Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
52

Najwięksi

Pytanie podstawowe: czy przed nimi był ktoś większy, wspanialszy? Pele? Maradona? A jeszcze wcześniej Di Stefano? A może Cruyff? Gdyby móc oceniać, mieć jednolite kryteria. Nie ma takich. Może gdyby byli, jak genialny Brazylijczyk i rodak Messiego mistrzami świata, nie byłoby w ogóle dyskusji…?

Są wyjątkowi, przez lata cały piłkarski świat żył ich rywalizacją. Od sezonu 2009/10 aż do 2018/19 grali w jednej lidze, ich pojedynki uznawano za crème de la crème futbolu.

Czy gdyby zabrakło jednego, ten drugi byłby geniuszem? Czy rywalizując sam ze sobą mógł którykolwiek stworzyć tak fanatycznych wyznawców?

A pieniądze, reklamy, sponsorzy? Czy mogliby stworzyć imperia powiązane tylko z jednym?

Uzależnili od siebie, swojej gry, bramek, w przypadku Messiego genialnych podań, największe kluby świata: Barcelonę i Real Madryt. Uzależnili je także finansowo. Ta pierwsza znalazła się rok temu na progu bankructwa, ta druga uratowała się najpewniej dzięki nieprawdopodobnemu sezonowi Benzemy.

Nigdy nie zjedli wspólnie kolacji. Omijają się. Szacunek? Pewnie tak, choć nikt tego nie jest pewien.

Zazdrość? Zapewne nikt nie ma wątpliwości.

Jak oceniać ich dokonania? Geniusz, naturalny geniusz Messiego i setki bramek Ronaldo…

Czy mogli tak bardzo wypłynąć, gdyby nie „dwaj faceci o imieniu Jorge, którzy przenieśli Ronaldo i Messiego z klubów ich młodości do katedr europejskiego futbolu.”? Tak bardzo różni: Jorge Mendes i Jorge Messi, najsłynniejsi i zapewne najbardziej wpływowi menadżerowie piłkarscy w historii (choć ten drugi ma tylko jednego klienta).

Grali w każdych okolicznościach. Nawet śmierć ojca nie była powodem aby opuścić mecz eliminacyjny do mistrzostw świata.

Jest coś jeszcze. Drużyny narodowe. Nikt nie ma wątpliwości. Tylko jeśli będą szczęśliwi ich reprezentacje mają szanse na sukces. Pamiętacie państwo mistrzostwa Europy, w których nasza ekipa odpadła po rzutach karnych? Tak, tak z Portugalią. A mecz finałowy? Ronaldo kontuzjowany po dwudziestu paru minutach. Mógłby schować się w szatni. Kuśtykał przy bocznej linii, dyrygował zespołem, który ten mecz wygrał nie tylko dla siebie. Może przede wszystkim dla swojego kapitana. „Straciliśmy najważniejszego piłkarza, faceta, który potrafi zdobywać bramki na zawołanie – wspomina portugalski obrońca Pepe. – Ale na boisku wszyscy byliśmy wojownikami. Powiedzieliśmy, że ten mecz wygramy dla niego”

A niewiarygodnie szczęśliwy Messi po triumfie w mistrzostwach Ameryki Południowej?

Książka Joshuy Robinsona i Jonathana Clegga to nie jest książka biograficzna. Oczywiście, muszą tam się znaleźć najważniejsze epizody z życia tych dwu gigantów futbolu. To książka także o tym, może przede wszystkim o tym, jak bardzo, jak diametralnie zmieniło się postrzeganie najpopularniejszej gry świata dzięki nim dwóm.

Są geniuszami, ale każdy z nich musiał znaleźć swojego Yodę (Pep Guardiola) i Gwiazdę Śmierci (Mourinho). Trenerzy. To inny rodzaj geniuszu, ale jednak to oni tworzą grę. Najprostszą i jednocześnie najbardziej skomplikowaną.

Obsesja. Tak, obaj mają obsesje na punkcie wygrywania. Ronaldo ma w swoim domu muzeum. Wyeksponował każdy puchar (albo replikę pucharu), obaj kolekcjonują Złote Piłki w niewyobrażalny sposób, prawie naprzemiennie. El Clasico w ich erze stało się wydarzeniem o randze globalnej, przed telewizorami zasiadały setki milionów ludzi. To dzięki nim La Liga stała się, przynajmniej do pewnego momentu, konkurencyjna z Premier Ligue.

A gdy odeszli? Gdy przestali wygrywać najważniejsze z rozgrywek klubowych? Przecież tego się nie da zatrzymać. Superliga? Ile klubów pozostało wiernych tej idei? Dwa największe z Hiszpanii i Juventus. Dlaczego? A gdzie bez swych największych mogą zarobić tak wielkie pieniądze?

Powoli będą odchodzić. Portugalczyk za chwilę będzie miał 38 lat, Argentyńczyk w czerwcu skończył 35. Kilkanaście lat temu był to wiek, w którym piłkarze od dawna byli na emeryturze. Oni wciąż grają. Zmienili kluby. Prawdopodobnie z korzyścią i dla Barcelony, i dla Realu. Tak, z korzyścią. Przestali uzależniać, odciążyli budżety. Jeszcze szukają swego miejsca na boisku, wciąż potrafią być geniuszami choć tak wielu wieszczy schyłek ich epoki.

A jeśli, przecież to wciąż możliwe, to wciąż prawdopodobne, za kilka tygodni wzniosą w górę Puchar Świata?

Odejdą. Piłka będzie szukać kolejnej takiej pary. Takiej, w której jeden zbuduje drugiego. Messi i Ronaldo, Ronaldo i Messi. Najwięksi!

Joshua Robinson, Jonathan Clegg – Messi vs. Ronaldo, przekład Piotr Kuś, Rebis, Poznań 2022, str. 431.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko