Tytuł ciekawego tomiku poetyckiego pt. J…A… Stanisława Szwarca z Poznania. Wydany w Wydawnictwie Kontekst 2022 r. s. 52. Redakcja własna. Z datowanymi u góry czołowo tekstami. Niektóre wiersze z 2002 roku, nawet z wyraźnym zaznaczeniem godziny. Poeta nakreśla cykl autonomicznych metamorfoz, po których spodziewać się można dużej dawki chemii, jeżeli idzie o uczucia, zwłaszcza gry kobieta – mężczyzna, gry przebiegające w bardzo znaczącym okresie życia, a zatem i niebywałej wibracji Weny liryczno – poetyckiej… W małym auto posłowiu na pierwszej stronie poeta pisze: Tytuł tego tomiku, to nie wyraz egocentryzmu. To przypadkowy zbieg dwóch ważnych inicjatyw. Powiedzmy jako, że przypadków (ponoć) nie ma – są tylko różne zbiegi okoliczności, które czasem wartościujemy po swoim czasie, porządkujemy i odczytujemy na nowo. Stanisław Szwarc to doświadczony poeta, redaktor w czasopismach oraz krytyk literacki, romantyk, autor kilku tomików poetyckich, z zawodu doktor Chemii (były wykładowca). W tomiku, toczy się gra uczuć metaforyczna walka o miłość, o cały ciąg zdarzeń z różnych miejsc, zapisanych białym wierszem, teksty są znakomitymi refleksjami doświadczonej egzystencji artystycznej autora, i spojrzenia na zagadnienie uczuć inaczej, jakby od nowa z innej perspektywy. A na pierwszej stronie książki poeta zapisał:
Każda miłość (nie) jest pierwsza
Zawsze jedna, zawsze inna
Kto może pojąc, niech pojmuje ( Mt 19,3 – 12)
– Zatem wejdźmy w to kalendarium, rejestr uczuć liryczno – romantycznych(?), częściowo przypisanych senso – stricte metaforycznie dla nas zakochanych… Wejdźmy w cykle metamorfoz, jakie przechodzi nie tylko artysta literat, ale i czytelnik.
(2 kwietnia 2000) (str. 9)
Metamorfozy
Dawno, o, jak dawno temu
oniemiałem z zachwytu otrzymawszy prezent.
Dar niebios – jak sądziłem po opakowaniu.
Dawno, tak, dość dawno temu
oniemiałem ze zgrozy, gdy z opakowania
Wyłoniło się drugie, trzecie, czwarte, piąte…
Niedawno, doprawdy, całkiem niedawno temu
oniemiałem z radości, odkrywszy, że nigdy
nie zdołam rozpakować mojego prezentu.
I że tak być powinno.
Jakaż to radość dostawać prezenty, nie wiedząc nawet za co! – Zaskoczenie i niespodzianki są zawsze najlepsze. Odkrywamy tu, że autor tekstów doznał niebywałej metamorfozy, kiedy to po stracie swej pierwszej Muzy odkrył Nową. Jakiż to był Dar Niebios, kiedy to zjawia się znów mądra miłość, fascynuje, kiedy odkrywa się ją, nie tylko w nowym byciu razem, ale jak się odkrywa ją np. w zbliżeniach, lub za kierownicą, kiedy prowadzi się auto, a jedno spogląda ukradkiem na drugie, stojąc na przykład na skrzyżowaniu ulic trwać może zauroczenie osobą miłości, później nagle słyszy się z tyłu sygnał, żeby włączyć się do ruchu – nie ma czasu! – Iście to metafora zwykłej codzienności, sprawa patrzenia nowym „trzecim okiem”, ale i sercem, które bije w rytm auta TERAZ, choć codziennym w rytmie jakby podobnym…
Weźmy pod uwagę czas zdarzenia rok 2000, tekst ten to światło jakby pewne nowe uniwersum(?) – Powtórka, cykl na nowo, wejście wspólne w kolejny etap drogi życia z zupełnie innej strony, a tym samym innej perspektywy. Jakże w pogoni czasu cyber futuryzmu i burzliwych spraw świata, płynących z radia w aucie, poeta patrzy, jakby z „tamtego” toru zdarzeń, a jednak zachowuje świeżość i niesie z tej codzienności glorię odkrywczości czasowej dziś ważne jest tu i teraz. Nie tak łatwo wracać, ale warto skoro dusza prosi lub pozwala, a czego codziennie nie zauważamy na ruchliwych skrzyżowaniach ulic miast… Spójrzmy na wiersz
(z 10 kwietnia 2000 r.)( str. 11) pt.:
Ogłuszony
Milczysz głośniej od samochodów
stojących w korku pod oknem.
Wiem, czemu milczysz.
Ogłuszasz mnie milczeniem,
od którego gęstnieje powietrze.
Rozumiem, że milczysz.
Serce jak wentylator
stara się wyssać tę duszną atmosferę.
Przeze mnie milczysz.
Cóż kiedy jest cichobieżne.
(…)
W wierszu str. 15. wyznaje autor, że czasem ulega się złudnemu banałowi, ale banał tyczy się i uzmysławia chwilę rzeźbioną oczami i tykaniem serca, i wiedzie zazwyczaj do zdrowego rozsądku…
Właśnie autor zapisał taką kolejną chwilę z muzyczną ekwilibrystyką patrzenia i słuchania ponad dźwiękowego(?)
(1 lutego 2001 r.) (str. 15)
Skrzypce są jak kobieta…
Cóż to za banał.
A jednak…
Rzeźbione mozolnie
z gramatycznej nijakości drewna,
z duszą, co przewraca się
pod byle jakim wstrząsem,
napięte pod ciśnieniem
strun bardzo powszednich,
śpiewają tym piękniej,
im czulsza dotyka je ręka.
– Wiersz dla człeka jest bardzo wymowny dla tzw. „wzrokowca”, o napiętych strunach pod dotykiem kobiecych palców.
– A co poeta mówi o Losie? – Bo przecież ten los zbyt wydatnie mu się objawia, jakby go śledził, i nosił jego ślady, los ufny ciągle coś mu daje i nic nie odbiera, a doświadcza przyjemnie wspomnieniem.
(10 kwietnia 2001 r) (str. 16)
Los
Miliony dawnych zdarzeń
wiodły nas do chwili,
gdyś stanęła przede mną.
Czas i miejsce każdy niech wpisze wedle wspomnień.
To powód przewrotny,
by błogosławić wojny, porwania, rozboje,
źródła łez, co płynęły obficie przez dzieje,
niosąc losy dwa,
aż do tej chwili,
gdyśmy stanęli twarzą w twarz
z sobą
i przeznaczeniem
Przyznać trzeba, że wiersze zapisane dużo wcześniej kojarzą się z czasem obecnym osobowym autora tomiku. Można tylko podejrzewać, że poeta nieco zmienił retorykę własnego myślenia. Można podejrzewać, ale na pewno tak nie jest. Wskazuję tu na pewien paradoks słów jakie zapisał na pierwszej stronie tomiku.
A to też pewna gra; Każda miłość (nie) jest pierwsza. Zawsze jedna, zawsze inna (…)
– Poeta nie skąpi nam bardzo ciekawej metaforyki cichych wyznań o nieobecności, sporządza pewnego rodzaju lich listę na której zapisał ważną chwilę nieobecnej obecności, a tekst zakończył wizualnie zapisanym klinem, co może oznaczać wg jego słów; samotność bezsilna/ samo/ bez/sam/ be/ bessa. Natomiast początek wiersza rozbraja i niesie zbyt donośnie samo milczenie:
(11 marca 2004)(str. 21)
Lista nieobecności
Różnie cię nie ma.
Czasem
na
sięgnięcie ręki
nieobecna, zajęta,
jednak wyczuwalna
jak tykanie zegara,
ciepły dotyk swetra.
Czasem nie ma Cię w śnie,
a jednak zza ściany światłem świecisz gorącym
i ciemnym zarazem.
Nie ma Cię terminowo.
Od do, mniejsza ile.
Lecz najbardziej cię nie ma,
gdy jesteś tak bardzo
(…)
Od razu przypomina mi się przebój, wykonywany przez Toni Braxton, aktorki i piosenkarki USA, pod tytułem: „Un-break My Heart”, później powtórzona piosenka z ta sama melodią po polsku przez Natalię Kukulską, czym bliżej jesteś tym bardziej cię nie ma… To bardzo wymowne i jakże ambitne oraz powodujące parą zakochaną najbardziej, bo gdy jest milczenie, nie wiadomo co które myśli, a może w tej chwili najbardziej pragnie i kocha właśnie ten dystans? – Później w tomiku następują teksty senso poświęcone kobiecie, czy Muzie autora? – Natomiast gra duchowa, pomiędzy dwoma osobami, dalej toczy się…
(20 października 2022) (str. 42)
Krążenie
na miękkich łapkach kota
pazurki przycięte, schowane
żeby tylko nie skaleczyć
nie zadrasnąć
nie trzeba miejsca na kolanach
wystarczy przytulić się
gdzie zimno i ból
a kiedy tak trzeba
usunąć się cicho
na chwilę
(…)
– Porównanie metaforyczne tworzenie chwilowego przytuliska domowego porównywane do kota, czyli chwile adekwatne do kobiety, z którą dzieli się wszystko co wokół…
( 21 października 2022) (str. 10):
Wiersz na raty Miłośniczce Jesieni
godzina 4.05
Godzina samobójców, a ja piszę wiersz
o jesieni, która złoci się bezczelnie,
jakby miała wiecznie trwać.
Zimy nie chce znać,
z życia chce brać.
Kto pozwolił jej na takie harce?
godzina 9.44
Proszę – Wyhamuj,
zdrowie swoje szanuj,
takie są życia koleje.
A ona się śmieje:
Zimy nie chcę znać,
rozpęd muszę brać,
żeby przeskoczyć od razu w wiosnę.
– Myślę, że wystarczająco treściwie przytoczyłem cel i charakter tej poezji, uczucie autora na jakim zbudował kalendarium tego tomiku od wstecz do teraz. Rozterki i radość płynąca z nowej miłości, skądinąd wiem o tym, jest jakby priorytetem, aczkolwiek poeta bardzo umiejętnie dotyka kwestii gry uczuć i wartości duszy. Bardzo romantycznie autor oświetlił te wiersze, liryka niesamowita! – Gratuluję Staszku! – Takich wierszy w dzisiejszych czasach nam potrzeba i tego typu poetyka jest poszukiwana. Zatem szukajmy książki poetyckiej Stanisława Szwarca J… A…
Zbyszek Kresowaty
Stanisław Szwarc, J… A… Wydawnictwo Kontekst , wydanie. I, Projekt okładki: Witold Zakrzewski , ISBN 978-83—66476-63-9