Sona Hambardzum (Republika Górskiego Karabachu) – wiersze

0
69


Moja mama

Mój dom – nie jest moim domem,
mój dom – to uśmiech matki,
jej sen
jej serce.
Dłoń mamy – moja nienapisana piosenka
zawsze otwarta na stole,
moja droga –
w dłoni matki.
Moja matka – to miłość
tęsknota,
ojczyzna,
zapach …
pocałunkiem
tworzy bezpieczną zatokę
która jest podarunkiem
od bezkresnego nieba …

Kiedy
zostawiam cię samą
czuję się bardziej samotna niż ty.
Twoje życie
nadal mnie ożywia.


Arcach

– Oto Arcach – spokojny i mądry.
…Pamiętam,
babcia nocami
opowiadała ni to bajki, ni to prawdziwe historie:
– Arcach –  legendarny rycerz
rośnie
pod skrzydłami Matki Armenii,
która podarowała mu mu góry i doliny.
Arcach, jak właściciel,
trzymając w garści matczyną spódnicę,
idzie w góry,
buduje miasta,
w dolinie wyrastają domy i cerkwie.
Ludzie nazywają siebie Arcachowymi.
Tak, to on –  Arcach!
Prawdziwa bajka!
Pamiętam …
codziennie prosiłam babcię
by opowiadała mi tę bajkę.
Ona ze smutkiem zamykała oczy.
To Arcach – mądry, lecz cichy.


Droga

Nieprzejezdna …
Światło,
Trafienie strzałką.
Znowu się zaczyna
polowanie na śnieżynkę
koniuszkiem języka.
Dziewczyna, wstrzymując łzy,
spojrzała w niebo.
Pada śnieg …
Książka … rysunek …
Bardzo łatwo może zagubic się w śniegu
Jej ciężkie serce –
puste …
Droga znów nieprzejezdna.

Droga
z połyskiem
rybiej łuski
pod którą
pływają uśmiechy.
Żadnych pytań.
Trzymaj się przepływających rybich ości,
potem jakoś już pójdzie…
Kto chciałby stać się pokarmem dla rekinów.

Droga …
Bez przechodniów …
Manekiny na sprzedaż
za których jedną nogę płaci się miliony.
Dziesięciocentówka,  wdeptana w błoto,
ktoś wkłada ją do pożółkłych kieszeni białych spodni.

Droga …
krople deszczu …
Przerażone powieki.
W celu odprowadzenia ścieków
rzęsy skręcają w prawo …
Chrzcielnica.
Szereg nieochrzczonych dzieci
(Moje dziecko uśmiecha się do mnie).
Krople deszczu
budzą korzenie kwiatów.
Poprawiasz krawat,
wydaje się, że nie dotrzesz
do drogi.

Usiądź.
Twoje kroki są zmęczone
stanie- bezsensowne.

“Dobrze, że się o ciebie
troszczą”
– mówią
przydrożne kamienie…

Ale to tylko szept kwiatowego płatka,
który spadł na drogę.


Łza Matki

Z całego morza oddzieliłam tę kroplę.
niepodobną do innych,
to była łza
mojej matki.
Wtem  wiatr
rozkołysał fale.
I ta jedna kropla
rozświetliła morze,
stała się podobna do słońca.


Chcę ci coś powiedzieć

Rozumiesz mnie,
i kamień
zapożycza słowa z języka kwiatów.
Słucham. Zamykam oczy.
Dzielę się z kwiatem.
Twoje imię wypełnia moje komórki
światłem.
Ty – moim niebem,
Ja – skrzydłem
otwartym przed Bogiem.
Kwiat czerpie życie
z nieograniczonych głębokości.
Kwiaty przypominają
ciebie
zawieszonego w mijających sekundach.
Obawiam się,
swej miłości,
jak końca świata
jak końca wiersza:
“Koniec świata – to początek.”
Ciekawa rzecz  – koniec, kropka, czyż nie?
Zwłaszcza, jeśli
w dalszym ciągu
blaknie słowo o najważniejszym,
pozostając na zawsze … ostatnim.
Drzewa
lubią śnieg
liście – moją dłoń.
Kładę rękę na gwiazdę
i słyszę twój głos –
Komunikacja …
Drzewa nie są podobne do ścian –
nie mają uszu
ale posiadają tysiące tysiący języków.
Otwierasz
powieku wcześniej niż słońce.
W żałobnym kolorze moich oczu
rysujesz
Jasno-ogniste obrazy.
Z jakiego ognia bierze się czerwień?
Połączone,
oddechy,
żyjemy razem,
śpimy,
czytamy,
myślimy
bawimy się,
razem wymyślamy coś
co od dawna istnieje –
trwanie kwiata
w sercu,
nawet razem ruszamy naprzód
naprzód
Kocham Cię (nie obchodzi mnie, że wszyscy słyszą!).
Droga ma pamięć.
Zmęczona jestem
odmierzanymi sekundami,
kładę lewą rękę na uchu
i słyszeę: tik-tak, tik-tak.
Całujesz moje palce.
Ja zabieram sekundom
Twój cień,
wdycham kamień,góry i ścieny.
Śladami twoich pocałunków,
pozostałych na koniuszkach palców,
przyprowadzam zabłąkane gwiazdy
do domu.
Kocham cię.
Kocham
drogi w nieskończoność.
Kocham
Czystą przejrzystość Ziemi.
kocham
niedostępną wysokość nieba.
Kocham
Twoją dziewiątą falę.
Kocham nasz czas.
Ja, tygrysica dzikich pieszczot,
przeszłam przez pragnienia siedmiu źródeł
i ruszyłam w kierunku
błyskawic na dalekim horyzoncie.
Kocham ogień, którego nie można ugasić,
i sama staję się źródłem pożaru.
Wyznaję
Otaczającym mnie aniołom –

Nie jestem Sona, a … Soma*.


*(Soma – w Armenii to imię symbolizujace wolność)


NA KAMIENNEJ PŁYCIE

Obejmuję niebo
Nie smuć się…
Kolanami dotknęłam ziemi,
Jestem pokorna.
Ucisz moje spojrzenie
Nie przepraszaj…
Przybliżyła się dal.
Już nie dal – to granica bez mapy.
Każda sekunda
Okazuje się nową stronicą.
Pewna przyszłość stała się przeszłością.
Nie płacz…
Napięta rozpacz
Rozciągnęła się i zdefiniowało się
Słowo życia.
Po policzkach spływa potok łez.
Wędrowcy szukają cienia
Po wojnie…
Nie rozpaczaj…
Słońce jest daleko,
Zawsze jednak ciepłe i świetliste.
Nie martw się…
Obejmuję noc,
Wiem, że przyjdziesz…


***

Widząc wojenny las,
przestraszone kwiaty blakną
zagłębiając korzenie w ziemi –
potajemnie radują się
siłą moich synów…
Moja ziemia, pozostawiona bez ochrony,
kurczy się jak dziecko.
W zakątku zlodowaciałych ciał
moich ormiańskich synów  
niebo nie toleruje żadnej wojny…
Walczące ręce czasami
przytulają ciepłe dziecko.
Walczące oczy czasami
zachodzą łzami po niezapomnianym toaście,
a wojna będzie się cieszyć ich zwycięstwami.
Chcę stać się twoją dłonią, żołnierzu,
gdy wokół ciebie działania zbrodniarzy,
abyś nie drżał i nie zmylił wybranej ścieżki.
Chcę stać się twoją stopą, żołnierzu,
gdy wokół ciebie są spokojne i zakrwawione ciała przyjaciół i wrogów,
abyś się nie zmęczył i nie pomylił swojej ścieżki …
Widzący wojnę mój walczący kraj –
to: mój więzień,
upadły,
uparty,
zwariowany,
przegrywający,
uczciwy,
niezależny,
mój naród.


* * *
W mojej duszy schronił się kwiat –
on pije rosę wspomnień,
lekki smutek tęsknoty

Otulę go ciepłem
by moja dusza płonęła
jak kwiat …


* * *
Pozostawiając kogoś  w samotności-
sam w swej samotności utoniesz .
Lecz nagle ktoś inny przeniknie cię płonącym wzrokiem –
i serce zaczyna budzić się do życia …


Z morza łez nagle oddzieliła się kropla

Z morza łez nagle oddzieliła się kropla …
Ona była zupełnie=zupełnie inna
niż pozostałe w słonecznym blasku.
I była to jakby obsesja:
święta łza matki,
stworzona przez słone wiatry
dotknęła moich ust …


Twoja dłoń w mojej dłoni

Twoja dłoń w mojej dłoni.
Twoje grzechy – moimi grzechami… –
Mój uśmiech – to kwiat,
który wypadł z twojej ręki.

Uśmiechasz się. Milczysz.
O czymś myślisz w tej chwili.
Wiosna. Przeraźliwa cisza.
No, co ty możesz wiedzieć o nas?


W głębinie moich wspomnień

W głębinie moich wspomnień
płynie niewytłumaczalny smutek ,
i od rozżarzonej świadomości
z ciała ulatują krople łez …


Stepanakert

Drzewa tutaj obdarzają pieśnią,
Melodia dotyka szczytów gór.
Kwitnący ogród niesie pocałunki,
na ustach igra lekkim uśmiechem.

W ramionach splatają się legendy,
w zapomnienie odpłynęły wieki,
i wydaje się, że rzeźby ożywają,
głaskane palącym południowym słońcem.

A Babcia z Dziadkiem opowiadają bajki
o ocalałych z pola walki,
Jęk syreny wspomnień
rozlega się w górach dźwięcznym echem.

I ptaki Pamięci ozdabiają niebo …


                       Tłumaczenie z języka rosyjskiego: Kalina Izabela Zioła


Sona Hambardzum urodziła się 1 grudnia 1990 w miejscowości Matahis Martakert w Republice Górskiego Karabachu. W 2007 roku ukończyła gimnazjum nr 2. im. Aszota Guliana (Becora). Pisze poezję od 11 roku życia.
W 2011 roku ukończyła studia na Wydziale Prawa Universytetu  Świętego Grzegorza z Nareku w Stepanakert, obecnie kontynuuje studia magisterskie na Wydziale Gospodarczym tej samej uczelni.
Jej wiersze publikowano w różnych czasopismach i antologiach – “Pierwsze spotkanie”, “Gandzasar”, “Pieśń Arcachu””, “Kroki i echa”, “Poemat w meridianach świata”.
Pierwsza jej książka “Podobni słońcu” została wydana w 2009 roku.
Jest członkinią Związku Pisarzy Arcachu od 2009 roku, a od 2012 Związku Pisarzy Armenii.
W 2012 roku w ogólnoormiańskim konkursie “Student-Twórca” zdobyła pierwszą nagrodę. Jest laureatką Międzynarodowego Festiwalu Poezji (NKR).
Pod koniec 2012 Sona Ambartsumian została uznana za najlepszą poetkę wśród młodych pisarzy Związku Pisarzy z Arcachu.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko