Zbiór opowiadań Ludmiły Janusewicz pt. „Motyl na patyku” jest książką niezwykłą, chociaż opowiada o ludzkich losach, miłościach i o śmierci. W jej prozie pojawiają się ludzie „z tego i nie z tego świata”. Ci drudzy kierują się wyobraźnią i fantazją, ich życie przypomina poetycką baśń i legendę.
Jednak to tylko tło, bowiem prawdziwą intencją autorki jest znaleźć odpowiedź na pytanie: jaki jest sens życia, po co ludzie żyją. Są to fundamentalne pytania zarówno filozofii, jak i literatury. Jednak Janusewicz odpowiada na to pytanie przedstawiając losy zwykłych ludzi. Odpowiedzi nie znajduje, tak jak nie znajdziemy jej ani w literaturze, ani w filozofii. W życiu najważniejsze jest samo życie, no i jeszcze ta kropla niezwykłości poezji czy zachwytu. Jak to autorka napisała o postaciach ojca i matki w opowiadaniu „Przepiórka – opowieść z bulwaru”,że „oboje byli z tego i nie z tego świata”. Co to ma znaczyć? Ludzie mają fantazję wierzą w cuda, w niezwykły świat, niewidoczny dla ludzkiego oka, a także miłość do drugiego człowieka,to jest ten „drugi świat”.
Ludmiła Janusewicz ukończyła filologię polską, co widać w ilości tytułów i autorów jacy pojawiają się na kartach jej opowiadań. Gdyby chcieć sporządzić listę książek, filmów i piosenek, jakie pojawiają się na kartach książki, byłby to imponując gwiazdozbiór. Zapewne dużo autorka skorzystała na lekturze Julio Cortazara, który w „Grze w klasy” pisze o labiryncie alternatyw i o szczęściu, które jest oczywiste tylko niewidoczne”. To genialne w swojej prostocie zdanie, odnosi się także do opowiadań z tomu „Motyl na patyku”.
Bohaterka tytułowego opowiadania, Marta, jest kobietą po osiemdziesiątce, której zmarł mąż, Piotr. Przeżyli wspólnie sześćdziesiąt lat, a teraz „stara kobieta, a poczuła się bezradna jak dziecko”. Autorka pisze: „Pogrzebem zajęli się krewni Piotra, to była jedyna jej rodzina.
Po pogrzebie znalazła się w szpitalu, lekarz stwierdził depresję. Sześćdziesiąt lat życia razem. Teraz wszystko straciło sens.
W końcu musiała jednak wrócić do pustego domu.”
Jednak, czytając dalej, dowiadujemy się, że Marta chęć do życia straciła już wcześniej. Nie wstawała z łóżka, nie ubierała się, jadła tylko wtedy gdy mąż coś ugotował i jej przyniósł. Pojawia się także tytułowy motyl: „Gdyby mieli dzieci, ale nie mieli. Przypomina sobie, jak na nie czekali, rok po roku. Piotr zrobił kołyskę i zaczął robić zabawki. Zaczął od drewnianego motyla na kółkach, który pomalował w odcienie różu i fioletu i osadził na patyku. Gdy zabawkę trzymało się w ręce i popychało przed siebie, skrzydła motyla dotykały siebie i rozlegał się ich furkot. Piotr od dziecka miął smykałkę do rzeźby i mechanizmów je ożywiających. Pokój dziecka był uszykowany. Ale nie doczekali się potomka”.
Później Marta w nagłym olśnieniu, uświadomiła sobie, że nigdy w swoim życiu nie podjęła żadnej decyzji samodzielnie, najpierw kierowali nią rodzice, a później mąż. Teraz podjęła decyzję o wyjeździe do Sopotu, żeby znów odwiedzić Plac Rybaków. Choć i tym razem decyzję o przeprowadzce do Sopotu podjęła za nią Iwona. Rano Marta wzięła prysznic, ubrała się odświętnie, czuła się szczęśliwa. Usiadła w fotelu na ganku i czekała na Iwonę. Gdy bratanica przyjechała, zastała ją martwą.
Autorka na zakończenie z goryczą stwierdziła, że „szczęśliwi czasu nie liczą”.
Oczywiście opowiadanie zawiera wiele interesujących scen z życia codziennego, ale jego sens polega właśnie na pytaniu: kiedy człowiek jest szczęśliwy?
W następnym opowiadaniu pt. „Sąsiadka”, bohater jest podglądaczem, który śledzi swoją sąsiadkę za pomocą lornetki. Niechcący zakochuje się w niej. Jest przy tym domowym filozofem, który nie stroni od przyjemności w życiu, np.: „Wieczór piwny rozmarzył go, stał się refleksyjny. Może nie myślał o Immanuelu Kancie ani o prawie moralnym, nie myślał, to fakt. Jednak podziwiał świat i był wdzięczny Stwórcy, że go stworzył, mimo że nie jesteśmy zby długo na nim. Lubił myśleć o sobie jako o facecie, który sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. No i stał się monotematyczny, a gdzie wartkość opowiadanie, a gdzie to iskrzenie. Chyba mu się przyśni ona, jego sąsiadka”.
Innym razem bohater rozmyśla nad nauką i literaturą: „Ktoś mądry powiedział, że rzeczywistość przewyższa fikcję i to pod każdym względem. Taka książka jak „Stąd do wieczności” Jamesa Jonesa, to w języku inżynierów, matematyków, a nawet lepiej zorientowanych uczniów szkół średnich, zwykłe obliczenia granic, gdy x dąży do nieskończoności.” Tu mi się przypomniało jak mój nauczyciel matematyki w liceum, wiedząc, że piszę wiersze twierdził, że poezja i matematyka mają ze sobą wiele wspólnego. Bohater opowiadania poznał swoją podglądaną dziewczynę i rzeczywiście wyglądało na to, że się w sobie zakochają. Jednak sąsiadka niespodziewanie wyjechała do Edynburga… i tak przerwała się ta znajomość. Znów mamy powody, aby rozmyślać, co to znaczy? Czy naszym życiem rządzi przypadek, los, czy przeznaczenie.
Kolejne opowiadania są równie ciekawe i tajemnicze. Pojawia się też magia, tarot i wróżby. Uświadamiamy sobie jak ważny w życiu człowieka jest szczegół, jak ten tytułowy „Motyl na patyku”, który stał się symbolem najpiękniejszych lat w życiu bohaterki opowieści. Opowiadania zmuszają do zadumy, do spojrzenia na swoje życie z dystansem, zobaczenia, co w nim było ważne, co nieistotne, co nas czyniło szczęśliwym, a co było porażką?
Ludmiła Janusewicz, autorka, która ma w dorobku wiele zbiorów wierszy oraz zbiór opowiadań i powieść „Skrzydlica ognista”, zajmuje się także malarstwem. Jej piękna grafika zdobi okładkę „Motyla na patyku”. Dopatruję się w tej grafice autoportretu autorki (charakterystyczny kapelusz). W sumie „Motyl…” to książka ważna i potrzebna. Można się z niej wiele nauczyć i wiele przeżyć.
Zdzisław Antolski
Ludmiła Janusewicz, Motyl na patyku, Wydawnictwo Pisarze.pl, Warszawa 2022