Nicola Prebenna – wiersze czasu wojny

0
123

Poeta z włoskiej Irpinii, znany z zaangażowania humanistycznego pedagog, wieloletni nauczyciel i dyrektor włoskich szkół za granicą, jest już znany polskim czytelnikom z prezentacji swej twórczości we Włoskim Instytucie Kultury w Warszawie oraz włosko-polskiej edycji swej książki Vulnera temporis z 2018 roku. Poniżej prezentujemy jego najnowsze utwory, inspirowane wojną na Ukrainie.


Od marzenia do prawdy

Kain to ogłuszony ptak

Biegnę zatłoczoną ulicą i nagle,
ranny w rozsznurowanych i ubłoconych butach,
dostrzegam z oddali upiora mego domu.
W miarę jak się zbliżam odkrywam z ponurym zdziwieniem
że niedawny dom jest stertą gruzu.
Snuję się przerażony wśród kamieni i cementu,
i ściska mnie ból wytłoczony na meblach,
przedmiotach i tylu książkach, na których wychowałem
umysł w kulcie piękna i pokoju.
Wynurzają się strzępy pamięci odbite w fotografiach
porwanych, ledwie rozpoznawalnych i wobec takiej
przemocy duch nie wytrzymuje i z niewidocznymi
łzami, co orzą mi twarz, wracam na ulicę
opuszczoną i cichą, lecz wycie syreny
spycha mnie znów w ruiny.
Grzmot, rozpada się ziemia i podrywam się na łóżku.
Drżąc, pocieszam się, że to tylko sen
był moim prześladowcą. Dla wielu innych wszakże
to surowa rzeczywistość dnia dzisiejszego, zawieszonego
między bólem i śmiercią, oczekiwaniem i gniewem,
nadzieją życia i bezmiarem smutku.
A tu Kain krąży wściekły i mnoży
zniszczenie, mordy i tragedie.
Ludzkość, ptak zawieszony na ciemnym niebie,
samotny opada na glebę i, ranny,
trzepoce zwolna skrzydłami i w końcu zamiera
z okiem wyblakłym bez życia.


Krwawe łzy

Wybuchają na odświętnych drzewach
wielobarwne kwiaty;
zaś na innych równinach ziemia
nasiąka łzami i krwią.
To nie kwiaty, co opadają swobodnie,
to odłamki śmierci,
zawieszone na drzewie nocy.


Ponad okropieństwem

Gęsto chmurzy się niebo, bez błysków
światła i to niezależnie od godziny;
rozdzierające błyskawice i gromy potężne
tną bezsenne noce
bez marzeń i gdy filozofujący
sofiści łączą się z wieloma
co podążają jak wezbrana rzeka,
starzy i chorzy wzywają westchnieniami
śmierć, a dzieci przestraszone i wygłodniałe
podążają za pustką.
Domy opustoszałe, place zniszczone,
natura pogwałcona i okropieństwa bezkarne
szerzące się z gniewnego nieba
nie wzbudzają zrywów serca.
Twardy i ślepy umysł despoty
który rozpętał tragedię
i, jakby szedł na religijną uroczystość,
przemyca świętokradczo dostojne słowa
z niedorzecznością śmierci
i dościga swą nienasyconą furią
demoniczną i upartą Kaina mordercę.
Na wściekłego smoka zasadzi się włócznia
zwycięska rycerza Jerzego.
A z niewinnej krwi Ukraińców
odrodzi się nowa Europa, mądrzejsza i dzielniejsza.


Preludium

Widzę płonący stos
i tyle innych, tworzących krąg.
Złowieszcza aura zaciemnia niebo.
Błyszczą w górze
postacie ludzkie zmienione w świece,
gdzieniegdzie zaś ciągłe wybuchy
sieją śmierć i zniszczenie
podążające za dawnym przykładem
Kaina i jego naśladowców.
Spostrzegam, że to tylko sen,
lecz chciałbym, w imię miłości
tych, którzy niewinnie polegli,
żeby to było preludium rzeczywistości.

Przełożył Paweł Krupka

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko