Piszę dla siebie, dla moich przyjaciół i po to,
aby przemijanie uczynić mniej dokuczliwym.
Jorge Luis Borges
I.
Za słowem „pocieszenie” kryją się pozytywy: czyjeś słowa bądź gesty, własne myśli, choćby najbłahsze, mogące jednak pokrzepić na duchu, ukoić ból, dodać otuchy. Osobie, która nie wstaje już z łóżka, pociechę przynieść mogą powtarzające się wizyty ptaków na zaokiennym parapecie. Źródłem jej może też być nadzieja na to, że prośba skierowana do Najwyższego zostanie nie tylko wysłuchana, ale przede wszystkim spełniona.
Pociechę może przynieść wspominanie. Jest to jednak broń obosieczna: równie dobrze może podkreślić beznadziejność aktualnej sytuacji, wyzwalając na dodatek smutek za tym, co było.
Czy pocieszeniem mogłoby być wypalenie ostatniego papierosa przez skazanego np. na rozstrzelanie? Nie, zdecydowanie nie. W tym wypadku chodziłoby o przedłużenie o kilka minut życia. I tylko o to.
Często stosowanym pocieszycielem jest alkohol. Nie ma jednak znaczenia czy będzie to piwo, wino, wódka bądź whisky, czy brandy. Nade wszystko liczy się – dostępność, idąca w parze z mocą i ilością. Oczywistym minusem jest to, że czas jego działania jest ograniczony. Można jednak sięgnąć po następną butelkę (lecz trzeba ją mieć). Teoretycznie – ale i praktycznie – alkohol jest więc jakimś rozwiązaniem. Jednak nie na dłuższą metę…
Pocieszenie, wręcz ukojenie bólu psychicznego, niejednokrotnie jest zasługą książek. Wspólne dzieje człowieka i książki (w rozmaitej postaci) – a są one długie – znają takie zdarzenia. Te moje zapiski dotyczą początków literatury konsolacyjnej. Nazwanej tak od tytułu traktatu Marcusa Tuliusa Cicero, czyli Cycerona Consolatio (Pocieszenie ⁄ Konsolacja), ale dopiero kilka wieków po jego napisaniu.
Różne są przyczyny powstawania utworów tego rodzaju: 1∕ treść książki ma przynieść pocieszenie jej autorowi; 2∕ pocieszenia pisarzowi ma dostarczyć sam proces pisania, bez względu na to, jakiego rodzaju byłby to utwór (w tym przypadku, tak jak i w pierwszym, nie jest wymagany efekt w postaci publikacji); 3∕ książka ze względu na swą „pocieszycielską” zawartość, ma przynieść ukojenie innym. Z tym, że może to też czynić, wcale nie będąc ukierunkowaną na to. Wystarczy, że oderwie myśli czytelnika ∕ słuchacza od jego problemów; choćby na czas zaznajamiania się z utworem o niezmiernie frapującej fabule.
II.
Z utworów greckiego filozofa Krantora (Κράντωρ) z Soloi żyjącego na przełomie IV i III w. p.n.e., które obejmowały około trzydziestu tysięcy linijek tekstu (długość linijek nie jest znana), dotrwały do naszych czasów jedynie drobne fragmenty. W tym także te odnoszące się do tematyki tego tekstu, a zawarte w jego dziele zatytułowanym O boleści ∕ O żałobie (gr. Περί Πένθους, łac. De Luctu), bardzo popularnym w starożytności. Należało ono do piśmiennictwa traktującego właśnie o pocieszeniu, którego początki sięgają – jakżeby inaczej – Grecji starożytnej, a konkretnie Homera. Z tym, że literatura konsolacyjna była uważana tam, jak później również w Rzymie, za gatunek piśmiennictwa filozoficznego. To zaś świadczy o wadze, jaką przykładano do poruszanej przez nią problematyki.
O boleści ∕ O żałobie Krantor napisał z myślą o swym przyjacielu Hippoklesie, który stracił syna. Miało ono formę epistolarną. Zresztą przez kilka wieków, ta właśnie dominowała jeśli chodzi o literaturę konsolacyjną. List bowiem jest – przede wszystkim jednak był – oczywistą formą pocieszania na odległość.
III.
W lutym 45 r. p.n.e. sześćdziesięcioletni Cyceron (106 – 43 p.n.e.) zasiadł do pisania wymienionego powyżej Pocieszenia. Ukończył je 7 marca tego samego roku, a przez kilka kolejnych dni nanosił poprawki. Dotrwało ono do naszych czasów jedynie we fragmentach zamieszczonych przez wczesnochrześcijańskiego pisarza Laktancjusza w Podstawach nauki Bożej (Institutiones Divinae) i w postaci licznych komentarzy napisanych przez innych autorów. Wybrańcy, którzy mieli szczęście zaznajomić się z całością Pocieszenia – między innymi Augustyn z Hippony – podkreślali piękno Cycerońskiego języka, w tym klarowność myśli nim wyrażonych. Zwracali także uwagę na pocieszycielską moc Consolatio. Wpływ na to miało niewątpliwie i to, że Cyceron opisał doskonale znany sobie przypadek – swój przypadek. Temat znał więc z pierwszej ręki.
Otóż na początku wspomnianego 45 r. p.n.e. umarła w połogu Tullia, ukochana córka Cycerona. Ten zaś, pogrążony w rozpaczy, na czas żałoby przeniósł się do swej wiejskiej posiadłości w Tuskulum. Przeczytał wówczas wszelkie teksty traktujące o cierpieniu, jakie zawierała bogata biblioteka, którą tam posiadał. Były to utwory napisane przez filozofów bądź zawierające ich poglądy spisane przez uczniów. Pośród tych filozofów byli Platon, Arystoteles, Krantor z Soloi, Diogenes, Karneades z Cyreny, Chryzyp z Soloi, Posejdonios z Rodos. Ale tekstami, które wywarły najistotniejszy wpływ na Cycerońskie Pocieszenie było owo O boleści ∕ O żałobie Krantora tudzież Fedon Platona. Przykładowo w drugiej z tych prac zostały przywołane Sokratejskie poglądy na temat tego, że śmierć to oddzielenie się ciała od duszy, która jest nieśmiertelna. Nieśmiertelność duszy była dla Cycerona niezmiernie ważna: była źródłem nadziei. Właśnie w wierze w przyszłe, po swej śmierci, bycie z córką upatrywał źródła pocieszenia. Tym bardziej, że uważał, iż skoro życie w tak znacznym stopniu wypełnia cierpienie, ,,więc lepiej umrzeć, niż żyć” (toczona wówczas walka o władzę nad imperium rzymskim dostarczała, aż nazbyt wielu dowodów na to). Zresztą w powstałym kilka lat wcześniej Śnie Scypiona (Somnium Scipionis), odnośnie „życia po życiu”, Cyceron napisał między innymi, że „[…] ci którzy uwolnili się z więzów ciała, krępujących ich wolność, ci żyją, bowiem życie, którym ty żyjesz, śmiercią jest*”. Zaś na temat duszy: iż ta „nie ma wcale początku i końca, że jest wieczną!”.
Pocieszenie, pierwszy utwór tego rodzaju w języku łacińskim, odcisnęło wyraźne piętno – póki oczywiście były dostępne jego egzemplarze – na całe pokolenia pocycerońskich pisarzy, jako źródło wiedzy, inspiracji, a także wzór do naśladowania: tak w treści, jak i w formie. Nie bez powodu Cyceron przez bardzo wielu, czy to czytelników, czy badaczy, był i jest uważany za mistrza prozy łacińskiej. Jakby tego było mało, Konsolacja stanowiła rodzaj wprowadzenia do filozofii greckiej. Prezentowała bowiem poglądy poszczególnych greckich filozofów i kierunków filozoficznych odnośnie cierpienia. Dlatego też wywarła wpływ, nie tylko na literaturę piękną, ale również na dalszy rozwój filozofii, jak też teologii. Na tę ostatnią – szczególnie na poglądy łacińskich Ojców Kościoła – ze względu, chociażby, na wspomnianą Cycerońską wiarę w nieśmiertelność duszy.
W 43 r. p.n.e. autor Pocieszenia, główny obrońca republiki rzymskiej, znalazł się na liście proskrypcyjnej sporządzonej przez Marka Antoniusza (pałał do niego nienawiścią), Oktawiana (Augusta) i Marka Lepidusa współtworzących II triumwirat. Los Cycerona był przesądzony: dopełnił się w grudniu tego roku, kiedy został zamordowany.
Pośród czytelników Cycerońskiej Konsolacji byli także ci, o których mowa będzie poniżej.
IV.
Lucjusz Anneusz Seneka (Minor), bardziej znany jako Seneka Młodszy (4 r. p.n.e. – 65 r. n.e.) jest autorem kilku utworów o charakterze pocieszycielskim: O pocieszeniu dla Mercji (De consolatione ad Marciam), O pocieszeniu dla matki Helwii (De consolatione ad Helviam matrem), O pocieszeniu dla Polibiusza (De consolatione ad Polybium). W pierwszym z tekstów Seneka niesie pocieszenie Mercji, która straciła ojca; w drugim własnej matce po tym, jak on sam został wygnany na Korsykę (41 r. n.e.) w wyniku intryg Messaliny, żony cesarza Klaudiusza; w trzecim – Polibiuszowi po śmierci brata.
W swej twórczości – nie tylko tej o charakterze konsolacyjnym – ów stoik jawi się „jako lekarz duszy, życiowy terapeuta”. Na co istotny wpływ miała filozofia – nie tylko w postaci stoicyzmu – którą uważał „za balsam na rany życia”. Dawał temu wyraz także w podejściu do wychowania, kształtowania młodego człowieka. Swe poglądy w tej materii zapragnął szczególnie urzeczywistnić, gdy w 49 r. został wychowawcą Nerona. A pięć lat później, obok prefekta pretorianów Sekstusa Afraniusza Burrusa, stał się najważniejszym doradcą cesarza, którym został ów wychowanek. Korzystając – do czasu – ze swych wpływów na Nerona starał się wcielać w życie swe wizje idealnego władcy i idealnego państwa. Jak skończyły się te starania dla Seneki, wiemy z historii (i to nie z jednego źródła): po śmierci Burrusa w 62 r. jego wpływy na Nerona zaczęły zdecydowanie maleć. Opuścił więc dwór władcy. Był jednak, w ciągu minionych lat, świadkiem nazbyt wielu występków, w tym mordów (niektóre z nich sam tłumaczył racjami państwa), za którymi stał młody cesarz. Seneka został w końcu oskarżony o udział w spisku, na którego czele stał Gajusz Kalpuriusz Pizon, mającym na celu zamordowanie Nerona. Senece, w dowód łaski za wcześniejsze zasługi, cesarz pozwolił popełnić samobójstwo. Zanim wszedł do wanny, w której podciął sobie żyły, filozof pocieszył – a jakże – swą żonę. Publiusz Corneliusz Tacyt zrelacjonował to następująco:
„[…] uściskał żonę i – wbrew sile ducha w tej chwili – nieco wzruszony prosi ją i błaga, aby się miarkowała i nie oddawała nieustannej boleści, lecz rozpatrując jego życie spędzone w cnocie starała się tą szlachetną pociechą swej tęsknocie za mężem ulżyć” [Roczniki XV, 62-63].
Miało to miejsce w roku 65 n.e.
V.
Plutarch z Cheronei (Πλοταρχοϛ ό Χαιρωνεύϛ, Lucius Mestrius Plutarchus, ok. 50 – ok. 125 n.e.), grecki filozof, w swym dziele Moralia (ΗΘικά, Ethika) zawarł kilka konsolacji w formie listów (nie wszystkie dotrwały do naszych czasów). Jest pośród nich Pocieszenie dla żony (Παραμυθηπκος προς τήν υναϊκα, Consolatio ad uxorem). List ten Plutarch napisał do żony po śmierci ich córki, dwuletniej Timokseny, którą bardzo kochał. Zaleca w nim małżonce zachowanie spokoju i pogodzenie się z tą śmierci. Wierzył bowiem, że z córką spotkają się. Nastąpi to w życiu po śmierci, które będzie szczęśliwe i pozbawione cierpień (Plutarch i jego żona byli czcicielami Apolla. Zostali także wtajemniczeni w misteria Dionizyjskie). W utworze tym wyraża również swą wiarę w reinkarnację.
Plutarchowe Moralia czytało, niejednokrotnie czerpiąc z nich wzorce, bardzo wielu ludzi na przestrzeni wieków. Pośród nich byli między innymi uczeni okresu Odrodzenia, William Szekspir, Michel de Montaigne, Jean-Jacques Rousseau, Mark Twain, Ralph Waldo Emerson i inni transcendentaliści nowoangielscy.
Pocieszenie dla Apolloniusza (Παραμυθηπκος προς Άπολλφυιου, Consolatio ad Apollonium), napisane dla Apolloniusza w związku ze śmiercią jego syna, przez kilkanaście wieków uważane było za utwór Plutarch z Cheronei. Od wielu ostatnich dziesięcioleci dominuje jednak pogląd, że jego autorstwo należy przypisać – tak jak również kilka innych utworów dotąd współtworzących Moralia – nieznanemu pisarzowi żyjącemu w późnym antyku (III-IV w.), nazwanemu Pseudo-Plutarchem (niejednokrotnie wyrażany jest pogląd, że pod tym mianem kryje się jednak kilku autorów). Jeśli naprawdę tak jest, w żadnej mierze nie pomniejsza to wartości Pocieszenia dla Apolloniusza. Jest ono bowiem głosem sprzed bardzo wielu wieków, a odnoszącym się do sprawy zawsze aktualnej. Dlatego czas, w którym głos ten usłyszy się, jest bez znaczenia, gdyż liczy się treść przekazu.
Boecjusz (Anicius Manilius Severinus Boethius, ok. 480 – między 524 a 526), rzymski filozof, teolog, tłumacz, a także wysoki urzędnik na dworze Teodoryka Wielkiego, króla Ostrogotów władającego Półwyspem Apenińskim, najbardziej jest znany z pięciotomowego dzieła O pocieszeniu jakie daje filozofia ⁄ O pocieszeniu filozoficznym (De consolatio Philosophie). I w tym wypadku – jak sądzę – chodziło nie tylko o pocieszenie, jakie przynosi filozofia, ale i o ulgę związaną z pisaniem… pocieszającym.
Boecjusza oskarżono o udział w spisku zawiązanym przeciwko Teodorykowi. Wkrótce został również oskarżony o bezbożność. Król Ostrogotów skazał go na śmierć.
O pocieszeniu powstało w formie nazywanej prosimetrium, wówczas popularnej, a polegającej na przeplataniu prozy poezją. Utwór ten Boecjusz pisał przez kilka miesięcy zamknięty w niewielkiej celi więziennej w Pawii. Czas pisania był równocześnie czasem przed egzekucją.
Chcę wierzyć, że filozofia przyniosła Boecjuszowi pocieszenie w czasie oczekiwania na to, co miało nadejść (jeśli nie dziś, to jutro…). Choćby dlatego, że tak, a nie inaczej zatytułował swą książkę, która kojarzy się z nim, jak żadna inna jego autorstwa. (Właśnie ta, a nie, na przykład, traktaty teologiczne opatrzone wspólnym tytułem Opuscula Sacra, w których pokazał jak można łączyć wiarę z rozumem). Zresztą lepszego tytułu niż O pocieszeniu jakie daje filozofia nie mógł wymyślić. Streszcza on bowiem treść: na jej stronach ma miejsce dowodzenie, że nawet w ciężkich momentach życia, z jakimi przychodzi – tak jak jemu – zmierzyć się, jest Coś, co może przynieść ukojenie. W jego przypadku była to filozofia. Bo to ona – w celi jawi się jako Pani Filozofia – gdy stracił urzędy, majątek, wolność pozwala zachować mu niezależność w sferze ducha. A ta dla filozofa jest najważniejsza. I jeśli naprawdę jest się nim, nikt tej wolności nie jest w stanie odebrać. Filozofia nie jest przy tym kapryśna, jak Fortuna, która wcześniej dała Boecjuszowi bogactwo, władzę, prestiż, podziw ze strony innych. Lecz przy pierwszej okazji, gdy tego nie spodziewał się, zabrała wszystko. Dosłownie wszystko, gdyż na końcu – w sposób nienaturalny – także życie.
Gdyby od filozofii nie otrzymał wsparcia, zaznaczyłby to w tytule. Mógł przecież w tytule ostatniej swej książki zawrzeć przypuszczenie: O tym, że filozofia chyba nie daje pocieszenia. Albo też zatytułować wprost: Filozofia nie daje pocieszenia. I podkreślić to jeszcze w podtytule: Koniec, kropka – porzućcie nadzieję, jeśli jeszcze ją macie w tym względzie.
Ktoś mógłby twierdzić, że Boecjusz wmówił sobie – a wobec czytelników podjął taką próbę – że filozofia stała się dla niego oparciem w tym najtrudniejszym okresie jego życia. Ten ktoś mógłby posłużyć się przysłowiem: tonący chwyta się brzytwy. Rzymianin ów niewątpliwie tonął, ale filozofia w postaci Pani Filozofii, w żadnym razie, w jego przypadku, nie była brzytwą. Była niczym pomocna dłoń, która od śmierci wprawdzie nie uchroni – co to, to nie – ale sprawi, że ten kto został wystawiony na próbę – mieści się w niej wielomiesięczne oczekiwanie na śmierć – wyjdzie z niej obronną ręką. Do końca zachowa bowiem szacunek dla siebie. W przypadku Boecjusza jego utrata mogłaby nastąpić za sprawą przyznania się do niepopełnionych czynów i błagania władcy o litość. Ale to byłoby wbrew charakterowi tego Rzymianina. Do tego żył on w czasach, gdy panowało przekonanie – przeciwne zdecydowanie temu panującego współcześnie na Zachodzie – że życie nie jest najważniejsze. I nie należy chronić go za wszelką cenę. W życiu człowieka ważniejsze jest bowiem to, jak się żyje i jak się umiera. Stoicyzm z całą pewnością był Boecjuszowi w tym pomocny. Ale ten Rzymianin był także platonikiem, a równocześnie chrześcijaninem.; nie ma w tym żadnej sprzeczności. Przecież chrześcijaństwo, i to już od wczesnej fazy swego istnienia, zaczęło nasiąkać, wręcz przesiąkać filozofią grecką. W tym ,,przesiąkaniu” miał udział i On, jako, chociażby, tłumacz na łacinę dzieł filozoficznych (ale nie tylko tych) Platona i Arystotelesa; łączył więc w sobie – i to dosłownie – starożytność (Consolatio uchodzi za ostatnie wielkie dzieło epoki klasycznej) i średniowiecze (z tym, że ono było ledwie w powijakach). Nie bez powodu mawiano więc o nim: „Ostatni Rzymianin i pierwszy scholastyk”. Zresztą społeczność, do której przynależał Boecjusz ceniła w tym samym stopniu i kulturę klasyczną, i chrześcijańską.
Pisząc O pocieszeniu jakie daje filozofia Boecjusz chciał pocieszyć nie tylko siebie, ale także tych, którym przyszło żyć w czasach wyjątkowo niepewnych – schyłek i upadek cesarstwa zachodniorzymskiego czasami takimi był – naznaczonych jeszcze, jakby tego jeszcze było mało, okrucieństwem absolutnych władców rządzących ówczesnych światem okołośródziemnomorskim.
Niektóre źródła podają, że nim wyrok został wykonany (miało to miejsce w Mediolanie) Boecjusz był torturowany. Jeszcze więcej sprzecznych informacji dotyczy sposobu jego uśmiercenia. Jedne źródła podają, że ścięto go mieczem bądź toporem, powieszono, zatłuczono pałką. Jeszcze inne, że poniósł śmierć w wyniku obdarcia ze skóry bądź w wyniku ściskania głowy powrozami, aż oczy wyszły na wierzch, a czaszka pękła. Jeśli w grę wchodziła, któraś z dwóch ostatnich metod, to śmierć została rzeczywiście poprzedzona torturami (chodziło nie tylko o uśmiercenie, ale i o sprawienie maksymalnego cierpienia). Mam tylko nadzieję – jest to jednak tylko nadzieja – że autor O pocieszeniu został ścięty, a jeśli śmierć nastąpiła za sprawą, któregoś ze wspomnianych okrutnych sposobów, że dowiedział się w ostatniej chwili, iż czeka go umieranie, które nie będzie chwilą, ani dwiema…
Po uśmierceniu Boecjusza Teodoryk Wielki nakazał ukryć jego ciało. Po to, aby grób nie stał się miejscem pielgrzymek. Już wtedy zaczęto bowiem uważać, że autor O pocieszeniu filozoficznym stał się ofiarą królewskiej niesprawiedliwości. A do tego, że poniósł męczeńską śmierć, jako katolik z rozkazu króla arianina. Jakiś czas po śmierci władcy Ostrogotów, odnalezione szczątki Boecjusza zostały złożone w kościele w Pawii, obecnej bazylice San Pietro in Ciel d’Oro.
Fakt, że Boecjusz wystawiony na największą próbę, nie szukał pocieszenia w chrześcijaństwie, stał się źródłem opinii (szczególnie w XVIII i XIX w.), i to nie odosobnionych, że nie był jednak chrześcijaninem. Ale na przykład żyjący w XII w. Piotr Lombard, wpływowy teolog, nie miał takich wątpliwości i zaliczył Boecjusza do grona świętych. Ale to w 1883 r., za sprawą papieża Leona XIII, miała miejsce beatyfikacja Aniciusa Maniliusa Severinusa Boethiusa.
Friedrich Herr twierdzi (w Europäische Geistesgeschichte), że po Biblii i O naśladowaniu Chrystusa utworze przypisywanym Tomaszowi à Kempisowi, dzieło Boecjusza jest książką najczęściej przepisywaną, tłumaczoną, komentowaną i drukowaną w dziejach.
VII.
Wszystkie wspomniane utwory pięciu autorów (sześciu, jeśli brać pod uwagę Pseudo-Plutarcha) przynależą do literatury klasycznej (O pocieszeniu jakie daje filozofia, jeśli chronologicznie nie do końca, to z ducha, jak najbardziej tak). A na jej temat – zarówno w odsłonie starogreckiej, jak i rzymskiej – Zygmunt Kubiak napisał znamienne słowa:
„Jest to literatura nierozdzierająca szat i nierozbijająca form, albowiem kultura ta opiera się na uznaniu pewnej podstawowej samotności człowieka, na pogodzeniu się z tą samotnością. Jak najmniej oczekiwać od innych, jak najmniej mieć pretensji do ludzi, a jak najwięcej wymagać od siebie – taka jest zasada głoszona przez całą filozofię antyczną. To jest też podstawa sztuki klasycznej. Literatura antyczna jest wolna od lamentów artystów nad własną niedolą” [szkic Ateny, w tegoż: Uśmiech kore].
Ten sam Zygmunt Kubiak podejście Greków starożytnych do rzeczywistości (odnosi się to również do Rzymian, których elity przesiąkły duchem tych pierwszych), tak oto scharakteryzował:
„Świat dla Greków […] nie jest okrutny. Jest po prostu taki, jaki jest. Zostaje więc odrzucona zarówno pociecha, jak i krzyk rozpaczy. Wówczas nie można ani łudzić się, ani podniecać się czy upijać tragizmem” [Poezja grecka, w tegoż:
Uśmiech kore].
Stoicyzm, tak popularny w świecie hellenistycznym, a później w państwie rzymskim, owo podejście do życia, więc i do śmierci, jeszcze umocnił.
________________________________________________
* Ten cytat i poniższy (w wersji nieznacznie uwspółcześnionej) ze Snu Scypiona w tł. Henryka Sadowskiego; Warszawa 1871.