Paweł Krupka –Poeci litewscy na emigracji

0
92
Agota Bričkutė

Litwini, podobnie jak Polacy, zostali rozproszeni po świecie, zwłaszcza wskutek prześladowań w czasie II Wojnie Światowej i po jej zakończeniu. Szczególnie liczna i aktywna jest od ponad pół wieku litewska diaspora w USA. W okresie okupacji radzieckiej tam właśnie rozwijało się litewskie życie kulturalne wolne od cenzury. Liczne skupiska Litwinów żyją również w Australii i w wielu krajach Europy. W Polsce na Suwalszczyźnie zamieszkuje natomiast autochtoniczna litewska mniejszość narodowa, pielęgnująca swój język i tradycje.

Na ubiegłorocznym festiwalu Mosty Poetyckie, poświęconym twórczości społeczności emigracyjnych i mniejszości narodowych, przedstawiono dość liczne grono poetów litewskich zamieszkałych za granicą, nieraz w bardzo odległych zakątków świata. Dzisiaj przedstawiam wybór wierszy litewskiej diaspory w znakomitych przekładach młodej wileńskiej polonistki Karoliny Słotwińskiej, laureatki I nagrody w konkursie dla tłumaczy Amat victoria curam z 2019 roku.


Neringa Abrutytė
Dania

nadmiar

po weekendzie na ulicach prawie pełno różowego czy musującego nawet
mocniejszego
ludzie wciąż chcą lecz już nie mogą zostawiają bez mała
nieprzytomni
wypijają inni – może ci, co pracowali w weekendy lub ci, którzy takiego
nawet nigdy nie kupują
siedzę z psem na ulicznych schodkach obserwuję kto wychodzi przychodzi
kobieta z dzieckiem wynosi naręcze celulozy w kierunku kontenerów –
do wyrzucenia
zauważam książkę „De 5 onde år, besætelsen…. – 5 strasznych lat,
okupacji…
1940 – 1945……………………………………” – dobre trzydzieści
lat temu
będąc w szkole nawet nie pomyślałam, że sama
zajmę zupełnie
obce mi terytorium, będę zdzierać obce pieniądze język mego dziecka
nie będzie moim ojczystym tylko zbędnym – trzecim lub
drugim………………………………………………………………………………………


Valdas Aušra
USA

Słowo

Twoje słowo zabrzmiało w ciszy
Rozpoczynając moje istnienie
Bo dopóki nie wypowiedziałaś mojego imienia
Dopóty nie byłem
Nie byłem nazwany
Nie byłem określony
Nie byłem widoczny
Nie miałem w sobie ani formy, ani życia
Nie oddychałem
Nie wiedziałem co to ruch
Myśli lub części ciała, jego całości
Dopóki nie wypowiedziałaś mojego istnienia
Nie miałem związku z wiatrem
Z rzeką i morzem, piaskiem
Z drzewem i trawą
Chmurą i deszczem
Nie czułem swojej matki i ojca
Nie wiedziałem, co to rodzina
Ojczyzna i świat
Nie rozumiałem, co jest pod słońcem
Pod gwiazdami i księżycem
Nie wiedziałem nawet, kim ty jesteś…
Dopóki nie wypowiedziałaś mojego imienia
Nie wiedziałem, kim ja jestem…


Lidija Šimkutė
Australia

Z cyklu Krzyżówki

zakonnik
w białym habicie
w głębokiej ekstazie
kołysze dzwon
drzwi celi uchylają się
pustelnicy
przemierzają w milczeniu
gotyckie korytarze
klękają we wspólnej modlitwie
ściskając różańce
ze spuszczonymi głowami
szepczą
jeśli mnie szukasz
znajdziesz mnie
pajęczyny
przędą swoje marzenia
na wybielonych
ścianach kaplicy


Kristina Janušaitė-Valleri
Włochy

Spotkania. Znaki wodne

Josifowi Brodskiemu

Mówimy czasownikami
w teraźniejszości czasu przeszłego
alle Fondamenta degli
Incurabili
gdy słowa zmieniają kształty
zapalasz papierosa między palcami
tli się życie wiersza
trzepocze łopocze niczym kosy
wczesnym rankiem chociaż jeszcze zima
spoglądasz na miasto owinięte mgłą
nieznające biegu, czasu,
tylko oceany, wypuszczając dym
mówisz cicho
lo spirito di Dio
aleggiava
sopra la faccia dell’acqua
spójrz –
odbijają się
nasze
losy —


Sigitas Birgelis
Polska

Jeden rok świetlny bez ciebie
Jesienią
(Impresje haiku)

Kto położy cię
Na talerzu
Odurzoną
Żeby jeść
Twoje usta
Jak winogrona
Nie wiedząc
Że wiersz
Trzeba pisać
Życiem
W którym nie ma
Miejsca
Ani na papiery
Ani na życie

Kochamy ze splecionymi dłońmi
Równo po dwa
Podzieleni przez życie
W klepsydrze kartek
Skrada się dzień wiary
Noc niewiary
Ale nie przychodzi zbawienie
Gdzie dni się przepychają
Spojrzenia przenikają
Na bolące oczy
Niby perły spadają
Jak bardzo cię nie ma
Jak bardzo cię brakuje
Jak bardzo niepotrzebnie szukamy
Jak mało zabieramy do domu.


Rūta Mikulėnaitė-Jonuškienė
Wielka Brytania

Irysy

Maluję i koloruję Van Gogha.
„Irysy” lub „Kosaćce”.
Mówił: „Piorunochron
W mojej chorobie.”
Piorunochron w mojej godzinie,
Gdy zamknięte są bramy miast świata.
Gdy matki są oddzielone od dzieci.
Kiedy nikt nie słyszy płaczu i nie pociesza.
Życia są wrzucane
Do czarnego worka na śmieci.
W zastygłych oczach
Nie odbija się spojrzenie bliskiej osoby.
I ani śladu dotyku – z Bogiem.
I karmi już nie chleb – obietnice,
Które są jedynie kurzem żółtego piasku.
Już nie widzisz, co szepczą usta –
Czy okruszynkę miłości,
Czy bryłę nienawiści.
Raz jeszcze złapać powietrze. Cicho zwiędnąć.
Lub kwitnąć w białym tłumie
Gdzie niebieski kolor przesłania
Żółty, zielony i czerwony.
Kropki farby gubią się, już nie brzmią
Pędzle niczym smyczek skrzypcowy, nie trafiają
Na wieszakach przez tydzień zawieszone
Niebieskie maski.
Na tydzień? Może na życie?
A może na pośmiertne istnienie?
Maluję i koloruję Van Gogha.
Myślę o jego i twoim szaleństwie.
Bo „normalność jest jak utwardzona droga,
Wygodnie się nią idzie,
Ale kwiaty na niej nie rosną.”
„Irysy” na podłodze.
Filiżanka kawy.
W kolorze wiosny wykąpane
Stare pędzle.
I łzy zaćmiewające oczy.
Rozmawiam z Tobą, Vincencie…


Jolanta Ona Vitkutė
Meksyk

Odstępy serca

Jeden mój balkon –
głośny –
Żmije samochodów wiją się
w ulicznej pułapce czasu.
Ale ja się huśtam
przy wierzchołkach drzew,
za którymi bieleją
niskie domy.
Zamykam oczy
i nawet słyszę,
jak Morze Bałtyckie szaleje,
jak kręcą się
wiatrowskazy Słońc.
Tam,
dziesięć tysięcy kilometrów stąd.
Drugi balkon – cichy.
Tylko szpaki stadami
tworzą fale,
zbierając tylko im
znane tajemnice,
które spadły do trawy.
Praży słońce.
Zamykam oczy
I czuję szept Majów
w piramidzie,
wystrojonej
wizerunkami i rzeźbami
Chaca – boga deszczu.
Tam,
dziesięć tysięcy kilometrów stąd.

Przełożyła Karolina Słotwińska

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko