Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
86

Zakrztusić się…

Od paru lat, coraz częściej przychodzi do mnie myśl, że wybitna literatura powstaje gdzieś na obrzeżach podstawowych języków. Tak, w tamtych oczywiście, też powstają książki wybitne, ale te przejmujące nie z powodów obyczajowych, rodzą się gdzie indziej.

Wrzucam imię i nazwisko autora „Złotej dziewczynki z Jassów” w wyszukiwarkę. Boże, nie ma hasła w Wikipedii. Czytam ze skrzydełka książki: urodzony w roku 1960, do upadku komunizmu pracował jako geolog. Dziennikarz, pisarz. Nawet nie wiem ile wydał książek. Ta została uznana za najlepszą powieść europejską 2020 roku przez francuski magazyn literacki „Transfuge”. Magazynu też nie znam.

Zaczynam czytać i po kilkunastu stronach wiem, że trafiłem na perełkę, może nawet perłę.

Czytam i się zaśmiewam. Miasto Jassy, po transformacji, upadku komunizmu. Przyjeżdżają Amerykanie, pochodzenia żydowskiego. Matka i syn. Ten drugi, Ben, ma 50 lat, matka, Dora, „ma trochę więcej”. Szef firmy wysyła do po nich młoda kobietę. Ma sprawić aby poczuli się więcej niż dobrze. Ma im pokazać miasto, zapewnić rozrywki, finalnie sprawić aby przybysze z lepszego świata chcieli zainwestować swoje dolary w Rumunii. A może nawet nie w Rumunii, a w Jassach. Z tyłu głowy mam Polskę z tego okresu.

W co maja inwestować? Na czym zbili pieniądze w Stanach? Śmiech, śmiech. Prowadzą gigantyczny „szmateks”. Amerykanie nie wyrzucają dobrych ubrań, sprzętu, który jeszcze działa, żadnych bibelotów, niczego, co się może przydać, co ma jakąś wartość. Nie wyrzucają, bo pieniądze, drobna część ze sprzedaży, idzie na pomoc weteranom wojennym. Więc ta firma handluje, wysyła kontenery, wszędzie. Ameryka Południowa, Japonia, kraje postkomunistyczne…

Nasza bohaterka, Sanziano Stipiuc, sprawia się dobrze, więcej niż dobrze. Jej humor, cięty język, pomysły…

Już za chwilę może jechać do Stanów. Nie tylko po to aby tworzyć rumuńską filię „szmateksu”. Po nowe życie. Tak, tak, u boku Bena. Dzieli ich sporo lat, ale to nie jest przeszkoda. Ślub jest naturalną koleją rzeczy. Podobnie jak dzieci. I… i przejęcie zarządzania firmą przez Sanziano.

A później śmiech zamiera na ustach. Nie dlatego aby od razu powiało grozą. Nie. Po prostu inna rzeczywistość. Jassy w latach trzydziestych. Szczęśliwe małżeństwo żydowskie Oxenbergów. Młody lekarz ginekolog. Pierwszy, który w mieście wykonuje cesarskie cięcie. Jest mistrzem w swoim fachu. Fenomenem. Zawstydzone kobiety pod wpływem jego rąk uspokajają się, w zasadzie chyba wszystkie wolą te jego ręce od rąk mężów. A pani Oxenberg? Dziś należałoby powiedzieć, że była menadżerem męża. Tak, to właściwe określenie. Ale jest też artystką. Tłumaczy wiersze, przyjaźni się z włoskim ambasadorem. Zresztą, oboje przynależą do elity miasta Jassy. Ich córeczka, Gołda, zbiera gumowe kaczuszki i pisze opowiadania. Za kilkanaście lat ma trafić do Hollywood, pisać scenariusze, zdobywać nagrody. Jej starszy braciszek jest w stanie sprzedać kolegom nawet „zdechłe karaluchy”. Głowa do interesów, bankier…

Sielanka.

Do czasu. Potem dopada ich historia. Najgorsza z najgorszych, mrożąca krew w żyłach. Antysemicki powiew. Omijanie żydowskich sklepów, wyrzucanie Żydów z tramwajów, bicie. Pana doktora od „pizd” też należy omijać. To znaczy omijać oficjalnie. Bo przecież… przecież jest mistrzem w swoim fachu. Więc potajemnie, w nocy dokonuje zabiegu na żonie szefa policji. To daje gwarancję nietykalności, bezpieczeństwo. Policjant na straży przed domem…

Dora jest okropna teściową. Irytującą. Z ciągłą potrzebą dogryzania, wchodzenia w polemiki. A Ben? „Zaliczania” młode kobiety w Europie.

Można być szczęśliwym w takim układzie? Rodzice Sanziano poprowadzą filię amerykańskiego „szmateksu” w Rumunii. Będą kapitalistycznym zaczynem…

Czytam w Wikipedii: „27 czerwca 1941 Ion Antonescu zadzwonił do dowódcy garnizonu w Jassach płk Constantine Lupu, aby ten „oczyścił Jassy z ludności żydowskiej”. Tego samego dnia władze oficjalne oskarżyły Żydów o sabotaż.” O sabotaż, współdziałanie z komunistami. Pogrom jest straszliwy. Pan Oxenberg i syn trafiają do transportu, nie wyjdą z tego żywi. Pani Oxenberg… koszmar, bita, gwałcona. Raz, drugi piaty, rozerwana pochwa, odbyt, wszystko pogruchotane. Przeżyje. Nie na długo. A córeczka, Gołda? Uratuje deklamując niemiecki wiersz rabina, gnanego w pochodzie nieszczęśników. To on się nią zajmie, umożliwi za jakiś czas wyjazd do Austrii.

Tak, Gołda to w kilka lat później Dora.

Ta książka nie jest do opowiadania. Miejscami budzi śmiech, miejscami przyprawia o dreszcze. Jest jak mocny wir, wciąga coraz głębiej, ale nie wyrzuca na powierzchnie. Ten, który wpadł krztusi się…

Cǎtǎlin Mihuleac – Złota dziewczynka z Jassów, przekład Kazimierz Jurczak, Noir sur Blanc, Warszawa 2023, str. 288.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko