Pragnienie
Pojechaliśmy z ojcem do cioci, mieszkającej w Kielcach. Mieszkała w starej kamienicy koło kościoła świętego Krzyża. Do ustępu wychodziło się na zewnątrz domu. Domownicy, to znaczy ciocia i jej dwie córki, myli się na miednicy i w metalowej wannie, zupełnie tak samo, jak my. na wsi. Ale wodę mieli na podwórku. Leciała z wysokiego, metalowego kranu. My w Pełczyskach musieliśmy iść po wodę na wieś, a potem wdrapywać się ostro pod górę kościelną. Czasami można było nabrać wody ze studni proboszcza, ale innym razem brama w murze otaczającym plebanię była zamknięta na kłódkę.
Plebania była bardzo stara, zapadała się w ziemię, a mur wokół niej pamiętał czasy Napoleona, co można było przeczytać na wyrytej dacie. Mama prosiła chłopaków o przyniesienie wody. We dwóch nieśli wiaderko na kiju.
Kiedy graliśmy w piłkę i chłopaki prosili o wodę, nie mogłem im odmówić, przecież to oni taskali ją pod górę. Otwierałem ganek i patrzyłem jak piją prosto z wiader, klęcząc nad nimi, bez żadnej szklanki czy kubka, bo po co? Rodzicom o tym nie mówiłem, bo przecież i tak gotowaliśmy wodę.
Długo łaziłem z ojcem po mieście w poszukiwaniu butów dla mnie. Zjedliśmy coś w barze mlecznym. Wracaliśmy do domu pekaesem. W środku autobusu było gorąco i śmierdziały strasznie spaliny. Ojciec oglądał moje nowe buty, Coraz bardziej chciało mi się pić. Ojciec mówił, że nie może dać mi pić bo mama zakazała. Chodziło o to, żebym nie zachorował na migdałki, co zdarzało mi się bardzo często. Po kilku godzinach jazdy, wysiedliśmy w Niegosławicach i szliśmy do Złotej, Pić chciało mi się coraz bardziej. Czułem, że dłużej nie wytrzymam, chyba zemdleję. Ojciec pocieszał mnie, że w Złotej jest sklep, gdzie kupi mi oranżadę. Ale sklep był zamknięty. Namawiałem go, żeby poszedł do jakiejś chałupy i poprosił o kubek wody ze studni. Ale w pierwszym domu na jego pukanie nikt nie otworzył drzwi. Zdenerwowany ojciec dalej już nie próbował.
Zapadł zmierzch. Szliśmy drogą w stronę Pełczysk, jeszcze cztery kilometry. I wówczas stało się coś bardzo dziwnego, co mnie przeraziło. Nagle przestało mi się chcieć pić. Zakręciło mi się w głowie i musiałem trzymać się rękawa marynarki ojca, żeby iść równo i nie upaść.
W domu mama zalała mi wrzątkiem herbatę, ale nie mogłem dotknąć wargami szklanki, tak była gorąca. Zanim herbata wystygła, zasnąłem.