Oto z triady platońskiej, czyli kanonu wartości, składającego się z prawdy (verbum), dobra (bonum) i piękna (pulchrum), związanej z kulturą europejską od ponad dwóch i pół tysięcy lat, poeta Paweł Kuszczyński wyłuszcza jedno spośród owych transcendentaliów – dobro, próbując dowieść, iż jest ono wyjątkowo ważką wartością, poszukiwaną przez większą część społeczeństw świata. Jednocześnie zdaje się przekonywać, że ponowoczesny świat, mimo wszechogarniającej ludzkość entropii, upadku moralnych wartości, zacinaniu się przerdzewiałych mechanizmów odwiecznych praw i porządków, winien bez wahania sięgać właśnie w kierunku bonum. Cóż, nie jest to jednak takie proste, o czym świadczą słowa zapisane przez Aleksandra Sołżenicyna w pierwszym tomie Archipelagu GUŁag 1918-1956: „(…) linia podziału między dobrem a złem przecina serce każdego człowieka (…). W trakcie życia linia ta ulega przesunięciom, to ustępując wstecz przed rozpierającym się radośnie złem, to zostawiając więcej pola świtającemu dobru”. Warto jednak wciąż próbować pokonywać w sobie codziennie moce ciemności, mgły podszeptów sączących się i toksycznych, by sięgać dłonią w kierunku owej wartości fundamentalnej, stanowiącej podstawę kultury oraz całości ludzkiego bytowania we wszechświecie. Trzeba wciąż być w drodze, poszukiwać i odkrywać. Zatrzymanie się w marszu rodzi stagnację, gnuśność, pasywizm, a w dalszej kolejności upadek obyczajów, skażenie ducha.
Pismo Święte wskazuje, że dobro jest jednym z darów Ducha Świętego: „Przeciwko takim nie ma prawa” (List do Galacjan 5,23). Szukać go więc należy w pobożnej modlitwie, pomiędzy kartami świętych ksiąg. Sięgając po światło Ducha, pracować musimy jednak i nad narowistym, wierzgającym umysłem, który podsuwa człowiekowi często tylko ułudy dobra, brokatowe – pełne lichego pozłotka miraże. Paweł Kuszczyński, poeta i krytyk literacki, autor czternastu książek poetyckich, w swym najnowszym tomiku Mądrość dobra – już samym tytułem sugeruje czytelnikom, że ludzkość wybierając dobro, wybiera też jednocześnie mądrość, czyniąc ją kardynalną potrzebą swojej egzystencji. Słusznych wyborów dokonywać można już w dzieciństwie, jeśli tylko spotkamy na drodze charyzmatyczne autorytety. Autor spotkał w życiu taki autorytet (w osobie nauczycielki): „Ciągle jestem tamten mały chłopiec / ukryty między regałami książek, / (…) / Patrzy na mnie moja Nauczycielka, / (…) / wie, że pozostałem otwarty na wskazywane / przez Nią wartości: / nie bacząc na przeszkody / życie wypełniać dobrem, prawdą i pięknem” (Przywołanie). Zaszczepione w młodym sercu dobro ma szansę się ukorzenić, głęboko wrosnąć, a potem bujnie rozkwitnąć – na tłustej glebie, bogatej w odżywcze składniki ideałów. Oto przecież i ona: „Dobroć rozpoznana przez dzieci / w błękitnym uśmiechu / niewinna jak przeznaczenie” (Biała Królikowska).
Poszukując mitycznego dobra dorastamy, dojrzewamy, a w końcu nieubłaganie się starzejemy. Metamorfoza biologiczna ciała może przerażać, rodzić w nas różne strachy i duszne niepokoje: „Co mi pozostało: szafa lęków, / nie chcę do niej zaglądać, / boję się, nastąpił stężony czas. / (…) / Mało rozumiemy, jeszcze mniej przeczuwamy” (Rachunek wyników). Jak wyznaje podmiot liryczny w wierszu Niezapisany życiorys: „To los gra z naszym przywiązaniem do życia. / Nic nie jest tak ważne jak czas – / zderzamy się z paradoksem: / dopiero pojmujemy czas / gdy najmniej go mamy”. Wspólnie z nami zastanawia się poeta w wierszu Druga strona: „Jak wyjść z klatki przemijania / i chaosu. / Siłę trudno znaleźć w cierpieniu. Pragnienie śmierci – / choćby chwila wybawienia. / Cierpienie przynosi nieznaną / czystość”. Uświadamia sobie, pełen rezygnacji: „Nadal nie wiadomo / kto opowiada za starość” (Poeta). Po chwili namysłu zdobywa się jednak na optymizm: „To życie nadaje się jeszcze do pamięci / i tęsknoty” (Druga strona). Przynajmniej dopóty: „Czujemy istnienie”. W codziennym bytowaniu pomagać nam może czuła miłość, więzi: „(…) / dziękować za życie, / które jest otwartą przestrzenią, / wyznaczoną ramami losu – / (…) / Najtrudniej zgodzić się / na siebie, / łatwiej na drugiego. / Jesteśmy wiecznymi / lokatorami: / co tak naprawdę / jest na zawsze / nasze? / Dusza zapewne” (W małżeństwie). Oto poeta, który wciąż jest czujny, kontroluje puls doczesności. Kreśli bezustannie intymne, osobiste obserwacje, czyniąc przy ich pomocy swoją literacką opowieść tak uniwersalną. Dzieli się hojnie z nami przeczuwanymi prawdami. Życzliwie radzi w wierszu Żywne myśli: „Warto oddać się życiu, / jedynemu człowieczemu darowi. / Czas podpowie, / dobro uspokoi / wybraną stronę”. W tym poemacie Kuszczyński stara się docierać do samego jądra znaczeń, obchodzą go dalsze losy ludzkości: „W duszy nieustająco / woła pytanie: / Co przyniesie to nowe pokolenie?”.
Tymczasem przecież: „Nie można zmienić tego, / co przedtem było, / poddźwignąć przeszłość, / by teraźniejszość zadowolić / (…) / Godzić życie z podarowanym czasem / człowieka zadaniem” (Kłopoty z czasem). Przeżyte życie to nie towar wymienny, nie podlega reklamacji u Opatrzności: „Można podarować serce, nerki, płuca. / Od nikogo nie można wziąć życia” (Druga strona). Choć przecież w każdym człowieku odzywa się raz słabiej, raz mocniej owo pragnienie nieśmiertelności: „być łodzią niezatapialną” (Dylematy). Mimo świadomości nieubłagalnej śmierci: „Należy zachować spokój, pogodę w nieszczęściu, / cieszyć się czym można” (O Józefie, synu Jakuba). To właśnie owa „dobra mądrość”. Utwór „Pstrąg” Franciszka Szuberta inkrustuje twórca cytatem z abp Stanisława Wielgusa: „Stanąć po stronie Dobra”. Tego dobra, które jest w zasięgu dłoni, leżącego obok chleba naszego powszedniego przy rodzinnym stole. By dać się mu poprowadzić, czasami wystarczy tylko drobny ruch palców na zgodę.
Autor ukazuje prawdy swego poetyckiego dekalogu, ważne przykazania: umiar, wdzięczność, cieszenie się, nie porzucanie prawdziwej miłości, nie wyprzedzanie lęku, otwieranie oczu na „grę kolorów i cieni”, zachowanie spokoju w niepokoju oraz nie spieszenie się zbytnio. To ostatnie zalecenie przywodzi na myśl ową przewrotną, łacińską maksymę: „Festina lente” („Śpiesz się powoli”). Lepiej też afirmować dary egzystencji, niż koncentrować się na życiowych niepowodzeniach, chorobliwym egocentryzmie.
Niezwykle nośne obrazami, subtelnymi impresjami, dopełnione szczerymi emocjami wiersze Pawła Kuszczyńskiego jeszcze długo rezonują w pamięci czytelnika. Jak pisze Wanda A. Wasik we wstępie do tomiku: „Poeta jest mistrzem nastroju, który wywołany, choć nie nazwany, (…) opanowuje nasze dusze. Jedną z przyczyn tych nastrojów jest tęsknota za czymś nieuświadomionym, nienazwanym, czego symbolem są wysokie błękity nieba, nieokreślone dale. W nich i samotności szuka ukojenia. Przeraża go popłoch i szarpanina, całą duszę zanurza w Pięknie, które łączy z Dobrem”. Wasik zauważa, iż tematem tekstów poety jest „(…) życie w całej jego złożoności (…)”. Dzieli się on z nami słowem, bo przecież „słowo syci pamięć”, a jednocześnie umiejętnie operuje niedopowiedzeniami, niuansami. W polu przestrzeni literackiej wciąż poszukuje ciszy. Ucieka od kakofonii rzeczywistości, informacji o świecie pandemii i walk idei, by karmić się regularnie strawą dobra. Zwraca uwagę, bez zbędnej minoderii, na pokryte patyną czasu egzystencjalne memorabilia. Ludzkość do przeżycia potrzebuje mniej, niż sądzi i ma więcej, niż myśli… Świadomość tych prawd to przywilej jednostek, które osiągnęły mądrość ontologiczną dojrzałości.
Warto także zwrócić uwagę na dopełniające treść książki oryginalne grafiki, autorstwa poznańskiego rzeźbiarza i pedagoga Józefa Petruka. Ich przemyślana koncepcja sprawia, że wydaje się nam, iż jawnie podejmują bezpośredni dialog z tekstami poetyckimi. Nieomal słyszymy ich wzajemne szepty, przekomarzania, drobne spory, szelesty dialogów. Może i my winniśmy spróbować włączyć się ze swymi autorefleksjami do tego artystycznego dyskursu?
Paweł Kuszczyński, Mądrość dobra, Wydawnictwo Bonami, Poznań 2022.