Na szlakach i bezdrożach angloamerykańskich
Niedawno zmarłego Wacława Sadkowskiego (1933-2023) zapamiętałem jeszcze z zamierzchłych czasów, gdy kręgi postaci pojawiających się na telewizyjnym ekranie nie ograniczały się do polityków, sportowców, kucharzy, projektantów mody, konfekcyjnych aktorów i innych celebrytów. Gościli na nim także uczeni, pisarze, intelektualiści, filozofowie czy krytycy artystyczni, jako że ceniona była jeszcze kultura wysoka. Wacław Sadkowski zwracał uwagę już zewnętrznymi atrybutami intelektualisty, człowieka kultury: starannie wypielęgnowaną brodą typu „marynarskiego”, w niczym niepodobną do dzisiejszych powszechnych, niechlujnych zarostów, nietrafnie nazwanych „brodami” oraz wytworny sposób wysławiania się: doskonałą dykcją i intonacją. Ze sposobu mówienia czynił Sadkowski miłą dla ucha sztukę. Gdy zabierał głos, wiadomo było, że wie co mówi, a nie tylko mówi co wie. Mówił mądrze, erudycyjnie i finezyjnie. Urodził się 19 maja 1933 roku w Toruniu, a po ukończeniu tamtejszej polonistyki pracował jako redaktor, eseista i publicysta literacki w szeregu pism, takich jak n.p. „Współczesność” czy „Kultura”. Mało kto wie, że krotko, w latach 1950-1951 pisywał pod pseudonimem „Rola” do krakowskiego „Tygodnika Powszechnego”. Był też przez lata publicystą kulturalnym „Trybuny Ludu”. W latach 1972-1993 był redaktorem naczelnym „Literatury na świcie”. Nieprzypadkowo, ponieważ był wybitnym znawcą literatury zachodniej, w szczególności obszaru języka angielskiego, brytyjskiej i amerykańskiej. W literaturze cenił przede wszystkim bogatą i oryginalną formę czyli dobrze rozumianą literackość. Opublikował m.in. syntezę „Literatura katolicka w Polsce” (1963), „Drogi i rozdroża literatury Zachodu” (1968), „Kręgi wspólnoty” (1971), „Od Conrada do Becketta” (1989), a także monografie polskich pisarzy: Teodora Parnickiego, Jerzego Andrzejewskiego, Andrzeja Kuśniewicza. Zmarł 10 stycznia 2023 roku. Jego tom szkiców i recenzji „Drogi i rozdroża literatury Zachodu”, którego pierwsze wydanie ukazało się w roku 1968, był bardzo cennym przewodnikiem po wielu wybitnych zjawiskach zachodniej, głównie brytyjskiej i amerykańskiej literatury, bo w tym kręgu się niejako specjalizował, w czasach, gdy w polskim piśmiennictwie niewiele było publikacji na ten temat, a literatura tego kręgu dopiero znajdowała drogę do polskiej publiczności czytającej. Są w tym tomie szkice m.in. o prozie Williama Faulknera, Mary McCarthy, Jamesa Baldwina, Roberta Penn Warrena, Ernesta Hemingwaya, Alana Sillitoe, Grahama Greene, Williama Styrona, Nathanaela Westa, Johna Updike, Johna Dos Passosa, a z pozaangloamerykańskiego kręgu także Simone de Beauvoir, J.M. Le Clezio, Alberto Moravii, Giuseppe Tomaso di Lampedusy czy Maxa Frischa.
Autor zdawał sobie sprawę, że wiele z omawianych przez niego powieści i opowiadań nie zostało jeszcze przełożonych na język polski, więc nie ograniczał się do ogólnych rozważań na ich temat, lecz zwięźle i klarownie streszczał fabułę i problematykę wielu z nich, dając czytelnikom możliwość orientacji w tym zakresie. Zresztą, szkice te do dziś świetnie się czyta, dzięki wiedzy, erudycji i stylowi Sadkowskiego, więc na czym polega ich niemodność? Na tym, że rzadko już tak klarownie pisze o literaturze, bo takie pisanie zostało wyparte w dużym stopniu przez hermetyczny, mętny, pretensjonalny styl rodem z literaturoznawczych seminariów uniwersyteckich, który w większym stopniu jest formą popisu wydumaną „oryginalnością interpretacyjną” niż próbą dotarcia do czytelnika. Wacław Sadkowski pisał natomiast z myślą o czytelniku, a nie o własnym intelektualnym, ekstrawaganckim ego. I to po nim pozostanie.
Wacław Sadkowski – „Drogi i rozdroża literatury Zachodu”, Książka i Wiedza 1968, 1988
—
Miniaturka o Parnickim
Ta niewielka (58 stron), objętością przypominająca niewielki tomik poezji, opatrzona na okładce fotografią pisarza, książeczka z serii „Sylwetki współczesnych pisarzy”, wydawanej przez Agencję Autorską i Dom Książki, a poświęconej ówczesnemu kręgowi współczesnych polskich pisarzy obejmuje tylko tę część twórczości Teodora Parnickiego, która powstała przed 1970 rokiem. Brak w niej więc m. in. powstałych później takich powieści jak „Muza dalekich podróży”, „I u możnych dziwny”, „Rozdwojony w sobie”, „Sam wyjdę bezbronny” czy „Opowieść o dwóch metysach”. Ostatnia chronologicznie powieść Parnickiego, odnotowana w przez Sadkowskiego w bibliografii pomieszczonej na końcu tomiku, to „Inne życie Kleopatry” z 1969 roku. Krytyk z mistrzowską precyzją, klarownym, komunikatywnym stylem, dysponując niewielką przestrzenią, potrafił kapitalnie oddać sens, kształt, esencję trudnej przecież, skomplikowanej, wielowarstowej prozy Parnickiego. Na czym polega arcyniemodność tej edycji, a dziś arcyniemodność tej lektury? Nie tylko na tym, że ta cenna seria ukazywała się do lat siedemdziesiątych i należy już od dawna do historii edytorstwa, ale i na tym, że od lat nie ukazują się w Polsce tego rodzaju serie i w ogóle tego rodzaju publikacje. Cóż, inny charakter ma dziś rynek książki, inna jest pozycja i rola pisarzy nowych generacji, a obecnej w szczególności, a coś takiego jak edukacja kulturalna odbywa się jedynie w internetowej niszy, a nadto „każdy sobie rzepkę skrobie” i stara się autopromować. Inne czasy, inne obyczaje. Mnie tamtych w jakimś stopniu żal. Brak mi takiej serii. „Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi”.
Wacław Sadkowski – „Parnicki”, 1970