Sylwia Kanicka – trzy kroki do harmonii

0
93

            Słowo ma ogromną moc. Potrafi budować, motywować, ale może również niszczyć. W debiutanckiej książce poetyckiej Beaty Guzy „między słowami”, która ukazała się, nakładem wydawnictwa Anagram, w 2021 roku, czytamy, że „Jest jak chleb / powszedni / związek ciał trosk codziennych / tarć słownych i rąk urobionych” (Słowo dane, s. 33), czyli towarzyszy człowiekowi w każdej chwili życia.

            Zbiór wierszy Beaty Guzy to siła słowa, którym poetka stara się przedstawić świat. Utwory emanują prostotą, jednak nie jest ona ich słabą stroną. To jedne z tych wierszy, które stoją naprzeciw poezji przesyconej natężeniem, wyszukiwanymi wyrażeniami, rozbudowanymi metaforami. Guzy pisze prosto, budując wyrazisty i piękny obraz. Nie pojawia się monotonia, a czytelnik ma wrażenie przechodzenia przez dni, które mogą również jego dotyczyć, bo

            „Czasu nie zatrzymasz
            czas nam ucieka
            czas nas goni” (Zegarmistrz, s. 58)

i tylko od człowieka zależy, jak je wykorzysta. Wracając jeszcze to samego sposobu zapisu wierszy, Guzy tworzy czysty przekaz, którego nie trzeba się doszukiwać. Poetka nie utrudnia odbiorcy dotarcia do wnętrza swoich utworów, co jest ich zaletą, ale może być również powodem do stawiania autorce zarzutu pójścia, w pisaniu, najłatwiejszą drogą.

Czytając, zauważa się nawiązanie do trzech bardzo ważnych elementów, dodatkowo stanowiących rdzeń chrześcijańskiego życia. Te aspekty to wiara, nadzieja i miłość. Dopóki towarzyszą człowiekowi, jest on wstanie pokonywać wiele trudności. Interesujący jest podział książki na dwie części, w której pierwsza mówi bezpośrednio o miłości i wierze, a druga przeplata te trzy filary i jest uzupełnieniem poprzedniej.

Tak więc rozpoczynając przygodę z poezją Beaty Guzy, w pierwszej kolejności spotykamy obraz miłości:

            „Mówią o niej że jest naiwna
            niepraktyczna śmieszna nierealna
            mówią że jest na świecie” (Komentarz, s. 54).

Nie można od niej uciec, odwrócić się i udawać, że nas nie dotyczy. Beata Guzy, świadomie, nie skupiła uwagi czytelnika tylko na jednej jej płaszczyźnie. Zaprasza odbiorcę, by odsłaniał kolejne kotary. Ukazane zostało uczucie kobiety i mężczyzny. Wzajemna miłość stanowi filar do stworzenia rodziny i jest niezbędna w jej funkcjonowaniu:

            „Wpleceni w siebie
            nie odmieniali ja ty
            moje twoje
            tworzyli przestrzeń
            dla swoich dzieci” (Małżeństwo, s. 18).

Poetka zwraca jednak uwagę, że to uczucie potrafi zaskoczyć, a jej podmiot stara się być przygotowany mówiąc: „nijako przełknęłam wspomnienie” (Namiętność, s. 29).

Zakochanie niesie z sobą początek najsilniejszej miłości, a mianowicie rodzicielskie. Autorka zwraca szczególna uwagę na więź łączącą matkę i dziecko. Kobieta, dla swojego potomstwa, jest wstanie dokonywać wyborów, które nie zawsze podobają się otoczeniu, spotyka się z brakiem akceptacji, „mówią o niej nieaktywna / mówią kura domowa / mówią masz zawód „bądź kimś” / dziecko się wychowa” (Matka, s. 16). Jednak matka znosi to dla dobra swojej pociechy. To ona tuli dziecko do siebie, gdy pojawia się strach i zwątpienie. Ta miłość, czasami bardzo trudna, jest też przepełniona pewnością, by „nurtem serca iść pod prąd szorstkiej rzeczywistości / gdy czas płynie mozolnie” (Osamotnienie, s. 25), by nigdy nie wątpić. W ten sposób  podmiot silnie akcentuje swoją wiarę w Boga, a pojawiające się utwory nie poddają tego pod wątpliwość i gdy „jest przerażenie / na usta pcha się przekleństwo / lub modlitwa / to ona przywraca nadzieję” (Huśtawka, s. 56). Wracając jednak do relacji matka – dziecko, wyrozumiałość rodzicielki stawia dobro potomstwa ponad wszystko:

            „przyszedł czas
            rozwinęły skrzydła i poleciały
            dla niej” (Kolej rzeczy, s. 48),

dlatego rozumie wszelkie jego wybory. U dziecka, które oczywiście kocha, świadomość tego uczucia pojawia się z wiekiem, a najmocniej, gdy „Położona na grobie matki / wtuliła się w chłód kamienia” (Przytulić ciszę, s. 20) i odczuwa pustkę. W całym obrazie miłości zauważyć można uwypuklenie roli kobiety, która bierze na swoje ramiona odpowiedzialność, by pokazać dziecku, co w życiu liczy się najbardziej.

            Pojawia się jeszcze jeden element, związany z kobietą. To jej umiejętność dostrzegania niesprawiedliwości występujących na świecie:

            „tu zabójstwo
            tam gwałt
            noworodki w śmietnikach
            kolejny kryzys obiega świat
            bieda
            przeciwko bratu staje brat” (Wiadomość, s. 32),

przez co staje się przykładem zaangażowania we wszystko, co wokół się dzieje. Jest też potraktowana, jako symbol potrafiący szukać rozwiązania każdej sytuacji.

            Tak, jak wspomniane zostało na początku, fundamentem tego zbioru jest silne zaakcentowanie trzech filarów. Miłość. choć najważniejsza, nie istniałaby, nie miałaby swojej siły, bez wiary i nadziei, które odgrywają istotną rolę w życiu człowieka. O ile wiara została ukazana pierwszej części, tak nadzieja, przebijająca się powoli przez pierwszą, zdecydowanie mocniej daje o sobie znać w drugiej. Czym tak naprawdę jest? „dla tych / którzy pragną tylko / patrzeć i mieć / robi makijaż / i depiluje nogi / a dla tych / którzy pragną kochać / wyzbywa się fałszu i gniewu / codziennie” (Przystań, s. 45). To najlepsze podsumowanie jej roli, tak w książce, jak w życiu.

            Druga część, przez splecenie z sobą tych trzech elementów, o których mowa powyżej, ukazuje pojawiające się trudności, bo życie nie należy do łatwych. Poetka odzwierciedla sytuację, kiedy człowieka przytłacza codzienność:

            „uwięziona w mroku codzienności
            na krawędzi szuka pożywienia
            nic nie znalazła … oprócz łez
            nie ma nic” (Depresja, s. 50),

a każdy kolejny krok jest coraz trudniejszy do wykonania. Guzy ukazuje stany zwątpienia, kiedy „w półuśmiechu spakowana / zamknęłam co niedomknięte” (Alfa i omega, s. 44), by ruszyć dalej, jednak kolejne utwory powodują, że czytelnik ma wrażenie poszukiwania rozwiązań najtrudniejszych sytuacji i, choćby zawiodła miłość, to nadzieja i wiara pchają człowieka do przodu:
            „może uda nam się będąc wpół do siebie

            pół z ciebie poł ze mnie zebrać w całość” (Z powrotem, s. 51).

            Poetka przedstawia również osobę, która zawsze wierzy, że możliwe jest wyjście z każdego kryzysu oraz realizacja najtrudniejszych celów. Stawia więc za plecami Matkę:

            „krok za nimi matka
            obserwowała ich lot
            z nadzieją
            że nie poniesie je
            bezpowrotnie” (Idee. S. 47),

a tym samym jeszcze raz mocno zaznacza znaczenie kobiety, która, przy trzech podstawowych filarach, może stanowić ich wzmocnienie.

            Książka Beaty Guzy to nie tylko poetyckie zapisy, bo „Poezja zdaje się być rzeczą zbędną / nie nakarmisz nią dzieci ani zwierząt” (Och – mistrzyni, s. 60). Jest próbą ukazania życia zwykłego człowieka, w zwykłej, czasami trudnej, codzienności, bez napompowania i uwydatniania wszystkiego. Prostota w poezji „czasami trafia jak kula w płot / lecz kiedy trafi przeszywa na wskroś / a pod jej słowem uginają się najtęższe umysły” (j. w.)

Beata Guzy, między słowami (ANAGRAM, Warszawa 2021, s. 64)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko