Valerio Orlić (Chorwacja) – wiersze

0
47
Valerio Orlić fot. Kalina Izabela Zioła


W TWOIM SERCU

W twoich
oczach
jestem
człowiekiem

W twoim
uścisku
chłopcem

Na twojej
piersi
kochankiem

W twoim
sercu
poetą.


UKRYJĘ SIĘ W WIERSZU

Otworzę morze, niechaj sny odpłyną
w błękitną toń czystego, spokojnego wiru.
Niech fale pienią się, niech w morzu dźwięczy
miłosna ballada, którą gra poeta.

Organy zadrżą niby fale w porcie,
księżyc beztrosko spocznie w twojej dłoni.
Dźwięki będą się wznosić w głębi duszy,
o świcie słońce zostanie stworzone.

I zadrżą gwiazdy, w nocy rozproszone,
a rankiem; słońce, oczy, twarz i morze.
Kolory nieba opromienią ptaki,
i przez duszę przejdzie słów płomień.

Niech miłość wiecznie celebruje swe istnienie,
a wiersz niech celebruje słów łagodność.
Słowo jest potokiem, który płynie,
a poeta powołaniem i misją.

Otworzę morze i oczy rozmarzone,
ukryję się w wierszu, będę żywym słowem.
Nie przestanę płynąć ku miłości,
będę wodospadem w duszy, przez którą przepłynę.


W TWOICH RAMIONACH ŚNIĘ

Moja obecność jest niezauważalna.

Ukryję moje serce wśród gwiazd ,
i rękoma będę pieścić obłoki.

Wyjdę dziś nocą,
moja jedyna,
daleko od Twojego dotyku.

Konstelacje będą
krańcem moich wędrówek.

Ściśnięty w nieskończoności przestrzeni,
czuję powiew niepokoju.

W twoich ramionach
śnię.


KRZYK

Wśród woskowych figur
nie możesz umrzeć.
Nawet z moich wierszy
nie możesz zniknąć.
W każdym wersecie
znajdziesz zaokrąglone łuki
swoich świątyń.
Jesteś niewolnikiem w moich słowach,
twoje kraty są moją inspiracją,
twój loch jest moją wolnością,
w krzyku rodzi się wiersz.


MORZE

Przyszłaś do mojego pokoju
i snu,
przynosząc morze w dłoni.

Poprzez wiosenną noc
wiatr
biegł razem z tobą.

Niosłaś morze
i kosz pełen
gwiazd.

Niosłaś cały wszechświat
i świat opleciony
kolorami tęczy.

Niosłaś morze
w sobie,
niosłaś morze –
dla mnie.


ŚWIATŁOŚĆ

księżycem
pokrywam ścieżki,
nietknięte szlaki,
by na moją światłość mógł
padać ciemny cień.

Wytrzyj ręką
poranny kurz,
nie pozwól światłości
zgasić wspomnień.

Mglistego poranka
niech nie dotknie słońce.

W przezroczystym promieniu
nadal iskrzy swiatłość,
zamieniając się w słowo.


ISKRA PIĘKNA

Poruszam słowa,
poruszam czas
przyciągam odległości.

Otwieram się
na nieznane dotknięcia.

Przybliżam siebie
sobie,
tobie,
innym.

I biorę,
akceptuję
i daję.

Odwieczną iskrę piękna.


POECI – PODRÓŻNICY

Gdzie jesteś, poeto – podróżniku!
Znowu się spóźniłeś?

To jest twój pociąg.
Rozkład jazdy pozostał ten sam
a ty utknąłeś w tunelu.

Maszynista pociągu prawie się rozpłakał
gdy prowadził lokomotywę,
konduktorowi został jeszcze jeden bilet
i puste miejsce.

Poeto – podróżniku!
Na twoim miejscu w pociągu
śpią książka i róże.


ODBICIE MOJEGO CIENIA

Nie zagłębiam się, kochanie, nie zagłębiam
w czarną otchłań ziemi.
Jestem wiatrem, który się zaplątał,
w gałęziach gęstego cyprysu.

Odbicie mojego cienia
śpi tam, w jeziorze.
Moje światło zostało zatrzymane
w łonie młodego księżyca

Gonię dzikie chmury
i wzywam niebiański deszcz.
Wplotę w ciebie, kochanie,
czystość swojego odbicia.

Oszlifuję drogocenne kamienie,
w małe ziarenka światła.
I uwolnię duszę z niepokoju,
pod szklaną kopułą wszechświata.


GDZIE ZNIKNĘŁO MIASTO

Gdzie znajdę spokój,
na której ulicy ucichnie krok?

Słychać szmer, rozlega się echo
głosów odbijających się od fasad budynków.

Gdzie ucichnie mój krok?

Pamiętam też spokojniejsze miejsca,
nad oczami senna lampa
i nagi księżyc.

Zniknęła ławka i zniknął park,
czas się odwrócił.

Poszukam karczmy, wypiję wino,
ale gdzie jest ta ulica,
gdzie podziało się miasto?


ZAKLĘCIE

Siedzisz na wysokiej grani.
Zachwycasz mnie swoją urodą
i harmonią wiersza.

Zaskakujesz mnie,
prowadzisz ku przepaści,
ciągniesz na śmierć.

Odyseusz przywiązał się do masztu
by oprzeć się twojemu wezwaniu.

Ale ja nie mam do czego.
Nie mam statku ani tratwy.
Nie mam białych masztów.

Jestem tylko śmiertelnikiem
którego pragnie twoja namiętność.

Kto może zatrzymać ten sen?

Powiedz mi, ty, która siedzisz
na wysokim klifie nad morzem:

– Czy można oczy wciągnąć do oczodołów,
zajrzeć do mózgu i zatrzymać to
szalone zaklęcie?


MORZE WE MNIE

Przelecę nad wszystkimi morzami
i księżycowymi cieniami.
Odpocznę
na ośnieżonych szczytach.
Razem z orłami
wybiorę się w długi lot.
Będę mówić wiersze,
aż poczuję
że moja istota
pragnie samotności.
Będę milczeć
w czystym źródle słów,
rozwiążę sny
i usnę nago.
Urodzę się dzięki wierszowi,
byś zobaczyła morze we mnie.


WYSPA

Nadchodzi wiosna
z dźwiękiem organów.
Wiatr niesie ciszę fal,
wtapiając się w uśmiech zachodzącego słońca.
Między chmurami przemyka promień światła,
pachnie oleandrem, drży w samotności oliwek.
Miłość biegnie przez kwitnące łąki.
Motyle krążą wokół samotnego kwiatu,
na horyzoncie rozbłysły kolory.
Morze pachnie tobą i twoimi lokami.
Nieśmiertelni migoczą złotymi kolorami,
zbliża się słońce i uśmiechnięty baranek.
Cóż to za wspaniały widok,
kiedy poeta oświadcza się wyspie.

 Tłumaczenie z języka chorwackiego Kalina Izabela Zioła

Nota biograficzna

Valerio Orlić urodził się w Rijece w 1967 roku. Jest założycielem i honorowym prezesem Chorwackiego Stowarzyszenia Pisarzy. Redaktor i recenzent działalności wydawniczej HKD. Redaktor magazynu „Krzyk” i redaktor magazynu „Literackie pióro” i „Kronika Literacka Zadaru”.
Opublikował dwadzieścia pięć książek. Jego prace literackie były publikowane w antologiach i czasopismach w kraju i za granicą, a także przetłumaczone na piętnaście języków.
Zdobył krajowe i międzynarodowe nagrody za wkład w literaturę europejską w Chorwacji, Włoszech, Słowenii, Serbii, Macedonii, Polsce, Bułgarii, Ukrainie.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko