Stefan Jurkowski – „Szukam cię Prawdo…”

0
145

Tytuł niniejszej recenzji jest incipitem utworu Eligiusza Dymowskiego „Notatki z pewnych rekolekcji”, znajdującego się w ostatnio wydanym wyborze wierszy „wschody i zachody”. Może on również stanowić pewnego rodzaju klucz do twórczości tego poety, kapłana, franciszkańskiego zakonnika. Nie chcę tutaj stosować żadnej gradacji ani też podkreślać „profesji” czy lepiej: drugiego powołania, jakim jest rola duchownego, bo to w przypadku twórczości autora ”Pękniętej struny świata” nie ma najmniejszego znaczenia. Najgłębsza bowiem rola tej liryki, to właśnie odkrywanie prawdy, jakkolwiek byśmy ją pojmowali. Owa potrzeba ciągłego poszukiwania wynika tutaj z określonej  konstrukcji psychicznej samego podmiotu lirycznego. Jest „zjawiskiem” na wskroś naturalnym. Nie wywierają tu wpływu żadne czynniki z zewnątrz; ani też potrzeba jakiejś „misji”, upowszechniania bliskiej poecie ideologii, moralizatorstwa wreszcie. Wyraźnie mówi o tym wiersz przywołany na początku:

i kiedy już cię prawie widzę
znów we mnie stajesz się zbłąkaną

Zarówno tutaj, jak i w niemal wszystkich wierszach Dymowskiego, motorem jest swoisty „syndrom uciekającego horyzontu”. Im bardziej wydaje się nam, że już jest coraz bliżej, tym szybciej ucieka, przesuwa się, staje się nieosiągalny. Prawda metafizyczna, filozoficzna, wszelkie pojęcia i przedstawienia religijne (rodzące się w ludzkiej wyobraźni na podglebiu ikonograficznym, co tylko spłyca oraz infantylizuje zagadnienie) nigdy nie dadzą się rozpoznać. Tajemnica pozostaje tajemnicą. Ma natomiast w sobie siłę inspiracji, budzi pragnienia, by zwerbalizować to, do czego dochodzimy drogą intuicyjnej refleksji. I tutaj wydaje się tkwić istota poezji Eligiusza Dymowskiego.
Nie jest ona polem wyłącznie abstrakcyjnych dociekań, choćby najtrafniejszych.  W centrum zainteresowaniua poety jest przede wszystkim człowiek jako jednostka egzystująca w swoistym makrokosmosie ludzkich losów, zdarzeń, ale przede wszystkim uczuć; mniej lub bardziej „prywatnych” dramatów, tęsknot, miłości, rozczarowań, radości, klęsk czy zwycięstw. Można stwierdzić, że jest to poezja głęboko psychologiczna, starająca się zgłębiać z jednej strony tajniki ludzkiego wnętrza, z drugiej zaś docierać do najbardziej tajemniczych sensów naszej egzystencji.
Twórczość Dymowskiego jest bardzo indywidualna, tak w zakresie form artystycznych, jak i przesłań. Można odnieść wrażenie, że autor pisze wyłącznie o sobie, o swoich nadziejach, lękach, wierze, wątpliwościach. Ale to wszystko jest tutaj głęboko zuniwersalizowane, dotyczy każdej ludzkiej jednostki, a przy tym – co ważne – nie wkracza w obszary jakichś sztywno pojmowanych teorii filozoficznych, religijnych czy etycznych. Stanowi ona ekspresyjny zapis osobistego poszukiwania owych prawd, które tak uporczywie stają się wciąż „zbłąkanymi”.
Czy zatem jest jakiś pożytek wynikający z poszukiwania sensów i uzasadnień? W jednym z utworów poeta powiada:

zdejmij łuski z oczu
światło nie poraża
ślepca
(…)

bądź jeszcze tylko
silniejszym od siebie

                              (Wizja Hioba)

Jesteśmy wszak owymi ślepcami. Światło nas nie poraża, a jednak wiele rozjaśnia. Należy go szukać. Jest to zarazem ustawiczne pasowanie się z samym sobą; trudne dochodzenie do Sedna, którego w pełni nie pojmiemy, ale przynajmniej się doń zbliżymy. A to już stanowi w pewnym sensie katharsis. W konsekwencji o to właśnie chodzi, bo nikt przecież nie żąda od nas niemożliwego.
Przywołał poeta postać Hioba, człowieka doświadczanego nieszczęściami. A jednocześnie kogoś, kto zawierzył, kto przyjął swoje dramaty i niepowodzenia jako coś „naturalnego”. Dymowski w historii Hioba widzi wielką metaforę. Tutaj nie chodzi wyłącznie o klęski wynikające z konsumowania codzienności, ale przede wszystkim o dramat osamotnienia człowieka, o jego dezorientację pośród nadziei, wiary, buntu, rezygnacji. Ale przecież mówi poeta dalej:

ogień i woda
w ramionach wieczności
nie tracą na sile

a żadna próba
nie trwa dłużej
niż życie

Mamy też w tej bogatej w znaczenia i przesłania poezji próbę racjonalizowania zdarzeń, poszukiwania we wszystkim logicznych konstrukcji. To u Dymowskiego dzieje się w szerokich przestrzeniach metafory. Nie znajdziemy jednoznacznych „definicji” wyrażanych w języku dyskursywnym. Do owej logiki wszystkiego, co istnieje, poeta odnosi się często. Przywołajmy tu jeden z wymownych przykładów:

Nie strząsaj porannej rosy
z kolców róż

tak krwawi miłość
zdradzona przez noc

nie strząsaj rosy…
bo może być również
twoją ekspiacyjną łzą

                              (Prześwity)

Oto za pomocą kilku ekspresyjnych obrazów sygnalizuje poeta ważną egzystencjalną prawdę: jesteśmy niezbywalną i nieodłączną cząstką całego stworzenia wraz z własnymi doznaniami, radościami, uczuciami, spełnieniami, albo i nie. Nasze instrumenty poznawcze są pomimo wszystko niedoskonałe. Wiemy tyle, ile odczuwamy. Nie jesteśmy w stanie wyjść poza owe zaklęte kręgi Tajemnicy. Możemy najwyżej przyjąć tę wiedzę o naszych ograniczeniach świadomie, choć także i bez rezygnacji. A to już może być istotnym zwycięstwem.
Prawdę tę zawarł tutaj Eligiusz Dymowski w kilku zaledwie obrazach; w siedmiu poetyckich wersach. Słowo jest bowiem bardzo pojemne, trzeba tylko umieć odkrywać je z pomocą intuicji i wrażliwości. Dymowski tę umiejętność posiada i świetnie ją dyskontuje w swoich utworach.
Autor „Dotyku pamięci” nie tylko wpatruje się w światy wewnętrzne, ale też z prawdziwą radością estety dopatruje się piękna w otaczającym świecie. Oto jakże wymowny obraz, nakreślony znowu w osobliwym poetyckim skrócie, mamy w wierszu „Lato nad Czarną Hańczą”:

kobiety zmęczone słońcem wracają z pola
pod wieczór pięknieją ich dojrzałe twarze

nad urwistym brzegiem jak płochliwe sarny
obnażają powoli swoje smukłe ramiona

i z godnością greckich bogiń zanurzają się całe
w czystej od pożądań wodzie zanim księżyc wstanie

Poeta afirmuje stworzenie we wszystkich jego przejawach; w całej złożoności. Widzi świat całościowo, nie wypreparowuje z niego poszczególnych elementów. A więc zarówno tęsknoty metafizyczne, miłość, cała natura, ale i cierpienie, są obszarem, na którym w sposób niezwykle dynamiczny „dzieje się” poezja Eligiusza Dymowskiego.
Bardzo istotne są tutaj wiersze o miłości. Można zaryzykować twierdzenie, że właściwie każdy utwór Dymowskiego zawiera owe, bardziej lub mniej zawoalowane, motywy. Pisząc o świecie, o relacjach międzyludzkich, poeta nie traci z pola widzenia oblicza Stwórcy. Oczywiście, nie ma tutaj wyraźnych odniesień ani dosłownych inwokacji. Jest natomiast ukryta wiara, spokój, afirmacja piękna, które jest odbiciem rzeczywistości postrzeganej, czy przeczuwanej poza udziałem zmysłów. Podobnie się dzieje, kiedy poeta przywołuje uczucia rodzące się pomiędzy dwojgiem ludzi, które łączą ich w bardzo intymnej przestrzeni. Odnosimy wtedy wrażenie, że to jest znowu swoista emanacja Miłości, daleko wykraczającej poza wymiar zmysłowy, by nie powiedzieć: erotyczny. Bo miłość, nawet wielka i autentyczna, ma także różne oblicza:

czasem tak miłość zaboli
raną do kości
że tylko przez okno wyrzucić
na strapienie albo uciechę tych
co nigdy jej nie zaznali

                                    
  (*     *     * pamięci Lady Diany)

Miłość bywa także przyczyną duchowego rozdarcie. Trzeba ją bowiem dzielić z Kimś o wiele ważniejszym:

nie mów że nie kochałem
wiem –
nie odnajdziesz we mnie innej miłości
podarowałem ją Bogu

teraz pewnie będą Mu zarzucać
że okradł człowieka

naiwni
                                         (Spór z Afrodytą)

Mógłby ktoś powiedzieć, że Eligiusz Dymowski pisze o uczuciach niespełnionych. Nic bardziej mylnego. A to przecież miłość doprowadzona do swojego apogeum; miłość, wszechogarniająca, tak wielka, że niemożliwością jest określenie jej granic, bo właściwie… ich nie ma. Poetycka intuicja Dymowskiego wykracza daleko poza sprawdzalne, potoczne doznania. Zobaczmy:

Jeśli mówisz: KOCHAM
czy to już wszystko?

Nie wystarczy podzielić serce
na dni i noce

trzeba jeszcze inaczej
przytulić
ukołysać
i zasnąć w objęciach

tylko że to
musisz rozłożyć na wieczność

                                             (*     *     * Jeśli mówisz…)

Oczywiście, patrząc na świat przedstawiony w wierszach autora „Kropli nadziei”, można dopatrywać się wewnętrznych dramatów, ale zauważmy, iż podmiot liryczny przyjmuje oraz przeżywa rzeczywistość w jej całej złożonej strukturze. Bez retuszu, łagodzenia czegokolwiek, a już na pewno bez  przymierzania jej do własnych, subiektywnych oczekiwań, czemu stale daje wyraz w swojej subtelnej, ekspresyjnej liryce.

Stefan Jurkowski

Eligiusz Dymowski: „wschody i zachody” (wybór wierszy z lat 1995 – 2021).  Biblioteka Kraków, 2021, s.144. Seria „Poeci Krakowa”. Słowo wstępne Zofia Zarębianka.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko