Przemysław Znojek – Autobus

1
180
Maria Wollenberg-Kluza

Autobus
*

Miasteczko, które odwiedził Ginsberg pogrążało się w promieniach październikowego słońca. Ostatni dzień miesiąca należał do wyjątkowo ciepłych i słonecznych, podobno od trzech dekad meteorolodzy nie odnotowali tak gorącej jesieni. Jeśli ktoś wyobrażał sobie archetyp polskiej złotej pory, to tak dokładnie powinien wyglądać. W powietrzu wirował jeszcze zapach minionych wakacji, zgubionego w ciągu dwóch miesięcy szczęścia. Wszystko wydawało się lekko dziwne: przechodnie mijali się, wymieniając się przy tym serdecznym uśmiechem, autobusy przyjeżdżały punktualnie, a liście nabrały wyjątkowego koloru, w delikatnym podmuchu wiatru tańczyły, przypominając unoszące się nad ziemią kawałki bursztynu. Stojąc wśród osób zgromadzonych na przystanku autobusowym próbował złapać je, jednak okazywały się wyraźnie szybsze od ruchów jego dłoni.

KLIKNIJ ABY PRZECZYTAĆ CAŁOŚĆ>

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko