnym animatorem kultury, zasłużonym promotorem twórczości greckich kompozytorów. W Polsce ukazały się jego pojedyncze utwory w czasopismach literackich. To pierwszy zbiór jego wierszy, publikowany w polskim przekładzie.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko