Stanisław Dłuski – BUNTOWNIK NIEBA

0
117
Franciszek Maśluszczak

1.

Gdzieś między snem a wizją rodził się Staś Marzyciel, buntownik, na fresku w miejscowym kościele Anioł karmił go chlebem z niebieskiej piekarni, jeszcze tradycyjnie na zakwasie, bo nie to co dzisiaj, jakieś polepszacze życia i tycia: chłopiec o pszenicznych włosach był niesforny dzieckiem, biegał boso po ziemi, nawet szkło nie było problemem, bo nie raniło mu stóp, delikatny i wrażliwy na wschody słońca, liczył krople rosy w trawie, podziwiał pająka krzyżaka, który polował w pajęczynie na starym wychodku na muchy, żal mu było tych kolorowych, tłustych i wypasionych na gównie krowim.

Matka miała takie dziwne imię, prawie niespotykane na wsi, Anatola, kiedy koledzy w klasie drwili z niej Staś bił w mordę na przerwie, krew się lała, jak to się wtedy mówiło „chudy ale byk”, jego atutem nie były bicepsy, ale szybkość rakiety radzieckiej, zanim ktoś się zasłonił jego drobna pięść lądowała na mordzie, właściwie wzbudzał strach wśród kolegów, ale był lojalny wobec przyjaciół, oddany lokalnej mafii, której w pewnym sensie przewodził. Miał cechy przywódcy, ale wolał schować się w cieniu dębów, których rosło tutaj tysiące, lasy pełne grzybów, krasnali, czarownic. Nie było w nim lęku, raczej odwaga straceńca i buntownika. Lubił nocami liczyć gwiazdy, szczególnie zimą, kiedy wychodził przed stary dom by strumieniem moczu rysować na śniegu dziwne wzory; patrzył w oczy nieba i czuł obecność czegoś co przerastało Kobylą Górę, gdzie bażanty układały pasjanse lasu.

Wśród kolegów szczególny podziw wzbudzał Ziutek, którego zesłano na wieś do podstawówki                      z pobliskiego miasta, nikt nie wiedział, dlaczego, musiał nieźle rozrabiać; miał ulubione i złośliwe powiedzenie do kolegów „przyjacielu kozy mej”; polubił ten sarkazm i ironię, tak mu zostało do starości. Ten sarkazm wzbudzał gniew u facetów, a dziewczyny wolały trzymać się od niego z daleka. Naszemu buntownikowi bliżej było do ptaków, wiejskich kundli, a szczególnie fascynowały go koty, lubił obserwować, jak polowały, zapewne od tygrysów Indianie uczyli się cicho i na paluszkach mordować wrogów…

*

Teraz jest okrutna wojna. Mrowi się ludami wschód. Polowanie na dzieci i kobiety. Nowoczesne narzędzia mordu: drony, rakiety sterowane komputerowo, jak z filmów grozy, czuła apokalipsa. Osiedla mieszkaniowe pełne trupów, ekipy nie nadążają ze sprzątaniem, na drzewach ludzkie flaki dziobią kruki. Obok gnijącego trupa rosyjskiego żołnierza młoda Ukrainka je kanapkę. Smród gnijących trupów miesza się z zapachem mięsa, samogonem, tytoniem. Z tym smrodem reporterzy wędrują po obrzeżach Miasta, nie da się pozbyć smrodu śmierci. Staś ogląda na początku te obrazy, później sprzedaje telewizor i śpi dniami, dniami, sen to ocalenie, pełen depresyjnej rozpaczy, czasami dla równowagi psychicznej wypija litr wódy, słucha metalu i poezji śpiewanej. Z czasem obojętnieje, przestaje wierzyć, kochać, ufać. Tylko nieustanne ucieczki, w środku ukrywa resztki człowieczeństwa. Właściwie kolejne urodziny czy imieniny przestały mieć znaczenie. Dni mijają, nikt nie wie czy to poniedziałek, czy piątek? Jeszcze z dzieciństwa pamięta opowieści babki Katarzyny o I wojnie światowej, mama z kolei opowiadała, że w czasie okupacji jedli brukiew, na żarnach mielono ziarno na mąkę, jeśli było ziarno. Ojcu za pracę w fabryce Niemcy płacili wiadrami spirytusu, nie było co jeść, to się piło…

Dwie żydowskie dziewczynki z klasy mojej mamy Niemcy spalili w stodole. Partyzanci nie dali rady pomóc. Dlatego Staś tak jest uczulono na wszelkie przejawy antysemityzmu, choć pazerność amerykańskich żydów go wkurza. Tak jest z narodami, z Polakami: są dobrzy i źli. Polacy też przez lata niszczyli go psychicznie, już od szkoły podstawowej na wsi, później w mieście grozili nawet śmiercią, jak to pewien filozof pisał: homo homini lupus est. Nic się w XXI wieku nie zmieniło. Zło ma się dobrze. Znana piosenka Niemena „Dziwny jest ten świat”, słuchał ją jeszcze na wsi, na adapterze Bambino, wciąż aktualna, czy kogoś zabijanie jeszcze dziwi? Na świecie miliony morderców. Ludzie są doświadczeni od początku świata w mordowaniu. Przypominają się słowa poety: „schodziłem w dół i w dół, i tak bez zatrzymania”….

(fragment) Rzeszów – A. D. 2022    

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko