Bronisław Tumiłowicz – Dziady dla mlodych

0
71

Mickiewiczowskie Dziady dokonują niekiedy spustoszeń w krajobrazie kulturalnym (i nie tylko), że wspomnimy  przedstawienie Kazimierza Dejmka z 1967 roku i całkiem niedawną inscenizację Maji Kleczewskiej w Krakowie. W Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi nic takiego się nie zdarzyło i pewnie nie zdarzy. Pokazano bowiem jedynie wyimki z części I, II i IV dramatu, a część III reżyser widowiska Adam Sroka  obiecał przygotować za rok na 135-lecie łódzkiej sceny. Tym razem uhonorowano jedynie dwie rocznice – 40-lecie ostatnich Dziadów w tym miejscu i 200-lecie powstania dzieła. Adam Sroka przygotował widowisko ku podbudowania wyobraźni młodych odbiorców targanych różnymi problemami sercowo -psychicznymi. Taką formułę “młodzieżową” reżyser kultywuje od dawna, o czym świadczą Dziady sprzed 30 -lat w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu.  Teraz byłem na jednym ze spektakli popremierowych i rzeczywiście więcej niż połowę widowni zaludniali licealiści. Zachowywali się godnie, nie strzelali z procy do aktorów, czasami tylko nieśmiało odezwała się jakaś niewyłączona komórka. Usłyszałem ciche pytanie koleżanki. -Kto tak do ciebie dzwoni? Odpisz mu, że jesteś w teatrze… Po spektaklu rozgorzały dyskusje, nie koniecznie na temat sztuki, ale edukacyjny cel przedsięwzięcia został spełniony. Kolejne sceny dramatu przenosiły nas w różne okoliczności historyczne. Zaczęło się od dzikiej, czysto młodzieżowej paplaniny,  szarpaniny, tańców i krzyków pod muzyczkę dyskotekową. Młodzież pokazała buntownicze  nastawienie wobec pojawiających się “dziadersów” po wodzą Guślarza  ( w tej roli przekowywający i obdarzony zdolnościami muzycznymi Radosław Osypiuk)  zmierzających z dziwacznym wózkiem na miejsce zapowiadanego w tytule obrzędu.  A potem mamy względnie tradycyjną wersję Dziadów w kaplicy, gdzie Guślarz prócz serwowania zaklęć wykonuje na starodawnych cymbałach proste melodie i jeszcze dla dodania niesamowitości scenie  bierze do rąk pasterską fujarkę.  W tym miejscu trzeba pochwalić autora muzyki Marcina Pospieszalskiego. Trzecia scena to ogromny monolog Gustawa w gościnie u greko-katolickiego księdza,  którego ze spokojnym umiarem wykreował Robert Latusek, do złudzenia przypominający Bronisława Pawlika. Oczywiście uwaga jest skupiona przede wszystkim na Gustawie – tu ważna rola Ksawerego Szlenkiera, postawnego mężczyny w starym wojskowym szynelu  (kostiumy i scenografia Magdaleny Kut). To z jego ust padają w rozpaczy słynne słowa -Kobieto, puchu marny– nie specjalnie podobające się feministkom, ale dla zlagodzenia  wrażenia reżyser dołożył mu dwa wersy z wiersza Oda do młodości  – …ty nad poziomy wylatuj...  Gustaw, który może zbyt rozwlekle dzieli się z księdzem i widzami swoją depresją psychiczną, usiłuje się nawet przebić sztyletem (z chowanym ostrzem), pod koniec domaga się od duchownego zniesienia embarga na pogańskie Dziady, choć sam przecież nie jest jeszcze duchem. Ale to zaiste główne przesłanie dramatu, które pragnął uwypuklić Adam Sroka. Każda trudna sprawa, każda niedobra osoba jaką spotykamy na swej drodze i każde ciężkie przeżycie wymaga jakiegoś rozliczenia, bo nic samo nie znika.  Dostojewski pisał, że rany psychiczne zadane przez człowieka goją się dużo dłużej i boleśniej niż najcięższe urazy fizyczne.  Cierpienia te pozostawiają niezatarte ślady. A z kolei jak przemawiał do nas wieszcząc  poeta Czesław Miłosz – Spisane będą czyny i rozmowy. Tym złym wcale nie musi być tylko Stalin (Który skrzywdziłeś), bo wiersz może sięgać o wiele dalej.

Jakby na specjalne zamówienie kilka dni po Dziadach w Łodzi mieliśmy Śmierć porucznika w Instytucie teatralnym w Warszawie. Rzadko wystawiana sztuka Sławomira Mrożka jest   również pendant Dziadów , Reduty Ordona i Pana Tadeusza. Prześmieszny spektakl z czytaniem performatywnym w reżyserii Jerzego Machowskiego i adaptacji    Iwony Rusek inicjuje cykl spotkań poświęconych “śladowi Mickiewicza” pt. My z niego wszyscy. Komedia Mrożka odreagowuje ironicznie i karykaturalnie przymus lektur obowiązkowych. Mamy tutaj zatem przekształcony nieco chór z II Części DziadówNie znałeś litości panie!”, który wynoszą po adresem Pierwszego Wieszcza płaczliwymi głosami jakieś licealistki, bowiem kazano im nauczyć się na pamięć kilku nieśmiertelnych strof.

A może warto dołączyć do Dziadów Sroki jeszcze Śmierć porucznika Mrożka?

Bronisław Tumiłowicz

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko