Wiersze Renaty Iwaniec znam od dawna bowiem spotkaliśmy się na legendarnym dziś portalu „Liternet”. Już wówczas jej wiersze robiły na mnie silne wrażenie ze względu ich treść jak i formę. Otóż autorka sięgała do najgłębszych pokładów swojej duszy, ale umiała je ubrać w tak zaszyfrowane i piękne wersy, że poznając prawdę czytelnik był zachwycony. Już wówczas poznałem jej niesamowity wiersz pt. „czasami wieszam się z praniem”, który w sposób groteskowy, wykorzystując powiązania językowe ukazuje wewnętrzny smutek przy pomocy humoru. Jest to rzadkie zjawisko we współczesnej poezji i trzeba przyznać, że bardzo oryginalne.
A teraz trzymam w dłoniach najnowszy tomik Renaty pt. „Przekrój dwóch planet”, który składa się z trzech rozdziałów: „przekrój”, „dwie planety” i „przez okno w pociągu”. Zabawa znaczeniami słów jest tak silna u poetki, że nawet spis treści w jej tomiku można odczytać jako osobny utwór, a może to tylko moja obsesja przy czytaniu tej oryginalnej poezji.
Przy lekturze widać, że poetka kontynuuje technikę używania słów o różnym znaczeniu do opisywania swojej psyche. Zacytuję teraz pierwszy wiersz z tomiku, w którym tytuł równie dobrze mógłby być pointą:
mama powtarzała mi „nie można się pieścić”
zapewne miała na myśli taty kolegów
wskakiwałam na kolana wtulona i żądna ciepła
ale najbardziej lubiłam bawić się żołnierzykami
z bratem i jego kolegami nawet po tym gdy Tomek
powiedział „zobacz co tu mam” i mnie pocałował
a później otworzył pustą dłoń
W pierwszym rozdziale, opisując dzieciństwo poetka nie ocenia go z pozycji dorosłej osoby, ona po prosu jest dzieckiem. Umie to wspaniale oddać słowami dziecięcą naiwność, sposób rozumienia przez dziecko postępowania dorosłych. Świetnie oddaje ten stan pomiędzy dzieciństwem a dorosłości wiersz, którego tytuł jest częścią cytatu dziecięcego wierszyka:
„misiu misiu wskocz do klatki
misiu misiu zaklaszcz w łapki”
kto ci powiedział mała dziewczynko
że „milczenie jest złotem”
kto ci szeptał „nie jesteś silna jak chłopiec”
ale zawsze robił zbiórki
w sobotę i niedzielę wstawałaś
rankiem dziewczynko na baczność
bo nie urodziłaś się chłopcem
raz dwa trzy – teraz musi chłopiec być
(”Misiu misiu wskocz do klatki)
Dziecko, w tym wypadku mała dziewczynka, jest autonomiczną częścią psychiki dorosłej kobiety. To dziecko nadal żyje, zdumione i zszokowane dorosłością, a zwłaszcza biologią człowieka.
(…)
jestem tak prosta wiecznie
rozkręcona maskotka nauczyła się
mówić MA
MA ma już wszystko
takie sobie takie w miarę
zepsułaś się
do strącenia
małe zabawki
odcisnęły się do krwi przecinają macicę
(małe zabawki)
W czasie lektury wierszy poświęconych dzieciństwu natknąłem się nagle na wstrząsające wyznanie poetki:
niby dzień a ja zaciskam oczy i uda
kiedy słońce wstaje lubię wstawać
i czerpać radość ze światła
tylko wtedy nie jest ze mną
moja z krwi i kości
głęboko upośledzona córka
(pomyślałam o wierszu białym i jasnym jak kobietra)
Po przeczytaniu tej przykrej wiadomości, którą sprawdziłem w rozmowie z Renatką, nagle olśniło mnie, że poetka przekazać chce swojej córce odczuwanie dzieciństwa. Przelać jej swoją wrażliwość, beztroskę, radość życia. Dzięki temu powstały zadziwiające wiersze z których możemy się dowiedzieć, że dzieciństwo jest tylko wstępem do dorosłości, które może nas nie raz zranić. Nawet nasze sny stają się erotyczne, bowiem rządzi nami także biologia i popędy:
(…) nie popędzam się i nie pędzę
w pędzie popędu. Czasem zamykam usta
dłonią. Ktoś wypełnia moje biodra
do głębi wracam spełniona świeżością.
Czysta jak woda do ostatniej kropli
przejrzysta i klarowna nieskazitelna
i zimna z ziemi.
{zerwało się kilka niespełnionych snów}
Okazuje się, że poetka tęskni do czystości duchowej, jednak wiąże się ona z zimnem charakteru. Tak już dokładnie jest w wierszach Renaty Iwaniec, że kiedy już cieszymy się, że wiersz kończy się optymistycznie, autorka ma w zanadrzu jakąś zimną pointę.
Część druga pt. „dwie planety” poświęcona jest tematycznie związkowi z mężem Sławkiem. Wiersz „kiedy we mnie zaglądasz”, który otwiera ten rozdział jest fantastyczny. Zawiera w sobie wszystkie elementy poezji Renaty Iwaniec: trywialność, ale też metafory i otwarte pokazanie własnej psychiki. Nie mogę się powstrzymać aby nie zacytować tego wiersza w całości:
Sławek mówi że piszę „wyruchane wiersze”
że powinnam coś ładnego napisać
na przykład o trawie
(i tu pragnę tarzać się rozpustnie)
On myśli że sztuka to rysowanie pędzlem od linijki
że celem jest wyłapanie piękna
a ja piszę co we mnie drga
co się we mnie burzy albo uzupełnia
coś malowane moją dłonią
Przy jednym stole syn – w rączce bambino
a dookoła obrazki z bionice
przecież mogę napisać o bajkach w tle
i mężu co wciąż klika w „czy to dobra strategia”
(wciągnął się w zdobywanie)
O dla mnie szczyt to nie wiersz
to nic nowego muszę przetrawić przeżyć
opowiadam sobie jak każdy historie
różne w formie wersów
Nie wiem gdzie kończy się świat
a gdzie zaczyna poezja
drepczę po cielesnych wyrazach
jestem naga
Określenie „wyruchane wiersze”, oczywiście ordynarne i obsceniczne, ale powiedziane prostym, rzec można mocno ironicznym i domowym językiem, gdzie człowiek na zastanawia się nad językowa formą, jest bardzo trafnym określeniem. W poezji Renaty Iwaniec erotyka kryje się wszędzie i wyskakuje w najmniej oczekiwanym momencie. Ale taki już jest nasz język, że niemal każde słowo podszyte jest erotyką. Również nasza kultura i religia bazuje na erotyce, choćby w określeniu „grzechu”, który już niemal wyłącznie dotyczy życia płciowego.
Tak naprawdę tomik Renaty Iwaniec jest hymnem pochwalnym związku dwojga ludzi, którzy przyciągają się jak dwie planety choć bardzo się różnią. Stąd tytuł tomiku, który próbuje opisać dwie psychiki i dwa światy. Chwilami ta poezja bardzo mocno przypomina mi „Ulissesa” Jamesa Joyce’a Poetka podobno jak słynny autor próbuje dotrzeć do prawdy poprzez przyglądanie się słowom, które pojawiają się w głowach i rozmowach dwojga ludzi. Oczywiście, nie może się obyć bez podskórnej i naskórkowej erotyki, jak w wierszu „nie potrafię zdiagnozować”:
patrzymy na błękit poza horyzontem
lśni n a fali mógłbyś mnie wypełnić
przenieść na brzeg posunąć na śliskim
bez zagłębień
(…)
zapomnieć zaschłe skrzepy gałęzie
podniecają ogień palą spontaniczność
w mgnieniu kłótni nie para nie ciepło
rozdwojenia przez drobiazgi
Nieme serca uczą się brajla
Widzimy jak poetka rozpaczliwie próbuje zrozumieć siebie, swojego partnera oraz otaczający ich świat. Serca dwojga ludzi „uczą się brajla” ponieważ słowa już nie wystarczają, może nie są zbyt adekwatne, może jest ich za dużo lub za mało… okazuje się, że „w mgnieniu kłótni” następuje rozdwojenie dwóch planet. Ten wiersz to tylko jeden z wielu przykładów w tym tomiku na próbę zrozumienia związku dwojga ludzie, który ma swoje wzloty i upadki. Jednak w poezji, w konstrukcji wiersza następuje pełne pogodzenie się dwóch osób – planet. Najlepiej poetka określiła to w wierszu „już nie odlecę” słowami: „nie ma jego nie ma ciebie”.
Te dwuznaczności słowne pozwalają czytelnikowi na swobodne skojarzenia w wyobraźni, czyli na swoje odczytanie wiersza. Poetka daje nam wzór, matrycę, a Ty czytając możesz podkładać własne odczytanie, stajesz się współtwórcą.
Przy lekturze wierszy Renaty miałem nieodparte wrażenie, że rozwiązuję krzyżówkę. Najpierw czytałem jeden wiersz a następny układał mi się pionowo i patrzyłem czy literki się zgadzają. Autorka nigdy nie używa pointy jako ostatecznego zamknięcia problemu. Z kobiecą ostrożnością zostawia sobie zawsze margines na pomyłkę. Oto kapitalne zakończenie wiersza „kolejna notatka w dzienniku:
wiesz co cię spotkało już z otwartymi oczami
oceniasz nie wahasz się ale ważysz słowa
masz pion i kiedy szykujesz się do startu
odkrywasz
jak blisko byłaś i że za daleko cofałaś się
Pod słowa z wiersza każdy czytelnik może sobie podłożyć własne życiowe sytuacje i uczucia jakie mu wówczas towarzyszyły. Bowiem wiersze Renaty Iwaniec są właśnie takim literackim lustrem, w którym każdy może się zobaczyć.
Zdzisław Antolski
Renata Iwaniec, Przekrój dwóch planet, Font, Poznań 2022.